Pátek 13. února 1931

Příloha k těsnopisecké zprávě

o 105. schůzi poslanecké sněmovny Národního shromáždění republiky Československé v Praze v pátek dne 13. února 1931.

1. Řeč posl. Chobota (viz str. 16 těsnopisecké zprávy):

Wysoki sejmie! Oświadczenie rządowe w sprawie kryzysu gospodarczego daje sposobność posłom poszczególnych partyj do zajęcia swego stanowiska politycznego wobec rządu. Dlatego też w imieniu polskiej socjalistycznej partji robotniczej w Czechosłowacji oraz innych stronnictw politycznych pozwalam sobie złożyć nastepujące oświadczenie.

We wszystkich dotychczasowych przemówieniach starałem się uzgodnić stanowisko polskiej ludności pracującej na Śląsku Cieszyńskim z interesami tego państwa w tem oczekiwaniu, że rząd spełni nasze słuszne żądania. Wspólnie z moim kolegą p. dr. Buzkiem głosowaliśmy za przyjęciem budżetu państwowego i za wszystkimi rządowymi projektami. Najlepszym dowodem tego, że stosunek nasz do państwa jest lojalny, jest to, że pomimo usterków, jakich doznaliśmy i doznajemy dotad od szowinistycznej części społeczeństwa czeskiego na Śląsku Cieszyńskim, staliśmy na stanowisku oddania państwu tego, czego ono potrzebuje dla swego życia i rozwoju.

Byliśmy za to napadani z różnych stron. Ze strony komunistycznej zarzucano nam zdradę interesów polskiej ludności, popełnioną rzekomo przez to, że popieramy obecny rząd, z drugiej strony zarzucano nam ze strony niektórych szowinistycznych czynników czeskich nielojalność wobec państwa, a kiedy naszem postępowaniem udowodniliśmy niesłuszność tego zarzutu, zarzucono nam nieszczerość, ażeby tylko nie dopuścić do tego, ażeby ludność polska została uznaną za równouprawnioną część składową tego państwa.

W moich poprzednich przemówieniach wykazałem także, że istnieją na Śląsku Cieszyńskim niektóre czynniki szowinistyczne, które wywierają swój wpływ na władze państwowe w tym kierunku, ażeby ludności polskiej odmówić i jej według ustawy należących się praw. Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że czynniki te, których przedstawicielami są niektórzy funkcjonarjusze Matice osvěty lidové, mają często więcej wpływu na wykonawcze władze państwowe, niż te czynniki, które według ustawy powinny mieć swój wpływ, t. j. rząd i parlament.

W czasie, kiedy w naszym kraju grasuje kryzys gospodarczy, jakiego dotąd nie byłiśmy świadkami, kiedy górnicy w Karwińskiem latami pracują tylko po dwa lub trzy dni w tygodniu, a bezrobocie w innych gałęziach przemysłu codziennie wzrasta, kiedy wszystkie lokalne władze starają się o środki zapobiegawcze temu kryzysowi, nie mają czynniki te żadnej innej troski, jak tyłko przylewać oliwy do ognia swemi intrygami i swojem szowinistycznem stanowiskiem wobec polskiej ludności pracującej.

Jest to dla nas, posłów narodowości polskiej, rzecz nadzwyczaj przykra, że nieustannie musimy zajmować się kwestjami lokalnemi, jakie wytwarzają się na Śląsku Cieszyńskim i nieustannie tylko wychodzić ze skargami. Staraliśmy się wszelkimi możliwymi sposobami pogodzić interesy tych, którzy nas wybrali do Narodowego zgromadzenia z interesami państwa, wobec którego lojalnie ułožyliśmy nasze stanowisko, chcieliśmy kierować ludność naszą na obywateli, odczuwających nietylko prawa do obrony ich interesów, ale także i obowiązki spełnienia powinności, jakie nakłada na nich przynależność państwowa. Jednakowoż niektóre miejscowe czynniki czeskie, a nawet nieraz i lokalne władze pomimo tego obywateli narodowości polskiej szykanują i krzywdza.

W obecnym czasie największe rozgoryczenie wśród mniejszości polskiej wywołał spis ludności i skandałiczne praktyki podczas niego, praktyki, zdążające widocznie i konsekwentnie do tego, aby mniejszość polska zniszczyć.

Największem bezprawiem w tej akcji było wewnętrzne zarządzenie ministerstwa spraw wewnętrznych, ażeby na Šłąsku Cieszyńskim dopuszczono do oznaczenia narodowości słowa Ślązak-Czechosłowak, Ślązak-Niemiec, Ślązak-Polak, Ślązak-Ślązak lub samo słowo Ślązak. Nie może nam, którzyśmy dotychczas przynajmniej liczyli na zachowanie pozorów sprawiedliwości, pomieścić się w głowie, jak pan minister, który sam podpisał rozporządzenie z dnia 26. czerwca 1930 o spisie ludności w r. 1930 Zb. u. i r. Nr. 86, mógł wydač takie zarządzenie, które jest wprost zaprzeczeniem §§ 20-23 oraz §§ 10 i 11 tego rozporządzenia.

Jeżeli już wynaleziono nową narodowość śląską, to dlaczegoż tejże śląskiej narodowości nie pokazuje się w statystykach oficjalnych, dlaczego nie wykazuje się jej w sprawozdaniach statystycznych i innych odnośnych ustawach i aktach państwowych? Pocóż się to stało? Trzeba było uczynić zadość żądaniom miejscowych czynników i miejscowych władz, zdażających do zniszczenia mniejszości polskiej, boć żaden Czech, ani żaden Niemiec nie poda narodowości śląskiej, ale podać ją może tylko nasz lud, który był polskim od wieków, a którego dawna germanizacja uczyła, że nie jest polskim, lecz śląskim, wasserpolnisch, a przez to austrjacko-niemieckim. Nawet osławiona z tępienia żywiołów słowiańskich Austrja nie dopuszczała do oznaczenia narodowości słowa Ślązak.

Rząd Republiki czeskosłowackiej wydał na zewnątrz rozporządzenie o spisie ludności, ażeby wykazać światu, jak liberalnie zapatruje się na kwestje mniejszościowe, ale ministerstwo spraw wewnętrznych wydało rozporządzenie wewnętrzne dla urzędów i dla komisarzy spisowych w powiatach frysztackim i cieszyńskim, przekreśliło wszystkie te sprawiedłiwe na zewnatrz wydane przepisy. Boć przecież przez to, że pozwolono, żeby komisarze spisowi mogli używać do podawania oznaczenia narodowości także narodowości śląskiej, stały się iluzoryczne decydujące przepisy o świadomem podawaniu prawdziwej narodowości.

Drugiem takiem pokrzywdzeniem naszej ludności była nominacja komisarzy spisowych na Śląsku Cieszyńskim. W powiecie frysztackim i czesko-cieszyńskim zamianowano w myśl przyrzeczeń pana ministra spraw wewnętrznych także pewną ilość komisarzy spisowych narodowości polskiej. Kiedy przedstawiciele ludności polskiej długo przed nominacją komisarzy interwenjowali u starostów powiatowych we Frysztacie i Czeskim Cieszynie w sprawie nominacji komisarzy spisowych, przyrzekli obaj naczelnicy powiatu, że zamianują także polskich komisarzy spisowych, ale domagali się, aby im podano nazwiska tylko takich osób, które nie są zaangażowane ani w sprawach politycznych, ani w walce narodowej, przyrzekając, że tak samo stanie się ze strony czeskiej.

W myśl tego podaliśmy spis nazwisk takich osób, ale wśród tych osób jeszcze starannie przesiewano i zamianowano pewną liczbę, która jednak nie odpowiadała stosunku mieszkańców obu narodowości w poszczególnych gminach. Natomiast zamianowano wielką łiczbę Czechów, ale to nie ludzi bezstronnych i nieczynnych w agitacji, ale owszem w wielu gminach ludzi takich, którzy znani są ze swego szowinizmu i szkodzenia wszystkim tym, którzy przyznają się do narodowości polskiej. Zamianowano n. p. w Łąkach n. O. rewizorem spisowym p. Jurę, kierownika miejscowej szkoły mniejszościowej czeskiej. Niezliczone były już na człowieka tegoskargi w tym kierunku, że gwałtownie wymusza, ażeby robotnicy i górnicy przystępowali do czeskich organizacyj jak n. p. Matice osvěty lidové i Národní sdružení i aby dzieci posyłali do szkół czeskich. Skargi były na niego w tym kierunku, że denuncjuje polskich robotników i stara się pozbawić ich chleba. (Posl. Dubický: Ať jsou Poláci rádi, že jsou u nás!) Já myslím, že vy můžete býti rádi, že jsme zde.

Zamianowany został Čížek Jaroslav, naczelnik gminy, i leśniczy w Starem Mieście, przeciwko któremu wytoczono już cały szereg skarg w prasie i urzędach z powodu jego wrogiego postępowania wobec ludności polskiej. W Mostach przy Jabłonkowie n. p. został zamianowany komisarzem spisowym podleśniczy Nimał Wiktor, który za czasów Austrji był zagorzałym Niemcem, a obecnie jest funkcjonarjuszem Matice osvěty lidové i niesłychanym agitatorem i gnębicielem polskiej ludności, zależnej od pracy w lasach.

Gorzej jeszcze, zamianowano komisarzami spisowymi znanych agitatorów czeskich w okręgach robotniczych i to inżynierów, majstrów i innego rodzaju przełożonych tych robotników. Tak mianowano n. p. w Niemieckiej Lutyni dla spisywania robotników dworskich zarządcę dworu. W Piotrowicach dla spisywania kolejarzy i robotników kolejowych znanego agitatora i wroga polskiej ludności, naczelnika stacji Holomka. W Stonawie dla spisywania robotników rolnych i ludzi zależnych od dworu zarządcę Honla.

W Trzyńcu dla spisywania robotników i zależnych od siebie zamianowano urzędnika Vaňka, który przyjmuje robotników do pracy, oraz urzędnika Steckela, który ma pod sobą przydział i zaradzanie mieszkaniami werkowemi, jako też dozorcę Čechmanka. W Karwinie na kolonji szybu Gabrjeli zamianowano również zawiadowcę temi pomieszkaniami Potůčka, oraz ing. Římana komisarzami, względnie rewizorami do spisisu ludności.

W jaki sposób ci komisarze postępowali, to wyjaśnię częściowo jeszcze poniżej, a zresztą znając tych ludzi, można sobie wyobrazić, jak bezstronnie oni postępowałi. Mianowano, jak powiedziałem, ażeby okazać na zewnątrz równe traktowanie mniejszości polskiej, także komisarzy Polaków, ale nominacja ta była, jak zaznaczyłem, tylko objawem nieszczerości, bo mianowano ich po to, aby po nich czescy rewizorzy spisowi mogli cały ich objektywny wynik pracy skorygować, ażeby potem czescy rewizorzy za nimi szli od domu do domu i tam stwierdzali a w wielu miejscach nakłaniali lud do tego, by to, co wobec komisarza polskiego o swojej narodowości powiedzieli, odwołali.

Nominowano ich po to, aby potem pociągać ich do dyscyplinarnego i karnego dochodzenia, że rzekomo oni dopuścili się przekroczenia wobec rozporządzenia spisowego iwobec zarządzeň władz. Cały szereg skarg podano na komisarzy polskich spisowych za to, że rzekomo zapisali narodowość polską, chociaż dana osoba jest narodowości śląskiej. Każde słowo, które komisarz polski wobec strony powiedział, podlegało krytyce, z każdego kroku starano się wykuć dla niego oskarżenie, a rezultat ich bezstronnych spisów został już potem w odpowiedny sposób przez namawianie ludzi, przez grożenie im i t. p. skorygowany.

W dniu 25. listopada 1930 bowiem przed samym spisem ludności, kiedyśmy się dowiedzieli o nominacjach i kiedyśmy się dowiedzieli również o wewnętrznem zarządzeniu ministerstwa spraw wewnętrznych, że dopuszczony jest na oznaczenie narodowości słowo Ślązak, udaliśmy się do p. ministra razem z posłem dr. Buzkiem w towarzystwie prezesa klubu posłów czeskosłowackiej socjalnej demokracji posła Tomáška i tam domagaliśmy się, ażeby wewnętrzne zarządzenie cofnął, oraz aby spowodował jeszcze zmianę w nominacjach komisarzy.

Pan minister wtedy odpowiedział, że uznaje, iż niema narodowości śląskiej i że niesłuszne jest to, iż nominacje komisarzy spisowych w ten sposób przeprowadzono, ale odpowiedział, że już niema czasu na odwołanie tego zarządzenia, ani także na przemianowanie komisarzy spisowych. Było to widoczne wykręcanie się sianem, bo akcja spisowa miała się zacząć dopiero 2. grudnia, a do tego czasu było dosyć czasu, aby nietylko oba starostwa w Czeskim Cieszynie i we Frysztacie zwołały komisarzy i zawiadomiły ich, że nie wolno przyjmować oznaczenia Ślązak z przymiotnikiem, lub bez przymiotnika, ale bylo nawet dosyć czasu do wykreślenia nieodpowiednych komisarzy i nominowania innych. Wszak jeszcze po 25. listopadzie we wielu okręgach byly zmiany w osobach komisarzy, ale naturalnie nie w tym sensie, jak tego domagała się sprawiedliwość i jakeśmy tego żądali.

Dowiedzieliśmy się wtedy także ciekawe szczegóły odnoszące się do spisu. N. p. powiedział nam p. minister, że jakaś specjalna komisja znawców uznała, że ze względu na brak uświadomienia narodowego na Śląsku Cieszyńskim należy przy spisie dopuścić słowo Ślązak na oznaczenie narodowości. Niestety nie znamy tych uczonych znawców, aby ich można ewentualnie zaprezentować do jakiejś akademji, do specjalnego uznania za ich światowej sławy wynalazek. Czy na Śląsku Cieszyńskim istnieje rzeczywiście brak uświadomienia narodowego? Nie, ale dlaczegoż wewnątrz Moraw, gdzie we wioskach nikt nie mówi, że jest Czechem, nie pozwolono na oznaczenia narodowości przez słowo Morawian lub Hanak, a przecież naczelnik powiatu frysztackiego w odnośnym referacie, jak nam w ministerstwie przyznano, odpowiedział na pytanie, czy należy jeszcze dopuścić oznaczenie Ślązak jako narodowość, że na Śląsku Cieszyńskim są już tak daleko stosunki wydeklarowane i ludność jest tak dalece uświadomiona, że każdy obywatel wie, do jakiej narodowości należy.

Na dalsze nasze pytania, czy w statystycewykaże się także narodowość śląską, odpowiedział pan minister, że nie, że tych, którzy podają się jako Ślązacy-Czechosłowacy, zaliczy się do narodowości czeskosłowackiej, tych, którzy się podają za Ślązaków-Polaków, do polskiej, zaś Śłązaków-Niemców do narodowości niemieckiej, a tych, którzy podają na oznaczenie swej narodowości tylko Ślązak, do narodowości innych. Dlaczegoż tutaj kłamać? Dlaczego wstydzić się tego, że stwarza się w Czechosłowacji dziwolągi, których nigdzie na świecie niema?

Ludność nasza przyjęła nasze sprawozdanie o tej konferencji u pana ministra z największem oburzeniem. A dlaczego się oburzyła, jest uzasadnione tem, co się działo potem przy samej akcji spisowej.

Komisarzy spisowych i rewizorów pouczono o tem, że dla oznaczenia narodowości dopuszczalny jest wyraz Ślązak z przymiotnikiem, lub bez przymiotnika. Miejscowa prasa czeska już przedtem o tem wiedziała i renegacki tygodnik "Nasz Ślązak", będący znowu haniebnym dowodem popierania renegactwa przez agitatorów czeskich, bo wychodzący w języku polskim a ziejący niesłychaną nienawiścią do wszystkiego, co polskie, już przedtem ogłaszał, żeby Ślązacy, dlatego że mieszkają na Śląsku, podawali się przy spisie ludności za Ślązaków, a ponieważ chcą zostać w Czechosłowacji, za Ślązaków-Czechosłowaków.

A czescy komisarze, różni nauczyciele Matice osvěty lidové, różni działacze lokalni, którzy sa tam po to i wzięli sobie to za zadanie, aby wygubić wszystko co polskie, ci z tego, że dopuszczalny był na oznaczenie narodowości wyraz Ślązak, lub Ślązak-Czechosłowak, ukuli broń dla tępienia narodowości polskiej i przeważnie wszyscy w tych rodzinach, gdzie podano narodowość polską, wmawiali w ludzi, że nie są Polakami, że są Ślązakami i zmuszali poprostu do tego, ażeby wpisali na oznaczenie swej narodowości Ślązak-Czechosłowak, lub tam, gdzie się to nie dało, samo wyrażenie Ślązak.

Setki protokołów z różnych stron Śląska Cieszyńskiego mamy w rękach, z których widać, z jakiem wytężeniem pracowali czescy komisarze a potem czescy rewizorzy, aby zapisać jak najmniej obywateli do narodowości polskiej. Nie wszyscy jednak, których nakłaniano do zeznania narodowości innej, mogą protokoły takie podpisać, wielu jest takich, którzy chcą mieć przedewszystkiem spokój i obojętnie na to patrzą, że aczkolwiek są Polakami, inaczej ich narodowość zapisano.

Ale najwięcej jest takich, którzy zelżeni, boją się cośkolwiek powiedzieć, są to robotnicy w różnych przedsiębiorstwach, prywatni ludzie po gminach, kolejarze, robotnicy leśni, górnicy, małorolnicy, zatrudnieni w pracach różnych przedsiębiorstw, czyłi jest to znaczna większość ludności polskiej. I właśnie tych najbiedniejszych najbardziej pokrzywdzono. Nikt nie troszczy się o dobro tych najbiedniejszych, ale nawet krzywdzi się ich moralnie, tworząc z nich renegatów. Z tych jednak skarg, które doszły do nas, mamy przegląd o nadużyciach, jakich dopuszczali się komisarze spisowi. Nie można bowiem przypuścić, aby tensam komisarz postępował w innych domach inaczej niż w tych, z których doszły nas skargi. Nakłaniania do przyznania się do innej narodowości niż połskiej, były najróżnorodniejszego rodzaju, a więc jednym grożono, że jeżeli chcą być Polakami, muszą iść do Polski, innych nakłaniano, żeby się podali za Ślązaków, bo inaczej nie dostaną tutaj pracy.

Były wypadki, że komisarz pytał się takiego, który podał narodowość polską, w jakiem pracuje przedsiębiorstwie i dawał mu do zrozumienia, że obstawanie przy narodowości polskiej nie wyjdzie mu na dobrze. Komisarze ci, którzy byli przełożonymi w stosunku do ludzi spisywanych, najlepsze pod tym względem odnieśli wyniki. Byli komisarze, którzy za przyznanie się do narodowości czeskosłowackiej lub śląskiej przyrzekali pracę lub inne udogodnienia. A jeżeli pomimo to ktoś obstawał przy tem, że jest Polakiem, to udowadniał mu, że kiedyś jego matka, dziadek, lub babka chodzili do szkoły czeskiej, a jeżeli i to nie pomagało, to grożono i zapisywano tych ludzi do stwierdzenia narodowości przed rewizorem lub w urzędzie politycznym.

Kiedy przeszli komisarze, zaczęła się dalsza udręka tych, którzy podali narodowość polską. Wielka ilość obywateli, którzy oparli się namowom komisarzy spisowych, była potem jeszcze długo maltretowana i szykanowana w tym celu, aby zmieniła swoje zeznania co do narodowości.

Zaczęli prace swoje rewizorzy, którzy dziwnym trafem nie znaleźli chyba ani jednego wypadku, gdzieby ten, co podał narodowość czeską lub śląską, był podejrzany o fałszywe zeznanie. Chociaż jest wielka liczba osób, urodzonych w Polsce i dotąd przynależnych do Polski, przecież była zapisana za Czechów. Z wielu gmin mamy protokoły, w jaki sposób rewizorzy, albo osobiście chodzili po domach i namawiali łudzi, którzy przyznali się do narodowości polskiej, do zmiany oznaczenia narodowości, albo wzywali mężczyn i kobiety, czy to do urzędów gminnych, czy też do szkół i tam nakłaniali ich w najróżnorodniejszy sposób, aby swoje zeznania co do narodowości zmienili na narodowość czeską, lub śląską i tutaj bez gróźb, próśb i obiecanek się nie obeszło.

Szczególnie grasowali rewizorzy w tych okręgach, gdzie komisarzami spisowymi byli Polacy. Tutaj chciano nie tylko zmienić oznaczenie narodowości polskiej, ale umyślnie za wszelką cenę uzyskać materjał dla oskarżenia komisarzy Poląków.

W wielu gminach rewizorami zamianowano ludzi przełożonych tych osób, które spisywano. Można sobie wyobrazić, w jaki sposób ci rewizorzy w wielu wypadkach uzyskali pozwolenie na zmianę narodowości, gdy się rozważy, że ludność nasza jest steroryzowana, że cierpi niesłychana nędzę i że jest zupełnie zależna od pracy w danem przedsiębiorstwie, bo wskutek kryzysu pracy nowej znaleźć nie może. W Piotrowicach n. p. rewizorem był wzmiankowany już pan Rudolf Holomek, naczelnik stacji. Ciekawa rzecz, że wszyscy kolejarze narodowości polskiej, których on jest przełożonym, a którzy podali przy spisie narodowość polską, zostali do niego wezwani w sprawie spisu. Co pan Holomek tym ludziom mówił, jaki rezultat tych przesłuchiwań był, nie wiemy, gdyż wszyscy przesłuchani przez niego są mu bezpośrednio poddani i żaden z nich nie powie ani słowa. Czasem tylko łzy w oczach i ciche przekleństwo zdradza, co się w duszy tego człowieka dzieje, i to wszystko dzieje się niby w imieniu czeskiej idei narodowej.

Tych ludzi, których ani komisarze spisowi, ani rewizorzy spisowi nie zdołali nakłonić do zmiany zapodania o narodowości, jeszcze potem ciągnięto do odpowiedzialności do urzędów powiatowych. Całe mnóstwo, ale znowu tylko tych, którzy podali narodowość polską przy spisie, zostało oskarżonych przez rewizorów, względnie komisarzy spisowych o nieprawdziwe podanie narodowości. Ludzie ci musieli porzucić swoją pracę, stracili zarobek, musieli nieraz ponieść znaczne wydatki na kolej lub tramwaj, stracili czas tylko dlatego, że za wszelką cenę chciano z nich zrobić albo Czechów, albo Ślązaków. W urzędzie powiatowym przesłuchiwał potem tych ludzi urzędnik nieraz w towarzystwie tłumacza i wszelkimi sposobami wmawiał w nich, że nie są Polakami.

A więc pytano się tych ludzi, do jakiej szkoły chodzili i tłumaczono im, że nie są Polakami, że po polsku nie umieją, a nieraz nawet formalne egzamina z nimi przeprowadzali. Kazywano im opowiedzieć jakieś zdarzenie, n. p. opisać podróż z ich gminy zamieszkania do Ostrawy i czepiano się każdego słowa, nie powiedzianego w literackim polskim języku. W ten sposób starano się im wmówić, że nie są Polakami. Poprostu narażano na męczarnie tych ludzi i wszelkich sposobów używano, aby ich tylko skłonić do przyznania, że nie są Połakami. (Posl. Dubický: Vy nejste žádní Poláci, vy jste Čechoslováci! Vy jste internacionalista! Co mluvíte o národním školství?) Já nemluvím o školství, já mluvím o sčítání lidu, a při sčítání lidu podle ministerského nařízení má každý právo mluvit o své národnosti podle svého přesvědčení.

Czasem urząd powiatowy zaraz tych ludzi nie wzywał do siebie, lecz posyłał do nich żandarmów. Aczkolwiek według §-u 13. rozporządzenia o spisie ludności wszyscy, za których pośrednictwem przeprowadzono spis ludności, są obowiązani do zachowania ścisłej tajemnicy nawet wobec urzędów, to jednak tutaj zaprzągnięto żandarmerję, która ze spisem nic wspólnego nie miała, i żandarmi chodzili po domach wykazując, że zapodanie o narodowości, podane przy spisie przez danego obywatela, jest nieprawdziwe i domagali się, aby dany obywatel zapisał narodowość czeską lub śląską. W jednym wypadku taki żandarm dla nadania sobie powagi wziął z sobą jednego z członków rady gminnej, znanego agitatora czeskiego.

Tak się robiło na Śląsku Cieszyńskim spis ludności. Jeszcze dnia 23. stycznia 1931 ludzi włóczono i przesłuchiwano w starostwie powiatowem we Frysztacie, Spis ludności trwał zatem u nas dwa miesiące. Przez dwa miesiące ludność polska narażona była na szykany i na prześladowania z powodu tego tylko, że przyznaje się do swojej narodowości. Zamiast, żeby władze ułatwiły obowiązki te, które ludność ma połączone ze spisem jako aktem państwowym, to robi się właśnie z tego aktu środek męczarni naszego ludu. Obecnie władze nie pozwalają na to, ażeby o tej martyrologji polskiej ludności na Śląsku pisano i konfiskuje się jeden artykuł za drugim w gazetach polskich, jak n. p. w "Gazecie Kresowej", udowadniając to tem, że artykuły te poniżają republikę w opinji publicznej. Panowie, nie artykuły te hańbią republikę, ale stokroć wieksze plamy na niej robią ci, którzy w tak bezprawny sposób dręczą biednych ludzi.

Wobec tego oświadczam w imieniu wszystkich polskich stronnictw politycznych na Śląsku Cieszyńskim, że spis ludności, przeprowadzeny w dniu 1. grudnia 1930, został na Śląsku Cieszyńskim przeprowadzony sposobem, nie zgadzającym się z ustawowymi przedpisami państwa i że wobec tego wyniki tego spisu pod wzgledem stwierdzenia stanu narodowościowego na Śląsku Cieszyńskim uznajemy za nieważne i nieobowiązujące.

Będziemy się wszelkimi ustawowymi środkami domagali tego, ażeby spis ten został skorygowany i żeby przeciwustawowe zarządzenia odnośnie narodowości "ślązakowskiej" zostały zniesione. Tak samo domagamy się tego, ażeby ci komisarze i rewizorzy spisowi, jakoteż te czynniki urzędowe, które dopuściły się przestępstwa przepisów ustawowych przy przeprowadzeniu spisu, byli pociągnięci do odpowiedzialności. Żądamy także, ażeby tak długo, dopóki w sposób zgodny z przepisami ustawowymi, obowiązującymi dla całego państwa, bez stosowania jakichś wyjątkowych rozporządzeń dla powiatów, zamieszkałych przez polską ludność, nie zostanie spis ludności pod względem stwierdzenia stanu narodowościowego skorygowany, został miarodajnym dla stosowania praw językowych i przydzielania subwencyj conajmniej stan według spisu ludności z r. 1921.

Spis ludności to nie jest akt męczarń polskiego ludu odosobniony. Jest setki i tysiące takich sposobności, gdzie szykanuje się polski lud i gdzie naraża się go na prześladowania za to, że broni swoich praw narodowych. Każde wybory, niechaj one odbywają się do jakichkolwiek ciał zastępczych, są powodem do dręczenia naszego ludu przez szowinistyczne czynniki czeskie. Każde zapisy do szkół tworzą powód wielkich trosk i obaw tego naszego ludu. Nie dziwcie się potem, że jest dużo tych, którzy dzięki właśnie tej udręce dali posłuch demagogicznym i przewrotowym hasłom. O los biednego robotnika nie staracie się na Šłąsku Cieszyńskim. Dzięki bezwzględnemu postępowaniu kapitalizmu panuje największa nędza.

Bezwzględność kapitałizmu idzie tutaj do tego stopnia, że masami wyrzuca się robotników z pracy i nikt się o nich nie troszczy. Obecnie zwija się na komendę pana dyrektora Sonnenscheina całą wielką fabrykę we Frysztacie, a tysiące ludzi, którzy w niej pracowali, rzuca się na bruk, rzuca się w objęcia tych, którzy poprowadzą na zagłade państwo, ale także i na drogę pełną nieszczęść dla tego łudu.

Tu niema siły, ażeby tysiącom ulżyć. Nie znajdzie się ani jeden komisarz spisowy, ani jeden szowinista, któryby powiedział panu Sonnenscheinowi: Albo daj się zapisać za Czecha, albo wyrzucimy cię z posady. Tu niema nikogo, któryby wskazał na umyślne marnowanie majątku i umyślne pogorszenie nędzy tysięcy robotników, boć we Frysztacie stoją bogato zarządzone ogromne objekty fabryczne w najlepszym stanie, które będą rozpuszczone, a snać być mają nawet rozebrane, bo kapitalistyczne witkowickie zakłady obawiają się, żeby jakieś inne przedsiębiorstwo mogło te objekty użyć, ewentualnie dla ich konkurencji. Kieszeń kapitalistów jest nienasycona. Tysiące egzystencji zostanie zniszczonych, ale tu w republice niema nikogo, któryby temu potrafił zaradzić. Na biedną ludność robotniczą to się odważy każdy agitator szowinistyczny - kapitałowi rady dać nie możecie. (Posl. Kliment: On myslí, že to svou řečí v parlamentě spraví!) A proč ty tu mluvíš, když to nic nepomůže?

Tak z jednej strony wyuzdany szowinizm, nie znający ni prawa ni poczucia godności ludzkiej i godny jego sojusznik kapitalizm bezlitosny, a z drugiej strony biedny nasz lud, ginący z nędzy i udręki, to jest obraz stosunków naszych na Śląsku Cieszyńskim. Jak długo stosunki takie utrzymać się dają, nikt nie wie. Lud nasz jest cierpliwy, ale przestrzegamy, niechaj ci wszyscy, którzy odpowiedzialni są za te stosunki, pomną, że ostatni czas do naprawy. Wrze u nas wszędzie. Ten, kto niema nic do stracenia, ten nic stracić nie może, dlatego czuwajcie, aby upamiętanie nie przyszło za późno.

Spodziewając się, że miarodajne czynniki rządowe w myśl swoich przyrzeczeń w interesie zgody obu narodów, czeskiego i polskiego przyczynią się nareszcie do usunięcia krzywd przezemnie przedstawionych, oświadczam w moim imieniu i w imieniu mojego kołegi pana dr. Buzka, że w sprawach gospodarczych i politycznych solidaryzujemy się z oświadczeniem prezesa czeskosłowackiej socjalnej demokracji posła Hampla i będziemy głosowali za przyjęciem oświadczenia rządowego. (Potlesk.)

2. Řeč posl. dr Sterna (viz str. 34 těsnopisecké zprávy):

Für das gegenwärtige System ist es bezeichnend, daß wir gezwungen sind, hier Artikel, die im Reichenberger "Vorwärts" unzensuriert erschienen sind, an denen also sogar der Reichenberger Zensor nichts Verbrecherisches gefunden hat, in diesem Parlament zur Kenntnis zu bringen, damit derselbe Artikel wie im "Vorwärts" auch im "Rudé právo" erscheinen kann. Ich will einmal annehmen, daß das Präsidium des Abgeordnetenhauses nicht faszistischer sein wird, als der Reichenberger Zensor und im Parlament etwas für unerlaubt halten und zensurieren wird, was in einer kommunistischen Zeitung, in der Öffentlichkeit nicht zensuriert wurde. Dieser Artikel, der im Reichenberger "Vorwärts" erscheinen konnte, lautet:

"Je größer der Zeitabstand wird, der uns [Další slova byla usnesením předsednictva posl. sněmovny ze dne 13. února 1931 podle §u 9, lit. m) jedn. řádu vyloučena z těsnopisecké zprávy. Viz str. 53 této těsnopisecké zprávy.] trennt, das die Gendarmerie dieser sozialfaszistischen Regierung unter wehrlosen Arbeitslosen angerichtet hat, umso klarer tritt eine Tatsache hervor, die wir Kommunisten vom ersten Augenblicke an immer und immer wieder betont haben. [Další slova byla usnesením předsednictva posl. sněmovny ze dne 13. února 1931 podle §u 9, lit. m) jedn. řádu vyloučena z těsnopisecké zprávy.] Bereits bei ihrem ersten Auftreten [Další slova byla usnesením předsednictva posl. sněmovny ze dne 13. února 1931 podle §u 9, lit. m) jedn. řádu vyloučena z těsnopisecké zprávy.] im Abgeordnetenhause hat die kommunistische Partei durch den Mund des Gen. Gottwald dies festgestellt. [Další slova byla usnesením předsednictva posl. sněmovny ze dne 13. února 1931 podle §u 9, lit. m) jedn. řádu vyloučena z těsnopisecké zprávy.] er hat nachgewiesen, daß von oben Weisungen herausgegeben wurden, unter allen Umständen, eventuell auch unter Anwendung von Waffengewalt den Zuzug von Arbeitslosen nach Dux zu verhindern. Die Vorgänge in dem nahegelegenen Brüx, wo die bewaffnete Gewalt in derselben Weise die Stadt abriegelte und die herankommenden Arbeitslosenzüge zersprengte, beweisen, daß dies ein System ist. System lag auch in der Art und Weise, wie die Hüter der öffentlichen Ordnung mit den Vertretern der arbeitenden Bevölkerung im Parlament, mit den kommunistischen Abgeordneten vorgingen. In Dux wurde der Sen. Gen. Stránský, in Chodau Abg. Gen. Haiblick verhaftet und - was in der Geschichte des čechoslovakischen Parlamentarismus noch nicht vorgekommen ist nicht wieder freigelassen. Wir protestieren gegen die weitere Inhaftierung und fordern die sofortige Enthaftung der Genossen Stránský, Haiblick und aller politischen Gefangenen.


Související odkazy



Přihlásit/registrovat se do ISP