Kiedy jednak w roku 1920 Rada ambasadorów rozstrzygła o rozdziale Śląska Cieszyńskiego, ludność polska podporządkowała się tej uchwale spodziewając się, że według zasad ogłoszonych przez reprezentantów Republiki Czechosłowackiej będą jej przyznane prawa mniejszości według zasad demokracji. Na przestępstwa w czasie plebiscytu wydano według wzajemnych umów amnestję i nikt nie ma prawa uważać Polaków za żywiół antypaństwowy, dlatego że się przyznają do swej narodowości i chcą utrzymywać na polu narodowo-kulturalnem ideową łącznośč z narodem polskim.
Podkreślam, że jest już czas najwyższy, żeby ten stan uległ naprawie, czas najwyższy, żeby władze państwowe ludność polską na Śląsku Cieszyńskim traktowały według zasad konstytucyjnych i w duchu zupełnej demokracji. Gdy to zaś nastąpi, można będzie liczyć na prawdziwą zgodę czesko-polską na Śląsku. Te masy polskiego ludu, które tam bytują, nie mają najmniejszego interesu w kłótniach takich czy innych. Trzeba raz skończyć z polityką szowinistów, wtedy będzie także koniec komunizmu na Śląsku, który tylko dzięki polityce czeskich szowinistów zawdzięcza swój dotychczasowy rozwój, czego najlepszym dowodem jest to. że w zachodniej części zagłębia Ostrawsko-karwińskiego, gdzie szowiniści czescy z pod znaku plebiscytu nie mają już żadnych wpływów a władze zachowują się objektywnie, komunizm znajduje się w upadku. Zaś we wschodniej części zagłębia, dzięki dotychczasowej nieszcześliwej taktyce czeskich szowinistów, popieranej przez niektóre władze, utrzymuje komunizm swoje pozycje. Jeżeli ustanie napór szowinistów a władze będą się zachowywać objektywnie, to i w tej części zagłębia komunizm straci swoją dotychczasową pozycję.
Czego my się domagamy, to chcę w krótkich słowach powiedzieć. Przedewszystkiem domagamy się faktycznego uznania nas jako ludności polskiej i traktowania jej jako takiej oraz przyznania nam tych praw, które się nam według konstytucji należą. Zewnętrznym wyrazem tego powinny być napisy polskie także na wszystkich gmachach urzędowych i na stacjach kolejowych w powiatach politycznych Frysztat, Cz. Cieszyn oraz powiecie sądowym Śląsko-Ostrawskim. Dalej domagamy się zaprowadzenia polskiego urzędowania z polskiemi stronami we wszystkich urzędach państwowych i sadach, oraz utworzenia notarjatów polskich w Czeskim Cieszynie i Frysztacie.
Przy dobrej woli da się polskie urzędowanie zaprowadzić, gdyż wielka część urzędników częściowo język polski zna i mogłaby się go łatwo nauczyć, lecz obecnie, stojąc pod naciskiem czynników szowinistycznych, języka polskiego nie chce lub nie może używać. Zresztą jest dosyć sił polskich do dyspozycji, lecz potrzeba przestać z przesadzaniem sił tubylczych do głębi Czech lub Moraw i z przesadzaniem na ich miejsca osób z Czech lub Moraw, nie znających stosunków w kraju i przysłanych do naszego kraju tylko w celach uprawiania gwałtownej czechizacji.
Następnie domagamy się wydatnego popierania szkolnictwa polskiego. Nie zapominając o potrzebach naszego szkolnictwa powszechnego, podkreślam z całym naciskiem krzywdę, która spotyka naszą jedyną polską szkołę średnią, t. j. polskie gimnazjum realne w Orłowej, utrzymywane z wielkim trudem przez Macierz Szkolną. Gimnazjum to liczyło w roku szkolnym 1928/29 370 uczniów a sił nauczycielskich 21. Na utrzymanie tego zakładu, które kosztuje rocznie 600.000 Kč, pobiera Macierz Szkolna subwencję o wysokości 20.000 Kč, co nie wystarcza nawet na pół pensji jednego profesora. Domagamy się, by Rząd udzielił odpowiedniego poparcia dla Macierzy Szkolnej, domagamy się upaństwowienia w najbliższym czasie szkoły ludowej w Polskiej Lutyni i Rychwałdzie i szkoły wydziałowej w Łazach. Çelem zaopiekowania się polskiem szkolnictwem na Śląsku i celem informowania władz o potrzebach tegoż domagamy się zamianowania dwóch członków do Krajowej Rady Szkolnej w Bernie.
Dalej domagamy się w myśl ustaw obowiązujących, by kierownikami szkół polskich byli nauczyciele narodowości polskiej a nie Niemcy, jakby tego naprzykład chcieli renegaci w Jabłonkowie. Ignorowanie woli ludności i burzenie zasad sprawiedliwości oraz niedotrzymywanie umowy czesko-polskiej wywołałoby żywiołowy odruch protestu i podcięłoby u naszej ludności wszelkie poczucie prawne i zaufanie do władz.
Tak samo na polu gospodarczem spotyka naszą ludność wiele ciężkich krzywd. Przy restrynkcjach wydala się przedewszystkiem robotników przyznających się do polskości i posyłajacych dzieci do polskiej szkoły. Nieco póżniej sprowadza się na ich miejsce ludzi obcych albo przyjmuje się także ludzi miejscowych, lecz tylko takich, którzy pod presją warunków życiowych wstąpili do "Národního Sdružení" i oddali swoje dzieci do czeskiej szkoły. Czescy urzędnicy na kopalniach zmuszają polskich robotników do wstępywania do "Národního Sdružení", a wielki procent członków tejże organizacji, wybudowanych dla celów antyrobotniczych, tworzą polscy robotnicy, którzy nawet dotąd są przynależni do Polski.
Dalej nie posyła się z zasady do szkoły górniczej w Morawskiej Ostrawie kandydatów, którzy kończyli szkoły polskie, choćby mieli i najlepsze kwalifikacje. Domagamy się w tym kierunku zmiany i danie naszej młodzieży możności osiągnięcia posady urzędnika lub też inżyniera kopalnianego.
Na kolei Koszycko-Boguminskiej przesadza się kolejarzy polskich do Moraw i Czech, zaś na Śląsk przenosi się Czechów z Czech i Moraw. Nasz stan rolniczy również upada pod brzemieniem ciężkich warunków życiowych. Niszczą go przedewszystkiem wysokie podatki i opłaty. Celem naprawy stosunków na wsi domagamy się udzielenia rolnikom ulg podatkowych i przyznania wydatnych subwencji na potrzeby i sprawy gospodarcze.
Dalej dzieje się naszej ludności przy parcelacji wielka krzywda. Urzędy parcelacyjne przydzielają ziemię tylko ludziom, którzy dla materjalnego zysku zaparli się polskości, wstąpili do czeskich towarzystw i którzy posyłają dzieci do szkół czeskich. Często na domiar wszystkiego złego ściąga się obce żywioły nie mające zgoła nic wspólnego z rolnictwem na Śląsk, darząc ich hojnie ziemią, podczas gdy nasza tubylcza ludność polska wychodzi z pustemi rękoma i widzi się z goryczą i żalem wypieraną przez obcych przybyszów z ziemi swych ojców. Stało się tak, że dwory zbytkowe przydzielane są na Śląsku ludziom przybyłym na Šląsk dla geszeftów, i ani jednego dwora dotychczas nie przydzielono rolnikom śląskim.
Domagamy się i w tym kierunku radykalnej zmiany i żądamy, by ziemię śląską przydzielano wyłącznie tubylczej ludności bez względu na narodowość i by także nasza ludność polska, której ojcowie potem i krwią nieraz tę ziemię zraszali, mogła nabywać ziemię, która jest przeznaczona do parcelacji w odpowiednim stosunku procentowym.
Wielkie straty materjalne poniosła także nasza ludność, która skladała w dobrej wierze swe oszczędności do banków, obecnie po stronie polskiej się znajdujących, wskutek ówczesnej dewaluacji pieniędzy. Domagamy się, by nareszcie regulację tę przeprowadzono i poszkodowanym wynagrodzono straty.
Będziemy się domagali także usunięcia krzywdy popełnionej na naszej ludności śląskiej przez samowolne zniszczenie śląskiej autonomji krajowej i poddania naszej ludności pod rządy wyższej biurokracji w Bernie. W czasie plebiscytu obiecywano naszej ludności jak najszerszy samorząd krajowy, na co miarodajne czynniki widocznie już zapomniały. Przeciwko tejże krzywdzie wnoszę stanowczy protest i oświadczam, że ludność nasza żąda usunięcia tej krzywdy.
Wielką bolaczką naszej ludności jest ciągle jeszcze nie załatwiona sprawa obywatelstwa. Ciągle jeszcze odmawia się przyznania prawa obywatelskiego Polakom a przedewszystkiem robotnikom polskim zamieszkałym tutaj już od 30-40 lat a tysiące rodzin naraża się przez to na wielkie szykany i usterki, przez co ludność polska w wysokim stopniu jest pokrzywdzona. Domagamy się zmiany jak najszybszej na korzyść pokrzywdzonych i załatwienia podań leżących już całemi latami u Urzędu Krajowego w Bernie i ministerstwa spraw wewnętrznych.
Sprawa ta jest tak ważna, że jestem zmuszony poświęcić jej kilka słów. Sprawy obywatelstwa, o ile chodzi o ludność zamieszkałą na Šląsku Cieszyńskim, uregulowane zostały rozstrzygnięciem konferencji ambasadorów w Paryżu z dnia 20. lipca 1920, na Morawach zaś traktatem pokojowym w Saint-Germain oraz ogólną ustawą o obywatelstwie czechosłowackiem.
Niestety zainteresowana ludność nie została należycie, tak jak tego wymaga poziom umys owy tej ludności, którą przecież nie stanowią prawnicy, lecz robotnicy i warstwy pracujące, i we właściwym terminie w sprawach obywatelstwa przez władze pouczona. O ile zresztą władze jakieś oficjalne ogłoszenie w sprawach obywatelstwa wydały, to uczyniono to jedynie dlatego, by odpowiednie ogłoszenie w sposób, biurokratyczny z musu dla formy oznajmić, lecz nie po to, by wytłómaczyć ludności jej położenie prawne i umożliwić jej skorzystanie ze wsystkich tych przywilejów, jakie odnośne międzynarodowe postanowienia ustaliły.
Czyż władze polityczne ogłosiły należycie i z interpretacjami odnośny artykuł rozstrzygnięcia konferencji ambasadorów o Śląsku Cieszyńskim, który to artykuł dotyczy spraw obywatelstwa albo 76. art. traktatu Saint-Germainskiego, który również sprawę obywatelstwa reguluje? Nie!
Wspomnę tu przy sposobności o wprost skandalicznym postępku władz, które naprzykład decyzję konferencji rady ambasadorów z 20. lipca 1920 ogłosiły dopiero 21. stycznia 1925, w zbiorze ustaw i rozporządzeń państwowych l. 11, podczas gdy termin opcji wygasł według tego postanowienia z dniem 20. lipca 1921. Jest zatem zupełnie zrozumiałem, że przez 5-letnie opóźnienie ogłoszenia ludności jej stanu prawnego i przywilejów opcyjnych, ludność ta nie mogła z opcji w terminie skorzystać, zaś wszelkie rekursy do Trybunału Administracyjnego w tych kwestjach zostały odrzucone.
Sprawa ta niewątpliwie nasuwa myśl. że wspomniane postanowienie o charakterze międzynarodowym ogłoszono z kilkuletniem spóźnieniem tylko dlatego, by sprawę opcji pogrzebać. Czy takie załatwienie sprawy o charakterze międzynarodowym przyczyniło się do prestyżu Rządu czechosłowackiego, zechcą panowie i pan minister spraw zagranicznych ocenić.
Podobnie postąpiono i z odnośnemi postanowieniami traktatu Saint-Germaińskiego, o których masy ludności do dziś dnia faktycznie nic nie wiedzą, co pociągnęło za sobą ten skutek, że wiele osób, które posiadały już w Republice prawo przynależności po 1. stycznia 1910, utraciło to prawo a tem samem pozbawiono je obywatelstwa czechosłowackiego.
Wspominając o tej kategorji osób muszę niestety ze wstydem wskazać na nieżyczliwość władz wobec tych osób, które starały się wnosić nowe podania o obywatelstwo czechosłowackie, a którym urzędy tłómaczyły, że na razie nie mogą się ubiegać na nowo o przynależność, ponieważ nie mieszkają jeszcze 10 lat w Republice, pomimo iż przeważna część z nich zamieszkuje tu od urodzenia, tu już prawo przynależności za czasów austrjackich posiadała i poza Czechosłowacją nigdzie nie były. A więc urzędy dochodzą do takiego cynizmu, iż tłumaczą ludziom, że ich pobyt na dzisiejszem terytorjum Czechosłowacji za czasów austrjackich niema żadnego prawnego znaczenia.
Muszę również napiętnować postępowanie władz w wypadkach, gdy chodzi o uznanie obywatelstwa czechosłowackiego ipso iure dla osób, które zamieszkują na Śląsku Cieszyńskim od 1. stycznia 1908. Do dziś dnia jest na Śląsku Cieszyńskim spora ilość osób, które na podstawie domicylu w czasie od 1. stycznia 1908 do 20. lipca 1920 stały się ipso iure obywatelami czechosłowackimi. Władze nie uczyniły dotychczas niestety nic w tym kierunku, by sprawę tę nareszcie zlikwidować i dowiedzieć się, kto wśród mieszkańców jest obywatelem czechosłowackim a kto jest cudzoziemcem. Uważam, że leży to w interesie ministerstwa spraw wewnętrznych, by ono wiedziało, kto jest na Šląsku Cieszyńskim z pośród stałej ludności do Czechosłowacji przynależny.
Władze nie wykazały dotychczas żadnej inicjatywy w tej sprawie a w wypadkach, gdy się ktoś z zainteresowanych osób z własnej inicjatywy do władz o wystawienie mu poświadczenia obywatelstwa z tytułu domicylu zgłosił, to władze czynią mu wszelakie trudności i szukają każdorazowo najróżniejszych przyczyn, by obywatelstwa czechosłowackiego nie uznać. Oświadczam tu, iż znane mi są wypadki, że władze nie uznały obywatelstwa czechosłowackiego z powodu rzekomej przerwy w domicylu, naprzykład przez 25 dni, ponieważ osobom tym brakowało dowodów policyjno-meldunkowych na 25 dni. Fakty te zasługują tem więcej na napiętnowanie ich, ponieważ osoby, o których wspomniałem, wykazały się poświadczeniem od kopalni, że właśnie w czasie tych rzekomo brakujących 25 dni i wogóle w czasie od 1. stycznia 1908 po podziale Śłąska bez przerwy były przy kopalni zatrudnione. Pod takim kątem widzenia są więc u nas załatwiane sprawy obywatelstwa.
Gdy wspomnę tu również o tem, iż znane mi są wypadki, że odmówiono nadania obywatelstwa czechosłowackiego osobom, które mieszkaja w Czechosłowacji bez przerwy przeszło lat 40, nigdy karane nie były i co do których nie zachodzą przypuszczenia, by osoby te mogły stać się ciężarem dobroczynności publicznej - że odmówiono na przykład obywatelstwa osobom, które wysłużyły we wojsku czechosłowackiem a które pokarano grzywną za niestawienie się w terminie do ćwiczeň wojskowych - to mamy mały obraz tego, jak władze sprawę nadania obywatelstwa traktują.
Są tu tacy nauczyciele i kolejarze, którzy składali ślubowanie za Republiki Czechosłowackiej, wykonywali swoją służbę przez kilka lat a obecnie odmawia im sięprzyznania obywatelstwa. Należy tu wspomnieč i o tem, że władze niekiedy przyrzekają petentowi nadania obywatelstwa, lecz wyznaczają mu za "úřední úkon" tak wysoką opłatę n. p. 25.000 Kč, że takie postawienie sprawy zniechęca petenta do dalszych starań, ponieważ nie chce, albo nie jest w stanie wymierzonej mu kwoty zapłacić, bo zresztą arkusz papieru, do którego ma uzasadnione prawo, nie może przeciez kosztować 25.000 Kč.
Znane mi są również wypadki, że petenci czekają na załatwienie podań o obywatelstwo czechosłowackie od r. 1922, 1923. Chyba już w ciągu 7, czy 8 lat można było podanie załatwić! Czy pan minister spraw wewnętrznych jest poinformowany o takim trybie załatwiania podań? Tak wygląda sprawa nadawania obywatelstwa czechosłowackiego w moim okręgu wyborczym w świetle prawdy.
Zaznaczam, że petenci starający się o obywatelstwo czechosłowackie są w 90% robotnikami, pochodzącymi z Polski, którzy mieszkają w Czechosłowacji 30-40 lat, a którzy przyczynili się znacznie swoimi mozołami do podniesienia górnictwa i hutnictwa w zagłębiu Ostrawsko-Karwińskiem. Chyba każdy przyzna, że robotnicy ci, którzy w Czechosłowacji utracili za marny zarobek swe zdrowie i siły, mają moralne prawo do obywatelstwa czechosłowackiego tem więcej, że stanowią oni element bezwzględnie lojalny, nie politykujący.
W obronie tych właśnie reflektantów na obywatelstwo czechosłowackie, apelują pod adresem pana ministra spraw wewnętrznych, by wydał zarządzenie, aby podania tych osób o obywatelstwo czechosłowackie zostały załatwione przychylnie, gdyż tego wymaga ludzkość, demokracja, etyka.
Niezależnie od tego apeluję również pod adresem ministerstwa spraw wewnętrznych, by wydało zarządzenie, aby wszelkie podania o obywatelstwo czechosłowackie, które leżą w urzędach przez kilka lat, zostały możliwie w najkrótszym czasie definitywnie załatwione.
Z uwagi więc na istnienie obywateli polskich zamieszkałych w Czechosłowacji, mających ustawowe warunki do nabycia tutejszego obywatelstwa i odwrotnie na znaczną liczbę obywateli czechosłowackich zamieszkałych w Polsce, uważam za wielce pożądane, by sprawę umożliwienia tym osobom uzyskania obywatelstwa uregulowano drogą specjalnej umowy czechosłowacko-polskiej i wzywam Rząd do wystąpienia w tym kierunku z inicjatywą.
Żądamy, ażeby dotąd zawarte umowy pomiędzy Republiką Czechosłowacką a Rzecząpospolitą Polską były lojalnie spełniane, ażeby Rząd poczynił odpowiedne kroki w tym kierunku, żeby swawola niektórych biurokratów nie stała na przeszkodzie spełnieniu tych umów, jak się to dotąd dzieje przedewszystkiem w sprawie obywatelstwa. Žądamy, ażeby Rząd przyczynił się do tego, ażeby pomiędzy obiema temi słowiańskiemi państwami nastały stosunki prawdziwej przyjaźni.
Domagamy się w końcu wydatnych wsparć rządowych na cele humanitarne, oświatowe i sportowe. Domagamy się więc subwencji na rzecz naszej "Krajowej Rodziny Opiekuńczej", oraz naszych stowarzyszeń oświatowych i śpiewackich a żeby nas traktowano tak samo jak podobne stowarzyszenia czeskie.
To byłyby nasze postulaty minimalne, od których nie możemy pod żadnym warunkiem odstąpić. Od ich uwzględnienia będzie zależało nasze ustosunkowanie się do Rządu. Domagamy się, by naszą ludność traktowano sprawiedliwie, by jej dano możność swobodnego rozwoju pod względem kulturalnym, gospodarczym i społecznym, by jej nie wypychano z fabryk i kopalni, by nie odbierano jej ziemi na rzecz obcych, by respektowano jej odrębny, swoisty charakter, i by nie kazano jej terorem i przymusem się wynaradawiać.
W oczekiwaniu, że Rząd spełni
te nasze żądania, oświadczam imieniem własnem w porozumieniu z
panem Dr. Buzkiem, że będziemy głosowali za wyrażeniem
wotum zaufania dla tego Rządu. (Potlesk čsl. soc. dem. poslanců.)