Středa 17. března 1926

3. Řeč posl. dr Wolfa (viz str. 988 těsnopisecké zprávy):

Wysoka Izbo! (Vykřiky posl. Śliwky.) Panie kolego Śliwko, bardzo bym Pana prosił o spokój, bo jezeli swiat miałby nas oceniać według ostatniej Panskiej mowy, miałby bardzo złe wyobrazenie o naszej kulturze. (Vykřiky posl. Śliwky.) Prosze, aby mi Pan nie przeszkadzał, mam tylko 20 minut czasu, a mam wiele do powiedzenia.

Przedłozony wniosek rządowy na zatwierdzenie umowy miedzy Republika Czechosłowacką a Rzeczpospolita Polska reguluje cały szereg róznych spraw dotyczacych ludnosci Ślaska Cieszyńskiego, Orawy i Spisza, a sprawy te sa dla niej takiej doniosłosci, ze powinne wzbudzic najwyzsze zainteresowanie. Że nie wywołuja one tak wielkiej uwagi, powodem jest to, ze wniosek przychodzi bardzo pózno. (Vykřiky posl. Śliwky.)

Ludność nasza przeszła dotychczas wszystkie objawy nieuregulowanych stosunków w kraju. Ślask Cieszyński od wieków tworzył nierozdzielną całosc metylko pod wzgledem olitycznym, ale takze pod wzgledem gospodarczym i kulturalnym a nawet społecznym. Postanowienie Rady ambasadorów z dnia 28. lipca 1920 r. przecieło wszelkie nici, utrzymujące zywotnosc społeczeństwa w tym kraju zamieszkajacego - i szkoda, ze rzad nie wpłynął, azeby te stosunki sie predzej uregulowały.

Pierwsza czesc przedłozonej umowy zawiera postanowienia, dotyczace obywatelstwa panstwowego na rozdzielonych czesciach Ślaska Cieszynskiego, Orawy i Spisza. Pod tym wzgledem na Ślasku wskutek łacznosci obu jego części były ciagłe zmiany. W czasach austrjackich ludnosc czy to wskutek małzeństw, czy tez wskutek stosunków zarobkowych dosyc czesto zmieniała siedzibe, przesiedlajac sie z gmin powiatu Cieszyńskiego lub Bielskiego wzglednie innych okolic polskich do powiatów Frysztackiego, Ślasko-Ostrawskiego, Czesko-Cieszynskiego, Frydeckiego i na odwrót. O przynaleznosci nikt wtedy nie myslał, dlatego ze bylismy w jednym kraju i państwie.

Przez postanowienie Rady ambasadorów z 28. lipca 1920 wyszła naraz kwestja przynaleznosci na wierzch. (Vykriky posl. Śliwky.) I tu sie własnie pokazuje, ze skutkiem tego wielu ludzi przy spisie ludnosci w r. 1921 nie miało prawa obywatelstwa w Czechosłowacji i ze Ślask Cieszyński wykazuje niezmierna ilosc obcokrajowców. Postanowienie Rady ambasadorów regulowało wprawdzie kwestje obywatelstwa, jednakowoz postanowienia w tym wzgledzie wymagały w kazdym razie wprowadzenia w zycie, a nie było opublikowane az do dnia 11. lutego 1925. Przytem jednakowoz brakło takze postanowien wprowadzających i rzad zupełnie pominał wygłosic pouczenie co do zastosowania przepisów, szczególnie o nabyciu prawa obywatelskiego ipso iure i przez opcję.

Wyjasnienie co do tego znajduje sie w obecnie przedłozonej umowie czechosłowacko-polskiej. Niestety w motywach swoich podaje rzad co do obywatelstwa wyrazne wyjasnienie, ze według artykułu 2. wydane postanowienia o obywatelstwie, oraz podane tam terminy juz dawno upłyneły, gdyz postanowienia te były przeprowadzone juz w r. 1922.

Jabym sobie pozwolił zwrócic uwage, że ta kwestja nie może sie przedstawiać w ten sposób. Umowa dzisiejsza wchodzi dopiero obecnie w zycie i dlatego według ustaw zasadniczych i ustawy o Zbiorze ustaw i rozporządzen, nie mozna sie powoływać na to, ze terminy w tejumowie ustanowione juz dawno upłyneły.

W rzeczywistosci zas stan rzeczy przedstawia sie w ten sposób: Po rozdzieleniu Ślaska Cieszyńskiego tylko niektórzy wnosili podania o obywatelstwo, mianowicie ci, którzy wiedzieli o postanowieniu Rady ambasadorów, ale to postanowienie wówczas nie było ogłoszone. Wprawdzie w dniu 25. lutego 1923, zatem nie w r. 1922 wydane zostało przez niekompetentny ówczesny Rzad Krajowy w Opawie ogłoszenie, według którego termin opcyjny, wzglednie termin wniesienia podania o obywatelstwo za zgoda rządu był przedłużony do konca maja 1923, jednakowoz przedtem zadnego nigdy ogłoszenia nie było i me mógł byc przedłuzony przez Krajową Władze polityczną termin, który dotychczas wcale nie istniał, gdyz wcale nie było zadnej czechosłowackiej ustawy wtedy, któraby obywatelstwo Republiki Czechosłowackiej w mysl postanowienia Rady ambasadorów z 1920 r. regulowała. Mógłby ktos powiedziec, że termin opcji upłynął z dniem 11. lutego 1926, gdyz to był termin według ogłoszenia postanowienia ambasadorów w Zb. u. i rozp. Jednakowoz dzisiejsza umowa różni sie od postanowienia Rady ambasadorów nietylko tem, że wskazuje inne terminy, ale takze wprowadza zaraz w artykule l, p. 1. ustep ostatni, nowosć, zaznaczając, ze w razie zbiegu swojszczyzny i domicylu nalezy w pierwszym rzędzie uwzglednic swojszczyzne jako tytuł nabycia obywatelstwa. W praktyce przedstawia sie ta sprawa w nastepujący sposób:

Na podstawie rozporządzenia Rady ambasadorów mogli ci mieszkancy, którzy byli przynalezni od r. 1914 do jakiejs gminy po stronie polskiej Śląska Cieszyńskiego, a mieszkali juz od 1. stycznia 1908 nieprzerwanie w gminach po stronie czechosłowackiej Śląska Cieszyńskiego, słusznie uważać, że na podstawie domicylu są obywatelami ipso iure.

Tymczasem umowa daje pierwszeństwo miejscowości przynaleznosci, z czego wynika, ze ci obywatele nie są obywatelami czechosłowackimi, lecz ze powinni wnieść opcję.

Sądze zatem, ze na wszelki wypadek trzeba będzie w tym kierunku dotrzymać terminów, które w tejumowie co do nabycia obywatelstwa są ustanowione, gdyz inaczej wywołałoby to wielkie zagmatwanie i przyniosło szkode wielu, którzy mają prawo do uzyskania obywatelstwa czechosłowackiego.

Aczkolwiek we wspomnianem przezemnie ogłoszeniu Politycznej Władzy krajowej w Opawie wyraźnie było zaznaczonem, ze ci, którzy nabyli prawo domicylu na terenie czechosłowackiego Śląska Cieszynskiego w czasie do 28. października 1918, mają prawo do załatwienia korzystnego ich podań o obywatelstwo czechosłowackie, o ile zachodzą warunki w tem podaniu wymienione, to jednakowoz ogromną moc podań takich władza odrzuciła i obywatelstwa takim ludziom nie nadała, a wiele takich podan jeszcze dotychczas u referentów lezy. Dotyczy to przedewszystkiem ludnosci robotniczej i małorolnej, gdyz po najwiekszej czesci ludzie bogaci obywatelstwo bez wielkich trudności uzyskują. Wielu nawet takich, którzy wskutek braku pouczenia nie wiedzieli w r. 1920, 1921 i 1922, ze p rzysługuje im prawo opcji, i wniesli na skutek tego później prośby o nadanie obywatelstwa, aczkolwiek juz na terenie Śląska Cieszyńskiego mieszkają dłuzej niz od 1908 r., ale nawet w tych bardzo wielu wypadkach odmówiono obywatelstwa czechosłowackiego.

Dlatego też pod adresem rządu m amy odnośnie do obywatelstwa następujące żądania:

1. ażeby podania wniesione o nadanie obywatelstwa, a lezące dotychczas u referentów, czy to Politycznej Władzy k ajowej, czy tez Ministerstwa Spraw wewnetrznych były jaknajpredzej załatwione;

2. azeby wniesione podania o obywatelstwo tych osób, które na podstawie postanowienia Rady ambasadorów mają prawo opcji - były uważane jako oświadczenia opcyjne, i na tej podstawie aby im były wydane dekrety obywatelskie;

3. azeby uzyskanie obywatelstwa przez opcję liczyło sie od termmu wniesiema opcji, a nie od chwili załatwienia tej opcji, opcja oznacza bowiem wybór;

4. ażeby podania tych osób, które były związane stosunkami rodzinnymi, zarobkowymi lub społecznymi z terenem czechosłowackiego Śląska Cieszynskiego, a które mieszkały na tym terenie przed 28. października 1918 - były bezwarunkowo załatwiane przychylnie.

Druga część niniejszej umowy mówi o amnestji. Miałbym w tym kierunku jedną uwage.

Artykuł 9, punkt 2, określa jako skutki amnestji przestępstw politycznych analogicznie do art. 4 traktującego o amnestji czynów karnych ściganych przez sądy między innemi darowanie kary głównej i pobocznej dotychczas nie wykonanej. Zwracam uwagę, źe po spisie ludności w r. 1921 było wiele osób karanych za to, ze rzekomo nieprawnie wypełniały arkusz spisowy za osoby inne. We wielu wypadkach przeciw karze nałoźonej prawomocnie przez II. instancje osoby ukarane wniosły jeszcze zaźelenie do Ministerstwa Spraw wewnetrznych i w tych wszystkich wypadkach wprawdzie odnośnego zazalenia nie załatwiono, lecz nałoźonych grzywien na skutek instrukcji ze strony Ministerstwa nie ściągano. We wielu jednak wypadkach ukarane osoby po prawomocnem rozstrzygnieciu I. lub II. instancji, nałoźone grzywny zapłaciły, zwłaszcza ze źandarmerja i policyjne władze nalegały na zapłate nałoźonej grzywny. Trybunał administracyjny orzekł na podstawie zaźaleń wmnych, źe ten czyn nie jest karygodny, zatem grzywny zostały zapłacone mesłusznie.

Dlatego byłoby wskazanem, aźeby te kary rząd nakazał zwrócić, tem wiecej, ze zapłacili to ludzie biedni, a grzywny te były wysokie, bo dochodziły do kilku set, a w niejednym wypadku do tysiecy koron.

Co do amnestji samej chciałbym zaznaczyć, ze nie chodzi nam tylko o amnestję sądowokarną, lecz źe źyczeniem naszem jest, aby ona objęła przedewszystki em takźe dziedzinę współźycia społecznego obu narodowości, czeskiej i polskiej na Śląsku.

Pod tym względem dzieje się źle; przypominają nam jeszcze obecnie czynniki miejscowe, a nieraz i przedstawiciele władzy miejscowej nieustannie czasy przygotowań plebiscytowych i uzasadniają ucisk narodowości polskiej tem, że członkowie tej narodowosci w czasach do rozstrzygniecia ambasadorów dażyli do przydzielenia tego kraju do Polski i ze w dązności tej dopuszczali sie gwałtów. Uwazam to za nieludzkie i takze mesłuszne. Był to bowiem okres stanu wojennego, a nie mozna przeciez zołnierza pociagać do odpowiedzialnosci po skończonej wojnie za czyny, których dopuścił się jako zołnierz w obronie swoich ideałów. Że zas do tego stanu wojennego doszło, nie było wcale nasza winą. (Predsednictví se ujal predseda Malypetr.)

Gdy stara Austrja sie rozpadła, my jako odłam narodu polskiego, spodziewam sie, ze z natury rzeczy, słusznie, dązylismy do połaczenia się w państwie z tym narodem. Że niepragneliśmy użyć gwałtu, swiadczy najlepiej umowa z dnia 5. listopada w r. 1918, zawarta z jednej strony między Radą Narodową Ksiestwa Ciemyńskiego w Cieszynie a czeskim Národním výborem w Śląskiej Ostrawie z drugiej stro, według której został Śląsk Cieszynski podzielony na część polską i część czeską tak długo, z rządy obu tych panstw na podstawie wzajemnej ugody załatwią kwestje granic. Myśmy tej ugody nienaruszyli. Bez wypowiedzenia umowy nastąpił w dniu 23. stycznia 1919 najazd zbrojny na polską czesć Śłąska Cieszyńskiego. Od tego czasu datuje się stan wojenny, który trwał az do rozstrzygniecia ambasadorów w dniu 28. lipca 1920.

Kto więcej w tym czasie popełniał gwałtów na spokojnej ludnosci czy Czesi, czy Polacy, nalezy do przeszłosci, o której nalezy nie wspominać, gdyz poco draźnić zagojone juz rany, poco robić przepasc wtedy, kiedy chodzi raczej o zgodne współżycie obu narodów? Faktem jest, ze gwałty i zbrodnie działy sie z obu stron, ale we wiekszosci wypadków przyczynę tych gwałtów trzeba szukać w jednostkach samych, które sie tych gwałtów dopuściły, czy to dla osobistej zemsty prywatnej, czy tez nieraz i z innych powodów. Były to czasy najwiekszych nieszczęść tak dla ludności polskiej jak i dla ludności czeskiej, zamieszkującej teren Śląska Cieszynskiego. W tym sensie mówiłem to, kiedy o tem pierwszem mojem przemówieniu przed Wysoką Izba wspominałem. Za to napadły na mnie czynniki miejscowe pewnego odłamu w prasie czeskiej, a w szczególności "Obrana Slezska".

Jakim sposobem to czyni, pozwole sobie tylko wyjątek odczytać z artykułu z 12. lutego 1926, wydrukowanego we wspomnianem czasopiśmie, oto on (čte):

"Očekávali bychom od něho" pisze sie tam - "od dra Wolfa, že bude nyní alespoň skromnější, když také na jeho rukou lpí vina, ba i krev nemilosrdně zavražděných obětí tehdejší polské zběsilosti, jež uváděla v úžas nejen nás, nýbrž i Němce a také i pana Koždoně, který dnes pro mandát v slezské správní komisi a za starostenskou volbu se s nimi spojuje. Nedivíme se troufalosti bývalých členů Rady Národové za hranicemi. Ti jsou v Polsku. Ale divíme se drzosti dr Wolfa, ktery s počátku třásl se nejistotou, jak to s ním u nás dopadne, a jen o stěstí můze mluviti, ze ušel tehdy hněvu lidu". (Vykřiky posl. Śliwky.)

Jeżeli Szanowni Panowie, ani policja panstwowa, która tak pilnie baczy na to, aby nie pojawił sie gdzie jakiś sztandar polski i abyśmy wśród naszych ludzi nie urządzili np. zbiórki na nasze cele dobroczynne, tak podburzających artykułów niekonfiskuje, jezeli nie wkroczy Prokuratorja, ja w sądzie obrony szukać nie bedę. Moje sumienie jest czyste. Byłem członkiem Rady Narodowej, tego sie nie wypieram, to członkowstwo dla mnie zawsze zostanie zaszczytem - ale takze kazdy sprawiedliwy Czech musi przyznac, ze w każdym wypadku jak i w. całem swojem zyciu starałem się byc sprawiedliwy i ze w gwałtach udziału nigdy nie brałem (Výkřiky posl. Śliwky.), ani też nigdy nikogo do gwałtu nie nakłaniałem.

Rozstrzygnięciem Rady ambasadorów z dnia 28. lipca 1920 skonczył sie stan wojenny. Zdawaliśmy sobie sprawe z tego, ze skutki tej wojny znosić musimy, ale wierzyliśmy i wierzymy zawsze, ze istnieje wspólne posłannictwo polskiego i czeskiego narodu i ze dlatego nam na Śląsku, tworzącym łącznik między Polską i Czechosłowacją zapanują znowu stosunki przyjazni i zbratania się po upływie pewnego czasu. Nie przecze, ze i po naszej stronie są ludzie, którzy długo krzywd pamietają, i którzy w naturze mają draźnić innych i siać wieczną niezgode, lecz głos tych ludzi z naszej strony nic nie znaczy, jest tylko bezsilnem miotaniem sie w ukryciu. Tymczasem po stronie czeskiej wielu jest ludzi takich, którzy cześciowo ze złej woli, a cześciowo nieraz w dobrej wierze, w przeczuleniu patrjotycznem mniemają, źe swojemu narodowi wielką przynoszą przysługę, gdy nas zwalczać będą. Ludzie ci mają dostęp do władz, do prasy czeskiej i do opinji całego czeskiego narodu i nieustannie nas oskarzaja w piśmie i w prasie o iredente, o pracowanie na szkodę Republiki Czechosłowackiej. Jaką podstawe te skargi mają, świadczą zywe fakta. Za cały czas naszego przynalezenia do Republiki nie wykaza członkom naszej narodowości ani jednego wypadku skargi o zbrodnie stanu, lecz nawet wypadki zasądzenia o przekroczenie ustawy o ochronie Republiki są rzadsze, niz w krajach nawet rdzennie czeskich. A sadze, ze władza niema tez najmniejszej przyczyny do skarzenia się, ze lud nasz swoich obowiązków względem panstwa nie spełnia, lub spełnia gorzej niz jakikolwiek odłam ludności innej w Czechosłowacji, chocby narodowości czeskiej. Niniejszą umową chcemy stwierdzić, ze istnieje wspólne posłannictwo polskiego i czeskiego narodu. Jestem tego zdania, ze naród czeski stanowisko nasze uzna i jezeli mówię o amnestji w społeczeństwie, to właśśnie ten stan mam na myśli. Wstąpiłem jako przedstawiciel ludności polskiej w rząd stronnictw, które chcą pracowac dla tego panstwa. Że na mnie za to Niemcy napadają i komuniści psy na mnie wieszają, temu się nie dziwię. Ale dziwię się, ze mnie za to napadają te stronnictwa, ci ludzie, którzy się mienią być najlepszymi patrjotami czeskimi. Następna częsć umowy mówi o ochronie mniejszosci. Panowie Niemcy podkreślali tutaj w swych przemówieniach, ze im się tego nie daje, co się nam daje w tej umowie. Ja zaznaczam, ze umowa ta nie zawiera nic innego, jak tylko te prawa, o których mówią ustawy czechosłowackie i które nam się na podstawie ustaw zasadniczych nalezą. Dla mnie ze wszystkich artykułów tej umowy najsympatyczniejszy jest artykuł 12, w którym powiedziano, ze Republika Czechosłowacka jest zdecydowana traktowac życzliwie mniejszość polską w tem panstwie. Że w tym artykule wspomina się o lojalności, jest dla mnie rzeczą samozrozumiała, gdyz nie wyobrazam sobie w obecnych stosunkach panstwowo-europejskich, azeby mogli się uwazac za mniejszość i ządać praw mniejszościowych, ci, którzy wobec panstwa, w którem żyją, są nielojalni.

Nie dziwie się n. p. Niemcom, podnoszącym wielkie krzyki z powodu pokrzywdzenia ich praw mniejszościowych. Wszak oni na tych obszarach byli żywiołem panującym. Gdy oni prowadzili hegemonję i narzucali swoje dominujące stanowisko innym narodowościom, nie odczuwali zalu i bolu tych, którzy się czuli członkami tych uciśnionych narodowości. Odczuwaja to dopiero teraz i to tem boleśniej, gdy role się zmieniły. Inaczej jest z nami Polakami. U nas rola się nie zmieniła. Pozostaliśmy tem, czem byliśmy dawniej. Rolę panującej narodowości objęli tylko zamiast Niemców - Czesi. A ze skarzymy się i wołamy o polepszenie swej doli, ze krytykujemy postępowanie Czechów i ich władz wobec nas, robiliśmy to samo i wobec Niemców dawniej, a dziś czynimy to z tem większym bólem i zalem, bo jezeli dawniej ciemiężyli nas Niemcy, naród nam obcy, prowadzacy od wieków bój na śmierć i zycie z zywiołem słowianskim, to w niejednym wypadku obecnie ich metody przejął takze wobec nas i od nich odstapic nie chce naród bratni słowiański.

Tutaj chciałbym krótko wskazać na to, ze wszystkich tych ucisków, na które się tu mowcy niemi eccy skarzyli, nauczycielami byli Niemcy w Rzeszy Niemieckiej. Tam postępowano tak, czy nie gorzej z mniejszościami Polaków, Serbo-Kroatów-Łuzyczan, Dunczyków i Fryzów. Wszak tam zgnieciono zupełnie szkolnictwo polskie i bito nawet dzieci za przemówienia po polsku. Tam nie przyjmowano do słuzby państwowej takiego, coby po niemiecku nie umiał, ba nawet się zaprzeć musiał swej narodowości, tam wreszcie zaczęto z słynnymi ustawami o wywłaszczeniu Polaków z ziemi i włości. A dzisiejszy los mniejszości narodowych w Niemczech równiez nie jest lepszy. Do Niemców stosuje się ich własne metody, a dopiero wtedy odczuwa się krzywdę, gdy sam ja ponosi. Sadzę, ze o tem powinien kazdy naród pamiętac, gdyz w przeciwnym razie nię będzie nigdy pokoju. Niemcy, którzy byli nauczycielami tych metod postępowania z mniejszościami, powinni pierwsi dać przykład zerwania z nimi.

Teraz chciałbym poruszyć tylko kilka kwestji, dotyczących szkolnictwa polskiego. Na nasze postulaty w sprawach szkolnictwa polskiego odpowiadają nam - to czyni między innymi takze p. Śliwka, ze Polska nie uwzględnia zadan czeskich osadników na Wołyniu w sprawach ich szkolnictwa. (Výkřiky posl. Śliwky.) Ja nie zastępuję Polski, gdyz do tego nie jestem powołany, ani takze nie chcę w tej kwestji przymrużać oczy na to, co w Polsce j est złe. Lecz jestem zdania, ze nie mozna porównać stosunków naszych ze stosunkami osadnictwa czeskiego na Wołyniu. Przedewszystkiem musimy sobie uświadomić, ze my Polacy w Czechosłowacji nie ządamy dla siebie zadnych przywilej ów, ze ządamy tylko to, co się nam na podstawie ustaw czechosłowackich należy.

Jednakowoż ponieważ tym argumentem o Czechach na Wołyniu zwalcza się ciągle nasze postulaty, muszę się zająć trochę sprawą Wołynia. Według spisu ludności jest na Wołyniu 27.000 Czechów osiadłych po róznych gminach i powiatach. Przypuśćmy, że spis ludności i tutaj był tendencyjny na modłę spisu ludności na Śląsku Cieszyńskim, jest ich 30 do 35.000, więcej wszak nie.

W żadnym powiecie jednak nie jest ich więcej niz 5 procent, a w żadnej gminie nie dochodzi ich liczba do 10 procent mieszkańców, siedzą tylko gromadnie w pewnych osadach. Obecnie są tam szkoły publiczne czeskie, które rząd polski utrzymuje, oraz szkoły prywatne, otrzymujące równiez subwencje od rządu. (Vykřiky posl. Śliwky.)

Jestem zdania, że rząd polski powinien im dać jaknajwiększe uprawnienia dla ich pozyskania, gdyz oni jako żywioł zamozny i kulturalny mogą być czynniki em zaporczym przed falą bolszewicką. (Vykřiky posl. Śliwky.)

A teraz jeszcze bym chciał zwrócić uwagę na to, jak rzecz się przedstawia u nas, na Śląsku Cieszyńskim. Za czasów rosyjskich na Wołyniu nie było żadnej szkoły czeskiej, tam uczyło się tylko w języku rosyjskim. Nam władze czechosłowackie zaraz po rozpadnięciu się Austrji w 10 gminach powiatu sądowego Bogumińskiego i Frysztackiego zamknęły 16 szkół ludowych, w tem 5 prywatnych, w których było 79 klas a 3869 uczniów oraz jedną szkołę wydziałową w Dąbrowie.

Od tego czasu czeskich szkół, jak podają gazety czeskie, załozono 66 ludowych a 22 wydziałowych. Polskie szkoły od tego czasu załozono takze, ale tylko dwie państwowe, a mianowicie w Dąbrowie i Niemieckiej Lutyni. Lecz i w tych dwu wypadkach mamy skargi z tego powodu, ze rząd wymawia się brakiem środków na ich utrzymanie; umieszczone są one źle, a szkołę w Niemieckiej Lutyni rząd przyjął tylko na papierze, utrzymuje ją nadal Macierz Szkolna. Oprócz tego załozono takze publiczną szkołę wydziałową w Karwinie. Macierz Szkolna zaś załozyła prywatne szkoły wydziałowe 3 a mianowicie w Bystrzycy, w Łazach i w Cieszynie Czeskim, oraz 3 ludowe w Czeskim Cieszynie, Rychwałdzie i Wierzniowicach. Z porównania liczby powstania szkół czeskich i polskich w powiatach politycznych Cieszyńskim i Frysztackim widocznem jest, ze szkolnictwo polskie w tym względzie jest bardzo upośledzone a w szczególności co się tyczy szkolnictwa wydziałowego.

Jeżeli rozwój szkolnictwa czeskiego postępuje naprzód, ja mu nie zazdroszczę, ale zalezy nam na tem i od tego nie ustąpimy, aby na Śląsku Cieszyńskim dla ludności polskiej równiez polskie szkolnictwo się rozwijąło.

Dlatego się domagamy, azeby była załozona szkoła polska wydziałowa w Jabłonkowie, gdzie jest 22% Czechów, a 58% Polaków, w Błędowicach 21% Czechów, 73% Polaków, w Górnej Suchej 25% Czechów, 56% Polaków, w Trzyncu 23% Czechów, 29% Polaków. Domagamy się załozenia szkół wydziałowych tylko w tych większych miejscowościach, temwięcej, ze założono tam juz czeskie szkoły wydziałowe. Jezeli dla mniejszego procentu Czechów mogą tam być szkoły wydziałowe czeskie, niezrozumiałem jest, dlaczego nam władze nie chc pozwolić na otwarcie szkół polskich! (Posl. Špaček: Tak to můžete udělat, vždyť můžete míti veřejné školy, ať je zřizuje obec!) Panie kolego Špačku, gminy chcą załozyć polskie szkoły, ale władze nie chcą dać zezwolenia, ani na prywatne Macierzy Szkolnej. Nie domagamy się w wielu wypadkach zalozenia szkoły państwowej. Takie gminy jak Górna Sucha, Błędowice, Jabłonków, nawet Trzyniec chcą szkoły utrzymywać, jednakowoz władze szkolne w Opawie i ministerstwo szkolnictwa jako druga instancja dotychczas pomino wielu podań nie chce zezwolić nawet na otwarcie szkół wydziałowych prywatnych. A nie żądamy rzeczywiście nic nadzwyczajnego. Tylko trochę sprawiedliwości!

Dla braku czasu muszę na razie pominąć inne kwestje szkolnictwa naszego wspomniane w przedmiotowej umowie, ale nie mogę pominąć jednej sprawy uregulowanej w jednej z ostatnich części umowy a mianowicie sprawy wkładek pienięznych mieszkańców Śląska czechosłowackiego w zakładach pienięznych, przewaznie zaś w stowarzyszeniowych kasach oszczędności i pozyczek w polskiej części Śląska Cieszyńskiego.

Zaznaczyłem juz, ze Śląsk Cieszyński, az do podziału tworzył jednolitą gospodarczą całość. Dla nas centrem był Cieszyń - w tym Cieszynie wszystkie centrale naszych stowarzyszeń i zakładów pieniężnych się koncentrowały. Tam składali ludzie biedni - bo nie mamy na Śląsku między sobą kapitalistów - swe drobne mozolne oszczędności, tam robotnicy i małorolnicy składali swój cięzko zapracowany grosz.

Sprawę tę reguluje artykuł 60 przedłozonej umowy w ten sposób, ze obywatel czeski co do wypłaty tych oszczędności będzie traktowany na równi z obywatelem polskim i odwrotnie. Przepis ten postawi w dobre połozenie tych polskich obywateli, którzy mają wkładki w jakimś instytucie pienięznym w Czechosłowacji. Na odwrót jednak obywatele czechoslowaccy wyjdą na tem bardzo niekorzystnie. Cóz bowiem pomoze to, ze obywatel czechosłowacki ma być co do wypłat traktowany w Polsce na równi z obywatelem polskim, kiedy w kasach zaliczkowych i podobnych zakładach pienięznych sam obywatel polski, takze ze swoich wkładek prawie ze nic nie dostanie na podstawie ustawy waloryzacyjnej wskutek przewalutowania, które w Polsce miało miejsce?

Sądzę, że tutaj ta kwestja powinna być uregulowana w ten sposób, ze do wkładek w zakładach pienięznych w polskiej części Śląska Cieszyńskiego, będących własnością mieszkańców czechosłowackiego Śląska Cieszyńskiego, rząd czechosłowacki zastosuje rozporządzenie urzędowe wydane 8. października 1920 i przemieni pieniądze tam ulokowane według norm tego rozporządzenia. Ludzie ci mają zupełnie prawo do takiego traktowania, bo juz w r. 1920 im to Rząd przyrzekł. peluję do Rządu z tego miejsca, a wiem ze tego samego zdania są wszyscy, którzy sprawiedliwie i słusznie tę rzecz osądzaja, aby tym posiadaczom wkładek przysz-dł z pomocą i aby w myśl słuszności i sprawiedliwości poczynił odnosne kroki celem ich odszkodowania.

A teraz jeszcze na krótko wraciłbym do rozdziału o ochronie mmejszościowej, o rozporządzeniu językowem. Rozporządzenie językowe jest dla nas taksamo dotkliwe jak dla innych mniejszości; ludność nasza powitała je z wielkę obawą, ale takze z wyczekującą wielką rezerwą. Rząd czechosłowacki przyjął niniejszą umowa, jak to p odkreśliłem, obowiązek traktowania nas życzliwie; oczekujemy, ze i w sprawach objętych w rozporządzeniu językowem, ta życzliwość się takze okaże.

Jeżeli się Niemcy skarzą, twierdząc, ze prawa dla nich są gorsze, niz dla nas Polaków, to pod tym względem zwrócę uwagę Panów na jedną rzecz. Rozporządzenie językowe daje nam mozność rozprawy w sądach i urzędach w naszym języku. Lecz w praktyce wygląda to inaczej. Dotychczas rozprawiano z nami w sądzie i urzędach tylko w języku czeskim, a tylko bardzo rzadko z urzędów politycznej władzy przyszło pismo także w języku polskim; od r. 1921 Prokuratorja państwa przestała zupełnie wydawać akta oskarzenia w języku polskim; w sądach niema ani jednogo sędziego, a nawet urzędnika władającego językiem polskim, przeprowadza się rozprawy, protokołuje i wydaje orzeczenia wyłącznie w języku czeskim. Jest to stan nielegalny i sprzeczny z postanowieniami językowemi.

Niestety niema u nas, ani w sądach ani w urzędach politicznych ludzi, którzyby władali językiem polskiej nniejszości. Zwracam uwagę n. na sądy we Frysztacie, w 9 oddziałach mamy 8 sędziów, z których tylko jeden jako tako włada językiem polskim. Broń Boze, abym naszym sędziom w sądach powiatowych na Śląsku Cieszynskim pod względem ich objektywności robił zarzuty (Posl. Śliwka: A p. Polašek?) zaraz, miałbym tylko w tym względzie zastrzezenia co do p. Polaška, kierownika sądu w Jabłonkowie, na którego dochodzą skargi, że nadużywa powagi swego urzędu dla agitacyjnych celów czeskich. Jednakowoz ludzie ci nie umieją po polsku i w polskim języku urzędować nie mogą. Mówiłem o tych sprawach z naczelnikiem sądu powiatowego we Frysztacie, który okazał jak najlepsze chęci, ale oswiadczył, ze wobec przeciązenia pracą i małej ilości sił, na razie nie jest w stanie, ani sam urzędować, ani wymagać od swych podwładnych urzędowania takze w języku polskim. Takie same stosunki są mniej więcej w innych sądach.

Do czegoz to doprowadzi? My musimy się domagać respektowania naszych praw mniejszościowych przynajmniej tych, które nam ustawy językowe dają i nie moz emy zrzec się rozpraw i załatwień w języku naszym, dlatego domagam się, aby Ministerstwo sprawiedliwości postaralo się o to:

1. aby tym sędziom i urzędnikom, którzy obecnie pełnią służbę przy sądach powiatowych na Ślasku Cieszyńskim, a chcą nauczyć się języka polskiego, dano mozność nauczenia się tego języka przez odciązenie ich w pracy i zaprowadzenie odpowiednich kursów języka polskiego;

2. azeby przy obsadzaniu posad sędziów, urzędników, protokolantów i sług uwzględniano tylko takich kandydatów, którzy władają poprawnie językiem polskim w słowie i piśmie;

3. ażeby zaopatrzono te sądy w dostateczne środki pomocnicze w języku polskim, jak ustawy, podręczniki, formularze, maszyny do pisania itp.

Pod względem personalu władającego jezykiem polskim jest jeszcze gorzej w naszych władzach politycznych I. i II. instancji. Wobec tego, o ileby rozporządzenie językowe takze po stronie naszych praw było ścisłe i lojalnie wobec nas przeprowadzone, toby nawet położenie naszej ludności się nie pogorszyło.

Obawą przejmują nas te postanowienia, gdzie wykonanie pewnych zarządzeń o uzywaniu języka oddaje się władzom politicznym I. i II. instancji, gdyz dotychczasowe doświadczenia wcale nie świadczą o przychylności tychże do nas. Uwazamy tez za sprzeczne z duchem ustaw znajdujące się w niem ograniczenia autonomji gminnej. Będziemy uzywali wszystkich środków prawnych do ochrony naszych praw językowych, lecz wzięliśmy sobie za cel zgodne współzycie z Czechami i współpracę dla dobra państwa, sądzimy więc, ze także i Czesi, jako silniejsi dbać będą o to, aby przez daremne sekatury narodowościowe i gwałtowne wynaradawianie nie wywołać niesnasek, nie robić przepaści między naszemi narodami.

Umowę czesko-polską uważam za pierwszy powazny krok do sojuszu między Polską a Czechosłowacją, którego tak bardzo oba państwa potrzebują dla swojego rozwoju, dla obrony przeciw wrogom, którzy są dokoła. Dlatego witam z całą serdecznością tę umowę. Wiem, ze tu i ówdzie ma ona usterki, niemniej jednak wierzę, że przy dobrej woli odpowiednich czynników dadzą się one łatwo usunąć, gdy przyjaźn i zyczliwość, nie zawiść i zachłanność będą linją wytyczną dla uregulowania wzajemnych stosunków. (Vyborně! Potlesk.)


Související odkazy



Přihlásit/registrovat se do ISP