Wysoka Izbo! Przyrzeczenie pana przewodniczącego Rady Ministrów
w debacie budžetowej, że w najbliższym czasie wezwany
zostanie komitet Porozumiewawczy Polskich Stronnictw Politycznych
celem omówienia sposobu załatwienia postulatów
mniejszości polskiej, oraz zawiadomienie mnie o konkretnym
terminie tej konferencji przyjmuję z zadowoleniem do wiadomości
i chcę uważać je jako jutrzenkę lepszej
przyszłości dla naszego polskiego ludu i dla jego praw
narodowych i obywatelskich.
Położenie naszej ludności jest ciężkie,
gdyż dotychczas traktowana jest jako obywatelstwo drugiej
kategorji, wymaga się od niej spełnienia wszystkich
obowiązków wobec państwa, a natomiast odmawia
się jej praw, które się jej należą
według konstytucji i ustaw Republiki Czeskosłowackiej.
Najboleśniejszem dla nas jest to, że nasza narodowość
w tem państwie coraz bardziej maleje, stan polskiego posiadania
się kurczy a lud nasz coraz bardziej jest odsuwany od wszystkich
praw.
Przyczyną tego jest, że sprawa naszej mniejszości
dostała się do błędnego koła sprzecznych
interesów różnych czynników.
Nie chodzi tu o interesy państwa, bo interesem państwa
tak na zewnątrz, jak i na wewnątrz jest, postępować
tak, aby wszyscy obywatele, bez względu na narodowość
traktowani byli jednakowo, sprawiedliwie, aby mieli tak samo równe
prawa jak i obowiązki. A my nic innego nie chcemy.
Przyczyną niezadowolenia naszej mniejszości, a widocznie
także i innych mniejszości w tem państwie jest
źle zrozumiany czeski interes narodowy. Czeskie organizacje
i inne czynniki narodowe uznały za interes swego narodu nietylko
rządzić w tem państwie wyłacznie, ale także
rzadzić tak, aby kosztem interesów innych narodowości
w tem państwie żyjących wzmocnić i zesilić
swój naród. Naturalnie na takie rządy nie mogą
się te inne narodowości zgodzić. Konieczność
zmusiła je do obrony interesów swego narodu. Ponieważ
zaś czynniki czeskie identyfikują w swej mentalności
ten fałszywie pojęty interes swego narodu z interesem
państwa, dla tego wystąpienie przeciw zakusom wzmocnienia
czeskiego narodu w ten sposób, ogłaszają za wystąpienie
przeciw interesom państwa i samemu państwu.
To zapatrywanie weszło już tak w szerokie kręgi
czeskiego narodu, że nas, którzy nic innego nie robimy,
jak tylko bronimy z konieczności naszą narodowość
i jej interesy, uważa się nietylko nieoficjalnie, lecz
także oficjalnie za wrogów państwa. Spełnienie
naszych żądań zatem uważa się za ustępstwa
dla wrogów państwa, za szkodzenie interesom państwa.
Dlatego to ilekroć pojawiają się - niestety rzadkie
- głosy czeskich mężów stanu i polityków,
uznające potrzebę zmiany postępowania wobec naszej
mniejszości, miejscowe czynniki czeskie jednym chórem
podnoszą protesty.
W takim stanie rzeczy wytłumaczyć się da to,
że pomimo dobrych, jak widać, chęci pana premjera,
dotąd się stan ten nie zmienił. Lecz nie może
to być usprawiedliwieniem, bo w postulatach naszych nie
chodzi o łaskę, nie chodzi o przywileje, lub dary,
lecz chodzi tylko o sprawiedliwość i prawo. Państwo
musi mieć tyle mocy, aby to, co stanowi jego fundamenty
i zasady, zostało przeprowadzone. Cieszę się
z tego, že pan premjer tak tę sprawę w swej deklaracji
z 18. lutego 1937 zrozumiał i dąży do przeprowadzenia
zmiany.
Nie będę tutaj wyliczał naszych postulatów,
ponieważ jednak pan premjer mówił już o
spełnieniu niektórych z nich, chciałbym wyświetlić
tę sprawę z naszego punktu widzenia. Załatwienie
tych spraw, o których mówiono, to jest sprawy przywrócenia
kolejarzy na dawne stanowiska, upaństwowienie gimnazjum
i szkół innych, uważaliśmy za pewnego rodzaju
samo przez się rozumiejący wstęp, za przesłankę
dalszego sprawiedliwego traktowania naszych spraw i porozumiewania.
Przeniesienie kolejarzy, ojców licznych rodzin w obce strony
z powodów tylko narodowych - a innych powodów pomimo
różnych twierdzeń nie było, boć
żądałem i żądali oni sami postępowania
sądowego lub dvscyplinarnego, nadarmo - uważaliśmy
za bład i chcieliśmy, żeby błąd ten uznano
przez danie kolejarzom zupełnej satysfakcji.
Dowiaduję się, że wszyscy polscy kolejarze zostaną
z powrotem przeniesieni według możliwości na dawne
miejsca ich służby. Pomyślne załatwienie tej
sprawy, choć po tak długim czasie niedostatków
i cierpień tych kolejarzy, lud nasz przyjmie z radością
do wiadomości. Mnie przypada wyrazić panu premjerowi
za to podziękowanie i wyrazić prośbę, aby
o ile możności wynagrodzono tym kolejarzom w odpowiedni
sposób poniesione szkody.
Drugą sprawą, którą pan premjer przyrzekł
załatwić dla polskiej mniejszości, jest sprawa
upaństwowienia polskiego gimnazjum i kilku prywatnych szkół
ludowych i wydziałowych. Z pewnością jest to zapowiedzenie
zmiany na lepsze i należy się panu premjerowi wdzięczność
za to, że zamierza to zrobić, co już miało
być zrobione bardzo dawno i co jest dotychczas zaprzeczeni
em sprawiedliwości wobec mniejszości polskiej.
Na terenie Śląska Cieszyńskiego, t. j. dwu powiatów
czeskocieszyńskiego i frysztackiego, gdzie jest około
50% ludności polskiej, mamy obecnie aż 5 czeskich szkół
średnich, utrzymywanych przez państwo lub z jego środków,
mamy także nawet państwową szkołę
średnią niemiecką, ale polskie gimnazjum jedyne
jest dotychczas utrzymywane z prywatnych środków polskiej
Macierzy Szkolnej.
Dla ludności czeskiej w tych obu powiatach stworzono od roku
1921 przeszło 100 szkół różnego rodzaju
i postawiono ze środków państwowych kilkadziesiąt
now ych budynków szkolnych i buduje się ciągle.
Dla ludności zaś polskiej, stanowiacej około 50%
ludności tych powiatów, nie postawiono, ani nie stworzono
do ostatnich czasów ani jednej szkoły osobnej przeznaczonej
tylko dla szkolnictwa polskiego.
Stworzono wprawdzie dwie szkoły mniejszościowe państwowe
ludowe i jedną wydziałową, ale żeby się
to stało, musiała Macierz Szkolna oddać na potrzeby
tych szkół prywatnie zbudowane budynki szkolne. Tak
samo obecnie, aby potrzeby polskiej ludności co do szkoły
średniej były przez państwo uwzględnione,
musi biedne społeczeństwo polskie oddać budynek
szkolny na używanie dla państwa. Te same warunki upaństwowienia
kładzie państwo także co do zamierzonego upaństwowienia
szkół ludowych i wydziałowych.
Tu musimy zwrócić jeszcze uwagę, na co pobudowano
po naszych gminach tyle szkół czeskich. W niektórych
gminach jest po kilka czeskich szkół ludowych, w każdej
części gminy jedna, aby dzieci miały do niej blisko,
aby zrobić dla starej polskiej szkoły dokładną
konkurencję. Nie o czeskie dzieci tu chodzi, ale o polskie.
Aby napełnić te czeskie, wybudowane tak ogromnemi kosztami
z państwowych kas szkoły, wywiera się nacisk
na rodziców, nacisk gospodarczy, ale także i polityczny
przez wywieranie najrozmaitszych groźb i obietnic. Nacisk
ten wywiera się przezornie.
Ale jednak od czasu do czasu takže i w sądzie wyjdą
sprawy, które rzucają światło na rzeczywisty
stan. Tak to było w procesie p. Wojtyły, kierownika
szkoły w Gruszowie, gdzie udowodniono, że inżynierowie
na szybie wywierali nacisk, aby dzieci polskie posyłano do
czeskich szkół.
W drugiej połowie zeszłego roku został wytoczony
z powodu takiej samej sprawy proces p. Franciszkowi Stecowi, krawcowi
w Końskiej, Nr. 291. Został on przez prokuratorję
państwa oskarżony za występek z § 18, ustęp
2 i 3 ustawy o ochronie republiki, popełniony przez to, że
11. czerwca 1936 podał do publicznej wiadomości, że
po dziedzinach chodzi szereg czeskich terorystycznych agentów
i przez różne obietnice i wygrażanie wabi i zmusza
się rodziców do zapisywania dzieci do czeskich szkół.
Odnośny sądowy akt karny Sądu Obwodowego w Morawskiej
Ostrawie nosi liczbę Tk VI 1879/36. (Posl. Kučera:
Nesmíte paušalisovat a generalisovat!) Ja nie
generalizuję, ale podaję fakta udowodnione sądownie.
Obwiniony zamianował na razie tylko 23 świadków.
Šwiadkowie ci, to przeważnie zależni robotnicy
leśni, hutnicy i górnicy, oraz ich żony. Ich
odpowiedzi były prawie stereotypowe. Kiedy się zbliżały
wpisy szkolne, przychodził do nich nauczyciel czeski, lub
jakiś wybitny członek Matice osvěty lidové,
leśniczy lub gajowy i zapytywał, dokąd posyłają
dzieci, wzglednie domagał się, ażeby dzieci posyłano
do czeskiej szkoły, obiecując przytem pracę dla
ojców, utrzymanie dla dzieci, zapomogi lub dając do
zrozumienia, że los zatrudnionego ojca lub innego członka
rodziny zależy od tego, czy dziecko pójdzie do szkoły
czeskiej lub nie. Niestety do wyroku nie przyszło, ku zdziwieniu
samego obwinionego wskutek amnestji bez jego wniosku i bez pytania
się proces ten umorzono. Szkoda, bo chyba tutaj już
jasno udowodnionem zostało, že wbrew zaprzeczeniom czynników
rządu, nacisk i teror ist nieją.
Pod tym względem mamy na terenie także i wiele innych
wypadków, gdzie nauczyciele i robotnicy tylko dlatego,
że bronili polskiego stanu posiadania i pielęgnowali
polską kulturę, zostali denuncjowani przez miejscowe
czynniki czeskie. Na podstawie denucjacji ich zaaresztowano, siedzieli
w więzieniu śledczym, aczkolwiek byli niewinni. Swojej
niewinności jednak w sądzie wykazać nie mogli,
gdyż nastąpiła amnestja. Ale w takim wypadku Zarząd
Hut w Trzyńcu wyrzucił obwinionych robotników
z pracy, a potem ich już nie przyjął, twierdząc,
że wprawdzie wskutek amnestji zo stali uwolnieni, ale musieli
jednak popełnić jakąś niebezpieczną
zbrodnię przeciw państwu.
Miałbym tu jeszcze wiele a wiele boleśnych spraw, krzywd
polskiej ludności do podniesienia i wykazania, że w
tych warunkach nie mogę głosować za budżetem,
ale sądzę, że w konferencjach z panem przewodniczącym
Rządu sprawy te właściwie zostaną omówione
i że też dzięki jego dobrej chęci i energji
zostaną dla nas zego ludu załatwione tak, jak tego wymaga
sprawiedliwość i prawo.
Przyjmuję też z satysfakcją do wiadomości,
iż Rząd, względnie pan premjer uznał, że
zastępcami ludności polskiej są wybrani przez
ten lud przedstawiciele polskich stronnictw politycznych zrzeszeni
w Komitecie Porozumiewawczym Polskich Stronnictw Politycznych
w Czechosłowacji. (Posl. Kučera: Vy jste se však
polepšil!) Jeżeli mnie pan premjer zapewnia, że
będzie konferencja i tam mu przedłożę te
sprawy, to nie będę ich tutaj przedstawiał.
Muszę tu jednak poruszyč jeszcze jeden objaw małostkowości,
t. j. stawiany nam na każdym kroku zarzut nielojalności,
stało się to już frazes em bez sensu i myśli.
U nas jest tylko jedna nielojalność, do której
się przyznajemy, a to jest obrona naszego polskiego stanu
posiadania i pielęgnowania polskiej kultury narodowej. Innej
nielojalności u nas niema. Każdy z nas spełnia
swoje obowiązki wobec państwa, a także i sądy
nie wykazały nam tego nigdy, żeby tubylcza ludność
polska była nielojalna wobec państwa. Mieliśmy
cały szereg procesów według ustawy o ochronie
republiki, ale procesy te miały tylko zawsze jedno i to samo
tło, mianowicie obrazę czeskiego narodu, względnie
cz eskich czynników miejscowych w obronie polskiego zapatrywania.
Innych procesów wskazujących na zdradę państwa
wśród naszej mniej szości nie było. A wszystko
to, co się mówi o irredentyźmie i o nielojalności
polskiego ludu w Czechosłowacji, jest tylko pobożnem
życzeniem tych wszystkich czynników czeskich i komunistycznych
pracujących na naszym terenie, którym zależy
na tem, ażeby nienawiść narodowa pomiędzy
Polakami i Czechami coraz bardziej rosła.
Faktem jest, że stosunki nasze do ludności czeskiej
na naszym terenie są oziębłe, że zajmujemy
także do Rządu stanowisko opozycyjne, ale czyż
może być w tych stosunkach inaczej?
Gdy nie tylko Rząd, ale gdy także miejscowe urzędy
i czynniki państwowe u znają nasze prawa i wprowadzą
je w życie, gdy ludność nasza pozna, że Rząd
i państwo jest dla niego i jego narodowości nie tylko
wymagającą przemocą, lecz także szczerym i
dobrym opiekunem, wtedy nie będzie miała republika
lepszego obywatelstwa, przywiązanego do niej, a wtedy także
jego przedstawiciele będą mogli, opuściwszy opozycję,
głosować za budżetem dla Rządu.
Chcę wierzyć, że się przyczyni do tego
akcja, którą wszczął obecnie pan premjer
Dr Hodža. (Posl. Uhlíř: Dělejte
politiku Prahy, a ne Varšavy, a potom se dorozumíme!)
Vy děláte politiku Moskvy nebo Berlína.
Hohes Haus! Die unheimlich schnelle Durchpeitschung des Staatsvoranschlages
gestattet nicht, zu den einzelnen Kapiteln in der Sozialpolitik
so Stellung zu nehmen, wie es das Verantwortungsbewußtsein
der Volksvertreter der Sudetendeutschen Partei erfordern würde.
So kann ich auch nur grundsätzlich aus der Fülle des
vorliegenden Materials Stellung nehmen und die einzelnen Fehler
quellen aufzeigen, die eigentlich die Not und das Elend in unserer
sudetendeutschen Heimat verursacht haben. Es ist aber unmöglich,
immer nur durch Versprechungen, Abmachungen und Resolutionen an
der Peripherie der Not herumzudoktern ohne den Versuch zu unternehmen,
auch einmal dieser Gefahr näherzurücken. És ist
für uns Sudetendeutsche, vor allen Dingen für die Arbeitnehmerschaft,
ein unhaltbarer Zustand. Es muß endlich einmal an den Erreger
der Ursache herangegangen werden. Dabei ist es relativ ganz belanglos,
ob ich die erregenden Ursachen heute oder morgen finde. Wesentlich
ist, daß man weiß, daß ohne ihre Beseitigung
überhaupt keine Heilung erfolgen kann. Die Arbeiter und Angestellten
stellen dem Staate die Hauptmasse der schaffenden Kräfte.
Sie stellen aber auch die Hauptmasse der Konsumenten, die Hauptmasse
der direkten und indirekten Steuerzahler, aber auch neben den
Bauern das Hauptkontingent der Soldaten. Wie wahr meine Feststellungen
sind, beweisen die Zahlen der im Jahre 1930 amtlich durchgeführten
Volkszählung. Danach gibt es von 14,479.565 Einwohnern des
Staates 6,537.384 Berufstätige; das sind 45˙14 %, und
von diesen wiederum sind 4,246.426 Arbeiter und Angestellte einschließlich
der Land- und Forstwirtschaft und der staatlichen Angestellten,
das heißt also, daß 64˙96 % aller Berufstätigen
der sozialen Schichte der Arbeitnehmerschaft angehören. Das
besagt für jeden verantwortungsbewußten Staatsmann,
daß er im Interesse der wirtschaftlichen Höchstleistung
des Staates, im Interesse der bestmöglichen Steuerleistung
für die Staatsfinanzen im Interesse gesunder, das heißt
körperlich starker, politisch zufriedener Soldaten eine derartige
Wirtschafts- und Sozialpolitik zu machen hat, die den Lebensinteressen
des Staates, aber auch seiner Gesamtbevölkerung entspricht.
Als Arbeiter muß ich feststellen, daß die Art und
Weise, wie man hierzulande rückläufige Sozialpolitik
betrieben hat und betreibt, nicht von jenem Vertanwortungsgefühl
getragen ist, wie es die vorhin angeführten Tatsachen für
notwendig erscheinen ließen. Für die oberflächliche
Einstellung der Regierungsmehrheit zu den wichtigsten Problemen
des Staates, daher auch zu den sozialen, ist es allein schon bezeichnend,
in welch hohem Maße die Redezeit für die Volksvertreter
gedrosselt worden ist. Wenn ich daher diese meine Feststellungen
nur in kurzen, allgemeinen Zügen begründen kann, so
trägt letzten Endes die Oberflächlichkeit daran die
Schuld, mit der man diese wesentlichen Fragen gerade aus Anlaß
des Staatsvoranschlages verhandelt, der an die verarmte Masse
der Bevölkerung die höchsten Anforderungen stellt. Ist
diese Politik der Regierung bereits eine schwere Belastung für
das čechische Volk, so muß sie für die Sudetendeutschen,
bei deren Arbeitslosigkeit, Not und Elend als Auswirkungen Ihres
Systems, nicht nur als schwerbelastend, sondern geradezu als katastrophal
bezeichnet werden. Umsomehr muß es verurteilt werden, daß
nicht nur čechische Arbeitervertreter, sondern auch deutsche
Arbeitervertreter, wie, z. B. die Abg. Jaksch und Schütz,
eine solche Politik mitmachen, da aus dem verarmten Sudetendeutschtum
und vor allem aus seiner Arbeitnehmerschaft neue Mittel herausgepreßt
werden, obwohl dem größten Teil der sudetendeutschen
Arbeitnehmerschaft noch nicht einmal Arbeit und Brot sichergestellt
wurde. Wie bedeutsam der sudetendeutsche Arbeitnehmer aber auch
für die Staatsinteressen ist und wie feindselig das derzeitige
Regierungssystem dem sudetendeutschen Arbeitnehmer gegenübersteht,
beweisen folgende Tatsachen: Von den rund 6 1/2 Millionen Berufstätigen
stellen die Sudetendeutschen 1,622.110 Berufstätige, das
sind 24.81 %, also um 2.5 % mehr als dem nationalen Schlüssel
entspricht. Von diesen Berufstätigen sind 1,093.913 Arbeiter
und Angestellte einschließlich der Land und Forstwirtschaft
und Staatsdienst, soweit man überhaupt von Staatsdienst sprechen
kann, das sind 66.2 %. Das besagt, daß der sudetendeutsche
Arbeitnehmer für den Staat als Konsument, als indirekter,
aber auch als direkter Steuerzahler und als Soldat noch von größerer
Bedeutung ist als verhältnismäßig die übriegn
Arbeitnehmer im Staate. (Předsednictví převzal
místopředseda Taub.) Demgegenüber beweist
schon die Arbeitslosenstatistik trotz ihrer bekannten Mängel,
wie stark das Regierungssystem und auch dessen Sozialpolitik vor
allem den sudetendeutschen Arbeitnehmer zurücksetzt und vernachlässigt.
Nach der amtlichen Arbeitslosenstatistik gab es Ende Oktober d.
J. in den deutschen Mehrheitsbezirken 124.844 Arbeitslose. Da
es in den deutschen Mehrheitsbezirken wenig čechische Arbeitslose
gibt und die vielen deutschen Arbeitslosen in den čechischen
Mehrheitsbezirken nicht inbegriffen sind, so kann man heute, ohne
zu übertreiben, sagen, daß in den deutschen Mehrheitsbezirken
mit mehr als 80 % die Arbeitslosigkeit 7- bis Bmal größer
ist als in den čechischen. Nehmen wir aber die von mir
angestellte Berechnung zur Grundlage, so ergibt sich, daß
11.41 % aller deutschen Arbeitnehmer arbeitslos sind, dagegen
auf der čechischen Seite nur 3.57 %. Diesen Tatbestand
der ungleich höheren Arbeitslosigkeit im Sudetendeutschtum
leugnet auch Herr Minister Nečas nicht. Doch begründet
er diese Arbeitslosigkeit allein damit, daß das sudetendeutsche
Gebiet ausschließlich Industriegebiet sei und das čechische
ausschließlich landwirtschaftliches Gebiet. Wir von der
Sudetendeutschen Partei können diese einfache Feststellung
eben einfach nicht zur Kenntnis nehmen. Ich muß gerade daran
erinnern, daß seinerzeit bei den Friedensverhandlungen das
sudetendeutsche Gebiet wegen seiner hochentwickelten Industrie
im Interesse des Staates beansprucht wurde. Es ist für uns
deshalb unverständlich, wenn man im Laufe der 19jährigen
Wirtschafts- und Handelspolitik nicht ebenso im Interesse des
Staates dafür gesorgt hat, wie es für die čechischen
Industriegebiete geschah. Man hätte vor allen Dingen, weil
die sudetendeutsche Industrie für den Staat und für
die Staatsinteressen lebenswichtig ist, die deutsche Industrie
besser behandeln müssen, um sie erhalten zu können.
Hingegen hat man trotz dauernder schärfster Proteste des
Sudetendeutschtums eine Handelspolitik gemacht, die nahezu keine
Rücksicht auf die Erzeugnisse und Produktion der sudetendeutschen
Industrie genommen hat. Man hat nicht nur zugesehen, sondern sogar
unterstützt, daß zahlreiche Industriegebiete im sudetendeutschen
Gebiet stillgelegt und zum Teil ins čechische Gebiet verlegt
worden sind. Man hat dauernd Staatsaufträge und öffentliche
Arbeiten vornehmlich čechischen Unternehmern zugeführt
und damit zur Arbeitslosigkeit der sudetendeutschen Arbeitnehmer
beigetragen. Man hat sogar bei Durchführung staatlicher Arbeiten
im sudetendeutschen Gebiete vornehmlich čechische Arbeitnehmer
beschäftigt und zugelassen, während jahrelang arbeitslose
Deutsche überhaupt keine Verwendung gefunden haben. Bei der
heute hochverdienenden Rüstungsindustrie hat man den sudetendeutschen
Arbeitnehmer nahezu gänzlich ausgeschaltet, obwohl man bei
der Auflegung der Wehranleihe nicht danach gefragt hat, ob das
Geld von loyalen Staatsbürgern kommt oder nicht. Ebenso ist
der Sudetendeutsche heute ein maßgebender Faktor als Steuerträger
im Staatsinteresse. Daher kann die erhöhte Arbeitslosigkeit
im sudetendeutschen Gebiete nicht, wie es Minister Nečas
tut, mit Auswirkungen der Wirtschaftskrise entschuldigt werden,
sondern ist auf die nationalegoistische Expansionspolitik der
Regierungsmehrheit der hinter uns liegenden 19 Jahre zurückzuführen,
die gegen alle Grundsätze der Demokratie und Humanität
verstößt und auf die Masse der sudetendeutschen Arbeitnehmerschaft
keine Rücksicht nimmt.