Středa 26. listopadu 1930

Příloha k těsnopisecké zprávě

o 86. schůzi poslanecké sněmovny Národního shromáždění republiky Československé v Praze ve středu dne 26. listopadu 1930.

1. Řeč posl. Chobota (viz str. 3 těsnopisecké zprávy):

Wysoki sejmie! Szanowni panowie! W obu moich poprzednich przemówieniach przedstawiłem niektóre żadania naszej polskiej ludności pracujacej w tem oczekiwaniu, że rzad Republiky Czeskosłowackiej przyczyni sie chociażby do częściowego spełnienia tych żadań i uczyni nareszcie koniec znęcaniu się nad naszą ludnością przez niektóre szowinistyczne czynniki czeskie tak, żeby i w tej części repubłiki, która jest zamieszkała przez łudność polską, skończył się nareszcie stan wyjątkowy i zapanowały stosunki normalne.

Także mój kolega dr Buzek w dyskusji nad oświadczeniem pana ministra dr Beneša, przedstawił niektóre skargi naszej ludności i wskazał na niewłaściwe postępowanie niektórych szowinistycznych czynników, a zwłaszcza niektórych funkcjonarjuszy "Matice Osvěty Lidové".

Oświadczam ponownie zupełną lojalność polskiej ludności, zamieszkałej na terenie Republiki Czeskosłowackiej do tego państwa. Głosowaliśmy na dowód tego za przyjęciem oświadczenia rządowego i poprzedniego budżetu państwowego, najlepszym zaś dowodem łojałności naszej ludności polskiej wobec państwa było stanowisko tejże ludności przy okazji odwiedzin pana prezydenta dr T. G. Masaryka na Šłąsku Cieszyńskim, w dniu 6. łipca b. r., w którym to dniu cała łudność polska witała najwyższego przedstawiciela państwa naprawdę szczerze i serdecznie.

Przyznaję lojalnie, że stosunki pod wielu względami się w ostatnim czasie naprawiły, z ubołewaniem jednak muszę stwierdzić, że wielka częśč żądań i prośb naszej łudności dotąd nie została spełniona i że w dalszym ciągu istnieje w stosunku do ludności polskiej na Śłąsku Cieszyńskim tajna "mafja", przywłaszczająca sobie bezprawnie funkcje rządowe i wywierająca swój wpływ na całe życie pubłiczne w naszym kraju. Władze państwowe stoją w dałszym ciągu pod wpływem niektórych nazewnątrz niewidzialnych, lecz faktycznie istniejących czynników, grupujących się przeważnie około "Matice Osvěty Lidové" i "Národního sdružení", które na wszelkie czynności administracyjne władz państwowych wywierają swój wpływ w kierunku niekorzystnym dła naszej łudności.

Czynniki te wpływają nietyłko na ogółnopolityczną sytuację w naszym kraju, ale także na czynności administracyjne władz państwowych i samorządowych. Niema żadnego ważniejszego aktu, czy to w sprawach gminnych, lub szkolnych, czy to w sprawach urzędowych, łub personalnych, a zwłaszcza w sprawach parcełacji i w sprawach gospodarczych, żeby niektóre czynniki z "Matice Osvěty Lidové" nie wywierały swego wpływu na władze i nie mieszały się do tych spraw. Czynniki te starają się za każdą cenę swym wpływem przeszkodzič temu, aby władze państwowe postępowały wobec naszej ludności podług przepisów ustawowych bezstronnie i sprawiedliwie. Wyciagają one zawsze tam, gdzie widzą, żeby władze były skłonne załatwić jakąś sprawę, obchodzącą naszą łudność, korzystnie, dawniejsze waśnie poplebiscytowe i rzucają, wiedząc, że ich orzeczenia pozostaną tajne, obelgi i oszczerstwa na naszych pracowników i nasze organizacje, żeby w ten sposób utrzymać nadal obecny nienormalny stan, który daje różne przywiłeje osobom im oddanym, na niekorzyść naszej ludności.

Z ich strony zawsze się rzuca na nas oszczerstwa, jakobyśmy niebyli łojalnymi obywatelami państwa i w ostatnim czasie ciągle rzuca się oszczerstwo, jakoby nasza lojalność nie była szczerą. Czynniki te bowiem za ubiegłych 10 lat przyzwyczaiły się do tego twierdzenia, że tyłko ten jest dobrym obywatelem, który poddaje się dyktaturze szowinistycznej kłiki, grupującej się około "Matice Osvěty Lidové" i stojącej pod wpływem czeskiej narodowej demokracji "Národního sdružení".

Dowodów na to było już w naszych poprzednich przemówieniach przedstawiono tyle, że uważam za zbędne je powtarzać. Przypomnę jednak tylko sprawozdanie, podane przy ostatniem walnem zgromadzeniu "Matice osvěty Lidové", ogłoszone w czasopiśmie "Slezská Obrana", w którem generalny sekretarz tejże organizacji stwierdził, że organizacja ta prowadzi ostrą walkę na życie i śmierć z Polakami i chwalił się tem, w jaki sposób wpływa się na wszystkie sprawy na niekorzyść Polaków. Prasa ta jest organem najskrajniejszych szowinistów czeskich i jest wysyłana obowiązkowo do wszystkich kół miejscowych "Matice Osvěty Lidové" w tym celu, żeby podjudzać władze miejscowe przeciwko polskiej ludności.

Jaką nienawiścią do naszej połskiej ludności czynniki te pałają, tego dalszym dowodem jest fakt, że wtedy, kiedy ze strony polskiej nawoływano do wspólnego postępowania przeciwko szerzącej się germanizacji, odpowiedziano nam we wymienionem już czasopismie kpinami i potraktowano nas wprost haniebnie. Z tego widać, że panowie szowiniści czescy popierają cichaczem germanizację, ponieważ spodziewają się, że w ten sposób osłabią naszą polską mniejszość. Zresztą widać to nietylko w sprawach szkolnych, ale i w sprawie polityki gminnej, np. w Jabłonkowie, gdzie zastępcy czescy idą zawsze razem wspólnie z zastępcami niemieckimi przeciwko zastępcom polskim.

Świeżym dowodem tego jest sprawa spisu ludności, który ma być dnia 2. grudnia b. r. przeprowadzony. Pod wpływem czynników, które w czasie Austrji szerzyły germanizację wśród naszego ludu, wydało ministerstwo spraw wewnętrznych okólnik odnośnie do powiatów frysztackiego i czesko - cieszyńskiego, według którego uznaje się narodowość "ślązacką", tak że mamy znowu jedną narodowość więcej w republice. Dlatego, żeby było można w dałszym ciągu demoralizować naszą polską ludność, wydają się rozporządzenia zaprowadzające absurdum, że dla kilkuset renegatów tworzy się osobną narodowość, która właśnie istnije tylko w głowach kilku renegatów tych samych, którzy raz wydają parolę, że na Śłąsku są "popolszczeni Morawcy" a obecnie znowu "Ślązacy-czechosłowacy" czy "Ślązacypolacy" łub Niemcy, byle tyłko nie Połacy. Taksamo przy mianowaniu komisarzy i rewizorów spisowych pokrzywdzono naszą ludność a nawet tam, gdzie mają Polacy większość w gminie, jak na przykład w Stonawie, zamianowano większość komisarzy czeskich, przeciwko czemu w imieniu naszej ludności wnoszę protest. Lecz daremne są te wysiłki, ludność polska nie da się wynarodowić i nie sprzeda się tak, jak to uczyniło kiłku renegatów za miskę soczowicy.

Urzędnicy u różnych władz państwowych i samorządowych skarzą się często na to, że nie mogą załatwić żadnego aktu, do któregoby się nie mieszały te "nieoficjalne" wpływowe czynniki. Naprzykład miałem sposobność sam osobiście stwierdzić, że w sprawie parcelacji w gminie Stonawie wpłynęły cztery długie listy od "Matice Osvěty Lidové" do urzędu ziemskiego we Frydku i faktycznie został już wypracowany elaborat rozdzielczy, zmieniony według życzenia tychże czynników.

Przepisy urzędowe pozostawia się bokiem, a odnośnych urzędników zmusza się do tego, żeby sprawę poprowadzili tak, jak sobie tego życzy jeden lub drugi funkcjonarjusz "Matice Osvěty Lidové", który prawda udaje interesy narodowe, lecz za tem kryją się przeważnie interesy osobiste.

W ten sposób prowadzi się parcelację u nas na Śląsku, że się uzasadnione żądania naszych obywateli i organizacyj odrzuca i przydziela się bez potrzeby różnym czynnikom czeskim ziemię, które pózniej prowadzą z nią różne interesy. Stwierdziliśmy wypadki, że osoby, które samy prowadziły w charakterze urzędnika lub rzeczoznawcy parcelację, wkońcu przydzielili sobie to, co im się podobało a żądania naszych ludzi nie zostały uwzgłędnione. Pan komisarz přídělový Nevřela we Frydku wybrał sobie najlepszy dwór w Stonawie, pan rzeczoznawca Honzl przydzielił sobie kilka parcel a potem się wyprowadził z gminy, podania zaś naszych łudzi po wielkiej części odrzucono.

Muszę także zaznaczyć to, że przy parcełacji dóbr dr Larischa w Karwinie ubiegała się służba dworska o przydział, lecz przydział ziemi otrzymują tylko ci, którzy posyłaja dzieci do szkoły czeskiej, chociaż są Polakami i sami w domu rozmawiają po polsku. Tak samo wpływa się na tych robotników, żeby się stali członkami "Matice Osvěty Lidové" i że wtedy otrzymają przydział. Na szkodę miejscowej ludności otrzymują przy przydziale ziemi najlepsze pola różni wpływowi agitatorzy, chociaż na przydział prawa nie mieli. Za to odrzuca się podania łudziom, którzy na to prawo mieli, i nie można im przydzielić, bo ziemię zabrałi już ci drudzy.

W sprawie odmówienia przynależności państwowej osobom, które się urodziły na terenie, należącym do republiki, lub które tutaj od dziesiątek lat mieszkają, zajmują czynniki te zawsze wrogie stanowisko i podają o każdym, który się przyznania prawa obywatelstwa domaga, rełacje nieprzychylne, które napełniają różnemi kłamliwemi doniesieniami. Każdy, który przypadkiem został wpisany jako "cudzoziemiec", musi liczyć się z tem, że jeżełi się kiedy krzywo popatrzył na któregoś z obecnych funkcjonarjuszy "Matice Osvěty Lidové" albo "Národního sdružení", nie otrzyma prawa obywatełskiego, gdyż rełacja od tychże czynników będzie brzmieć, że jest "niespołegliwym".

Już poprzednio wskazywałem na skandaliczne postępowanie przy załatwianiu podań u niektórych urzedów. Dziś po należytem zbadaniu stosunków przy okazji moich interwencyj, muszę stwierdzić, że przy komisarjacie policyjnym w Karwinie i dyrekcji policyjnej w Morawskiej Ostrawie istnieje zwyczaj, że podania się zatrzymują całymi miesiącami, a nawet latami bez załatwienia i że właśnie u tych urzędów istnieje zwyczaj zasięgania informacyj o osobách, które wniosły podania, u różnych miejscowych czynników, a relacje te mają większą wagę, jak fakta stwierdzone dokumentami i urzędowemi rełacjami.

Także u krajowego urzędu w Bernie leżą często podania całemi miesiącami bez załatwienia. Jest mi znany wypadek, gdzie nawet interwencja samego prezydenta krajowego Černého nie była w stanie spowodować urychlenia załatwienia podania, łeżącego już przedtem całemi miesiącami u odnośnego referenta, gdyż tenże oświadczył, że podług przepisów ma czas do odłożenia odnośnego aktu do sześciu miesięcy.

Pan minister spraw wewnętrznych na wiosnę b. r. przyrzekł nam, że w jesieni b. r. zostanie opracowany rządowy projekt ustawy, regulujący kwestję przynależności państwowej dla osób, które mieszkają na terenie republiki już od czasów przedwojennych. Klub czeskiej socjalnej demokracji podał odpowiedni wniosek, podający inicjatywę w tej sprawie. Wnoszę tedy apeł do pana ministra spraw wewnętrznych, aby swoje przyrzeczenie spełnił i żeby nareszcie uczyniono zadość sprawiedłiwości i skończyła się krzywda niewinnych dzieci, które cierpią z powodu nie przyznania ich rodzicom prawa przynałeżności i które nie są winne temu, że w czasie zawarcia umów pokojowych sprawa ta nie została odrazu uregulowana.

Oświadczam, że jeżeli uregulowanie tej piekącej sprawy nie nastanie w najbliższym czasie, będziemy zmuszeni bezwzględnie piętnować każdy wypadek, krzywdzący naszą ludność, przytem przedstawimy także dowody na to, że jeżełi ktoś jest w tem szczęśliwem położeniu, że potrafi zapłacić większą kwotę na różne "cełe narodowe", to otrzyma prawo przynależności bez trudności.

Skandałiczne postępowanie przy załatwianiu podań o przyznanie przynależności państwowej musi się nareszcie skończyć i łeży to także w interesie samej administracji państwowej. Biurka i regale odnośnych urzędów państwowych są od łat przepełnione tysiącami podań od biedaków, którym wyciąga się grube kwoty za stemple i opłaty na podania i dokumenty, pózniej włóczy się ich po różnych kancelarjach i "uszczęśliwia" się ich odwiedzin ami żandarmerji i organów policji, żeby po różnych torturach i szykanach za parę lat się dowiedzieli, że ich żądanie zostało bez podania powodów odrzucone. Jeżeli odnośne urzędy mają za mało urzędników do załatwiania odnośnych żądań, to niech sobie przybiorą siły pomocnicze, gdyż nieraz dla braku czasu odrzuca się bez podania powodów te podania, do czegoż przecież nie potrzeba takiej długiej i kosztownej procedury.

Rząd Republiki Czeskosłowackiej bedzie musiał nareszcie przystąpić do zlikwidowania różnych "mafij" i wydać swym organom podwładnym nakaz, ażeby oni przestali sie komunikowač z różnemi tego rodzaju czynnikami, które mają interes na tem, ażeby do prawdziwej zgody miedzy narodem czeskosłowackim i mniejszościami, zamieszkałemi w tem państwie, nie doszło. Na Śląsku Cieszyńskim mamy jeszcze kilkanaście takich osób, które żyją ciągle w tej manji, że stosunki poplebiscytowe mogą być w dalszym ciągu utrzymane i że ten, który się ocknął raz u nich w niełasce, jest obywatelem drugiej klasy, który wprawdzie jest powinien spełniać swoje obowiązki wobec państwa, lecz należnych praw się jemu może odmówič. Jeżeli rząd republiki wyda takie polecenie swoim urzędnikom, to większa część z nich powita ten krok, albowiem dla nich stosunki te stały się wprost nieznośnymi, jeżeli się ich maltretuje ciągle przez jakichś niepowołanych opiekunów, którzy swoje osobiste interesy uważają za interesy państwowe.

Muszę także podnieść jedną przykrą sprawę, a mianowicie odpowiedz pana ministra kolei na moją interpelację w sprawie napisów na budynkach i ubikacjach kolejowych w polskich miejscowościach na kolei Koszycko-Bogumińskiej. Pan minister Mlčoch w swojej odpowiedzi twierdzi, że napisy na budynkach kolejowych, gdzie mieszka kwalifikowana mniejszość polska, nie są potrzebne, ze względu na podobieństwo polskiego języka do czeskiego. Dalej odwołuje się na to, że w Polsce w krajach, zamieszkałych przez ludność czeską, również niema napisów w języku czeskim. Stanowisko to, które wywołało wielkie oburzenie u naszej ludności, uważamy za niesłuszne, gdyż sprzeciwia się ono wyraznym przepisom ustawowym. Ustawa językowa wyraźnie nakazuje, że w powiatach, zamieszkałych przez kwalifikowaną mniejszość, albo też przez większość ludności innej niż czeskosłowackiej narodowości, powinne być napisy oprócz języka państwowego także w języku danej mniejszości. Ustawa ta jest zastosowana w krajach, zamieszkałych przez niemiecką ludność, gdzie faktycznie są napisy w dwóch językach a dlatego zdziwiło nas, że ludności polskiej, a więc słowiańskiej mniejszości przyznaje pan minister kolei mniej praw, aniżeli mniejszości niemieckiej.

Wskazując na to, przyznaję, że w krajach, zamieszkałych przez niemiecką ludność, powinne być spełnione przepisy ustawowe, ale to samo prawo musi się odnosić także do naszej mniejszości polskiej. Wskazywanie na stosunki w Połsce w tym wypadku nie jest na miejscu, albowiem pan minister kolei nie może podać tych powiatów, w którychby stosunek tamtejszej mniejszości czeskiej mógł być porównany z powiatami tutejszymi, zamieszkałymi przez ludność polską, tem bardziej, ze nasza polska ludność w powiecie cieszyńskim i frysztackim jest ludnością tubylczą od wieków, a więc nie są to żadni emigranci tak jak Czesi na Wołyniu. Oczekuję, że pan minister kolei zmieni to swoje stanowisko i zarządzi, ażeby ustawa językowa była zastosowana także do ludności polskiej.

Sprawa likwidacji wkładów w Miejskiej kasie cieszyńskiej również dotąd nie została przeprowadzona, aczkolwiek pan minister spraw wewnętrznych w swojej odpowiedzi na naszą interpelację przyrzekł, że będzie wkrótce załatwiona.

W ubiegłym tygodniu nareszcie po dziesięciu latach została zlikwidowana sprawa umowy odnośnie do wspólnego używania objektów miasta Cieszyna, która powinna była już dawno byč załatwiona, lecz jeżeli już nareszcie przystąpiono do likwidacji tej sprawy, która się odnosi do przedsiębiorstw i zakładów miejskich w Cieszynie, to trzeba także nareszcie zlikwidować i te sprawy, które dotyczą obywateli miasta Cieszyna i Śląska Cieszyńskiego.

Według umowy czesko-polskiej z r. 1925 miała likwidacja wkładów pieniężnych nastąpić w przeciągu miesiąca od zawarcia umowy, a dziś po pięciu latach czeka jeszcze tysiące biedaków na swoje wkłady, które zostały im zatrzymane i nie wiadomo, w jaki sposób zostaną nareszcie załatwione. Poszkodowani poczynają tracić wiarę w zobowiązanie prawne władz państwowych, jeżeli widzą, w jaki sposób traktuje się ich uzasadnione żądania o załatwienie tej sprawy. Apeluję ponownie do pana ministra spraw wewnętrznych, ażeby wpłynął na to, żeby bez dalszej zwłoki sprawy te zostały załatwione.

Niezałatwione zostały także dotąd uzasadnione żądania naszych chłopów i rolników śląskich o wypłacenie im należącego odszkodowania za szkody, poniesione w czasie wojny i w czasie powojennym. Jeżeli zostały w b. r. zlikwidowane odszkodowania wojenne pomiędzy państwami, to rząd Republiki Czeskosłowackiej ma także obowiazek załatwić pretensje tych biedaków, którzy według zasady prawa i sprawiedliwości maja prawo żadać należace się im odszkodowanié.

Chciałbym także wspomnieć o wybudowaniu publicznego szzpitala w Czeskim Cieszynie i udzieleniu subwencji na utworzenie sierocińca dla Śląska Cieszyńskiego, co jest obowiazkiem rzadu i rzad powinien ten obowiazek spełnić.

Tak samo powinien rzad bardziej niż dotąd popierać szkolnictwo polskie. Nasze postulaty w tym wzgledzie przedstawiłem już w moich poprzednich przemówieniach. Pan poseł Sladký w swojem przemówieniu w ubiegłym tygodniu wskazywał na braki pod wzgledem czeskich szkół na Śląsku Cieszyńskim. Tymczasem widzimy pałace, mieszczące państwowe szkoły czeskie, w których dzieci jest mało a nasze szkoły mieszczą sie często w takich lokalach, które nie można wogóle nazwać szkołami. Pozwalam sobie zaznaczyć, że cały szereg polskich szkół w naszym kraju znajduje się w stosunkach wprost opłakanych jak n. p. szkoła w Koszarzyskach i w Bukowcu koło Jabłunkowa. Tam są takie budowy, że gdyby się tam przyszedł ktoś popatrzyć, to musiałby powiedzieć, że szkoły nie powinne być w takich budynkach ulokowane. Tem nie chcę powiedzieć, żeby czeskie szkoły miały być pomieszczane w kiepskich lokalach, ale mamy prawo domagać się, ażeby także nasze szkoły polskie były umieszczone, jak się należy.

Wskazuję na to, że rząd utrzymuje dla emigracji rosyjskiej gimnazjum na koszt państwa w Morawskiej Trzebowej, a nasze gimnazjum w Orłowej dotychczas nie otrzymało silniejszego poparcia a jego profesorów nie przyjęto na etat państwowy. Nasze żądania nie są wygórowane. Przyznaję, że pan minister dr Dérer przyszedł nam we wielu względach z pomocą i załatwił już częściowo nasze żądania. Spodziewamy się, że i pod tym względem nastanie ogólna naprawa.

Dalszą krzywdą dla naszej ludności jest, że pomimo naszych dotychczasowych żądań przy przyjmowaniu urzędników i pracowników w urzędach państwowych, sądowych i na kolejach na Śląsku przyjmuje się tylko urzędników i pracowników narodowości czeskiej i że dla synów naszej tubylczej ludności odmawia się pracy. Następstwem tego jest, że pomimo wyraznych przepisów ustawy językowej urzęduje się u wszystkich tych władz przeważnie w języku czeskim. Bez względu na to, czy prasa szowinistyczna a przedewszystkiem "Obrana Slezska" będzie mnie z tego powodu znowu atakowała, pozwalam sobie wskazać ponownie na tę krzywdę, jaką wyrządza się naszej ludności przez to, że odbiera się jej możność otrzymania pracy i zarobku dla swoich dzieci, a w ten sposób odbiera się naszej ludności chleb w jej własnym kraju.

Podobnie postępują wszystkie większe przedsiębiorstwa kapitalistyczne, tak, że nasz lud jest odkazany na emigrację i szukanie sobie chleba w krajach obcych. Kryzys gospodarczy, jakiego nie mieliśmy dotąd w naszym kraju, utrudnia życie i egzystencję naszej ludności pracującej.

Szanowni panowie! Muszę także wskazać na to, że w naszym kraju na Śląsku panuje ciężki kryzys gospodarczy, kryzys, pod którym cierpią zwłaszcza górnicy na szybach karwińskich. Nie jest prawdą, jakoby górnicy mieli wielką płacę, jak to twierdzą wrogowie robotników. Ja znam n. p. rodzinę, gdzie pracuje ojciec, córka i syn i mają jeszcze 3 nieletnie dzieci i zarabiają razem za 14 dni 400 Kč. Nikt nie może twierdzić, że zarobek tam jest wysoki. Jeżeli się tak naszych robotników traktuje, to jak mają być zadowoleni. Jeżeli przyjdzie sztygar i zmusza robotników do tego, że muszą chodzić na zebrania "Národního sdružení", że muszą być członkami tego stowarzyszenia, które jest organizacją założoną przez kapitalistów, nie dziwcie się temu, że ci robotnicy są bardzo niezadowoleni i że się starają dać wyraz temu niezadowoleniu przez głosowanie na listy opozycyjne.

Jeżeli się do tego ucisku ekonomicznego doda jeszcze ucisk kulturalno-narodowy, to życie w kraju staje się wprost nieznośnem i jest niebezpieczeństwo, że niezadowolenie to wybuchnie w formie, jakiej sobie nikt nie życzy. Utrzymywanie się głosów komunistycznych, czy przy wyborach rad fabrycznych, czy innych, należy przypisać tej okoliczności, że ludności naszej, a zwłaszcza robotnikom zle się wiedzie i, że oni wskutek tego dają wyraz swemu niezadowoleniu w ten sposób, że głosują na listę komunistyczną.

Przyznaję lojalnie, że w niektórych sprawach a zwłaszcza w tych działach administracji państwowej, w których wpływy czynników szowinistycznych nie są decydujące, mamy do zaznaczenia pewną naprawę stosunków. Dlatego więc apeluję do całego rządu, ażeby odnośnie do tych działów administracji państwowej, w których naprawy dotąd niema, usunięto krzywdy, dotąd do naszej ludności stosowane. Oczekuję, także że przedewszystkiem w dziale ministerstwa spraw wewnętrznych do tej naprawy dojdzie. Tam jest dotąd w rzeczywistości baszta reakcji, pokąd o reakcji można mówić. Tam siedzą niektórzy starzy austrjaccy biurokraci, którzy w Austrji nie byli bardzo wielkimi przyjacielami narodu czeskiego, obecnie będąc referentami różnych oddziałów, załatwiają sprawy na niekorzyść naszego ludu.

Polska socjalistyczna partja robotnicza wraz z innemi polskiemi stronnictwami na Śląsku postanowiły postępować wspólnie z dzisiejszą koalicją. Za to zwalczają nas z lewej strony komuniści, a z prawej strony narodowi demokraci i faszyści, ale my wytrzymamy na wytkniętej drodze i chcemy iść wspólnie z tymi, którzy oświadczają, że chcą dobra naszego ludu. Dlatego też popieramy obecny rząd koalicyjny.

W oczekiwaniu, że nasze uzasadnione żądania będą uwzględnione, oświadc zam w moim imieniu, jako też w imieniu mojego kolegi dr Buzka, że będziemy głosowali za przyjęciem budżetu państwowego. Przez to chcielibyśmy podać nowy dowód, że życzymy sobie prawdziwej zgody między narodem czeskosłowackim i polskim i że chcemy spełniać nasze obowiązki wobec narodu, kraju i państwa, a w zamian za to nie żądamy żadnych przywilejów, lecz tylko sprawiedliwości i zastosowania zasad prawa i demokracji dla naszej ludności. (Potlesk.)

2. Řeč posl. Kirpalové (viz str. 30 těsnopisecké zprávy):

Hohes Haus! Im Rahmen einer kurzen Debatte ist es mir sicherlich nicht möglich, alle jene Probleme zu besprechen, die reformbedürftig sind. Ich muß mich deshalb nur damit begnügen, auf einige Unzulänglichkeiten hinzuweisen, um deren Abhilfe ersuchen, und auch einige grundsätzliche Forderungen zum Vortrage bringen.

Vorerst muß ich mich aber mit einigen Ausführungen des Koll. Onderčo auseinandersetzen, der gestern in der Generaldebatte gesprochen hat. Abg. Onderčo hat wörtlich ausgeführt: "Der Repräsentant und Vertreter in der Regierung Minister Dr. Czech hat sich auf dem Parteitag in Teplitz gerühmt, daß durch die Zusammenarbeit alle ihre Forderungen" - die Forderungen der deutschen sozialdemokratischen Arbeiterpartei - "angenommen wurden". Ich möchte den Koll. Onderčo fragen, woher er diese Weisheit hat, die er hier als Wahrheit vorgebracht hat. Die Rede des Ministers Dr. Czech am Parteitag wurde stenographisch, also wörtlich, aufgenommen. Er konnte sie in jedem Blatte, insbesondere in unserem Blatte, nachlesen. Koll. Onderčo wird nichts davon finden, was er hier erklärt hat. Wir stellen noch einmal fest, daß unser Minister Dr. Czech erklärt hat, daß noch viele unserer Wünsche, viele unserer Forderungen nicht erfüllt worden sind. Er hat wohl gesagt, daß das, was wir innerhalb unserer Regierungsarbeit in sozialer Beziehung geleistet haben, gemessen an der Arbeit des früheren Bürgerblocks ein Himalaja ist, aber gemessen an unseren Forderungen Tropfen auf einen heißen Stein. Koll. Onderčo sei auch gleichzeitig gesagt, daß all das, was Dr. Czech innerhalb der Regierung und insbesondere in seinem Ressort durchgesetzt hat, nicht nur der deutschen Bevölkerung zugute kommt, sondern der Bevölkerung des ganzen čechoslovakischen Staates, also auch den Slowaken. Wir fordern den Koll. Onderčo nochmals auf, uns die Stelle zu zeigen und uns davon zu überzeugen, daß Minister Czech das gesagt hat, was er hier vorbrachte.

Nun lassen Sie mich einigen Fragen zuwenden. In erster Linie möchte ich mich mit dem Verwaltungsapparat kurz beschäftigen. Wir können mit der Entwicklung der Administrative unter keinen Umständen zufrieden sein. Der alte Bürgerblock hat ein Regime eingeführt, das nach Abhilfe ruft. Dieses Regime führt nicht nur zu Bürokratismus und Willkür, sondern der gesamte Verwaltungsapparat arbeitet äußerst schleppend. Die Akten bleiben in den Ämtern liegen. Wir begreifen wohl - ich will das sagen - daß viele Beamte mit Arbeit überlastet sind, aber es rechtfertigt durchaus nicht die Tatsache, daß Akte monate ja jahrelang unerledigt bleiben. Vielleicht darf ich Beispiele für diese Beamtenwillkür und die Verschlep pungstaktik anführen, um das, was ich gesagt habe, auch zu beweisen. Schon im alten Österreich hat der Verwaltungsgerichtshof eine Entscheidung dahin gefällt, daß Krankenversicherungspflichtige, wenn sie länger als 28 Tage im Krankenhause sind, nicht die Kosten für die weiteren Verpflegstage zu tragen haben. Trotz dieser klaren Judikatur verlangen die Krankenhausverwaltungen von den Krankenversicherten Bezahlung der Verpflegskosten, ja sie lassen sie sogar exekutiv eintreiben. Das Ministerium für soziale Fürsorge wurde auf diese Maßnahme aufmerksam gemacht und es erließ einen Runderlaß an die Landes bzw. Bezirksbehörden, wo es auf diese Judikatur aufmerksam machte. Es wäre naheliegend gewesen, ja wir können sagen, es wäre selbstverständlich gewesen, daß der leitende Beamte des Ressorts diesen Erlaß weitergegeben hätte. Statt dessen hat er die Verwalter aller Krankenhäuser zu sich eingeladen, hat sie wohl auf diesen Erlaß aufmerksam gemacht, hat ihnen aber auch gleichzeitig erklärt, daß er durchaus nicht gewillt sei, den Erlaß weiterzugeben, im Gegenteil, er fordere die Krankenhausverwalter auf, nach wie vor die restlichen Verpflegskosten energisch einzutreiben und auch vor einer exekutiven Eintreibung nicht zurückzuschrecken.

Ich weiß ganz genau, daß diese Frage meritorisch in das Ministerium für soziale Fürsorge gehört. Wenn ich sie aber hier vorgetragen habe, so nur deshalb, weil sie auch gleichzeitig eine Verwaltungssache ist und weil ich mit diesem einen Beispiel nachweisen wollte, was ich über die Beamtenwillkür gesagt habe. Der Verwaltungsapparat ist, wie ich bereits bemerkt habe, ein äußerst schleppender. Das sei an einem anderen Beispiel kundgetan. Die Bauförderung kommt direkt ins Stocken deshalb, weil in dem Landesamte die Gesuche Monate lang liegen bleiben. So oft wir einen Akt betreffend die Bauförderung im Ministerium für soziale Fürsorge urgieren, in der Annahme, daß er dort auch schon bereits erledigt sein könnte, bekommen wir fast jedesmal die Antwort, daß der Akt noch in der Bauabteilung des Landesamtes liege. Daraus ergibt sich, daß nicht nur die Bauherren mit dem Bau hinausgezogen werden, sondern, wofür wir auch Beispiele haben, daß die Bauherren sich überlegen zu bauen.


Související odkazy



Přihlásit/registrovat se do ISP