Wysoka Izbo! Będące przedmiotem obrad protokóly
dodatkowe Nr. III z 9. lutego 1928 i Nr. IV z dnia 26. czerwca
1928 do czeskosłowacko-polskiej umowy handlowej z dnia 23.
kwietnia 1925 są objawem dalszega etapu zbliżenia obu
państw Republiki Czechosłowackiej i Rzeczypospolitej
Polskiej. Jest to dowodem wyrozumienia dla wzajemnych stosunków.
Z jednej strony zrozumienie ze strony Czechosłowacji położenia,
jakie Polsce spowodowało obniżenie kursu złotego
od czasu zawarcia umowy handlowej w r. 1925 do końca r.
1927 i uznanie, że dalsza dewaluacja w Polsce mogłaby
bardzo niekorzystny wpływ wywrzeć na stosunki handlowe
Czechosłowacji z Polską a pośrednio także
na całokształt życia ekonomicznego w Republice.
Dążenie do zmiany taryfy cłowej w Polsce byo podyktowane
bowiem troską o zrównoważenie bilansu handlowego
przez przystosowanie pozycyj taryfowych do faktycznej wartości
złotego.
Z drugiej strony zaś zrozumiano interes, jaki ma Czechosłowacja
ze względu na swój przemysł i stosunki społeczne
we wywozie do Polski i stworzono dla niej możliwość
dowozu pewnych towarów na warunkach najkorzystniejszych.
To zrozumienie, które przebija się także w umowie
czeskosłowacko-polskiej o uregulowanie rzeki Olzy i potoku
Piotrówki a badziej jeszcze, jak to podkreślili obaj
referenci, referent komisji zagranicznej p. Dr. Uhlíři
referent komisji dla przemysłu i handlu p. Dr. Zadina,
coraz bardziej za cieśniająca się úrzyjaźń
czeskosłowacko-polska wiodły do pokonania przeszkód
i różnic, zarysowanych przez odmienne interesy gospodarcze
obu tych państw.
Przychodzimy do ratyfikowania tych umów dodatkowych w czasie,
kiedy one już od 6 miesięcy są w płatności;
IV. Dodatkowy protokół był już bowiem wprowadzony
w życie ogłoszeniem rządowem z dnia 13. lipca 1928,
mieliśmy zatem sposobność przekonać się
na razie w przybliżeniu o racjonalności tych umów
a zarazem o wpływie ich na bilans dowozu i wywozu. Podkreślono
tu, że na razie wpływ ten jest korzystny tak dla Polski,
dla której wywóz do Czechosłowacji wzrósł
z 1023 miljonów koron czsł. na 1263 miljony, zatem
o 240 miljonów, t.j. 24%, jak również i dla
Czechosłowacji, gdzie wywóz do Polski wzrósł
z 661 mijonów Kč do 851 mijonów Kč,
zatem o 190 miljonów Kč, czyli 30%. Jest to naturalnie
krótki czas, aby móc z jaką taką dokładnością
stwiedzić wszystkie korzyści przedmiotowej umowy, lecz
w każdym razie powitać ją musimy jako plus w gospodarczem
położeniu obu sąsiadujących państw.
Ubolewanie wyrażone tutaj, że bilans wywozu naszego
państwa do Polski wyrażony kwotą 1850 miljonów
Kč w porównaniu z dowozem z Polski do nas we wysokości
pryeszło 1 miljard pokazuje deficyt,niema tak grożnych
podstaw, jakby się wydawało, zwłaszcza gdy przypatrzymy
się towarom, dowoźonym do nas z Polski, a wywożonym
przez nas do Polski. Z Polski dowozi się do nas przeważnie
surowce,płody rolne,pólfabrykaty, gdy my wywozimy
w największej mierze gotowe wyroby przemzsłowe,co dla
nas stanowi poważne plus w naszych wewnętrznych stosunkach
gospodarczych i zarobkowych.
Umowy zatem przedłożone tworzą dalsze ogniwa łańcucha
łączącego oba państwa słowiańskie
ze sobą: Zmiana w stosunkach gospodarczych w przyszłości
obu państw wytworzy z pewnością dalsze różnice,
ale żywimy nadzieję, że tak jak przy układaniu
tych protokółów, tak też i w przyszłości
wzajemne wyyrozumienie dla potrzeb ludności jednego i drugiego
państwa będzie pomostem do zgodliwego załatwienia
trudnych problemów przyszłości.
Ze strony komunistycznej wykorzystano debatę nad umowami
między Polską i Czechosłowacją dla niegodziwej
napaści na państwo Czechoslowackie i jeszcze bardziej
na Polskę i jej rząd. Na powolne narzędziie tej
napaści dał się znowu użyć p. poseł
Śliwka, rzekomo Polak, bo po polsku przemawiający,który
jak zawsze i przy tej sposobności wylał całe potoki
pomyj nienawiści na wszystko, co polskie.
Nie myślę polemizować z jego zarzutami i napaściami,
gdyż ubliżałoby to mej godności i powadze
tegomiejsca, z którego wprawdzie musimz słuchać
nieraz oszczerstwa i największe głupstwa, ale które
powinno być odśrodkiem poczciwej pracy dle dobra ludności,
której jesteśmy przedstawicielami. Dla jego usprawiedliwienia
przemawia tylko jego naiwność i jego żądza
pływania za każdą cenę na powierzchni. Czem
byłby p. poseł Śliwka, były legjonissta
z oddziału pod wodza Naczelnika Piłsudzkiego, a dziś
z bezpiecznej odległości na niego wyzywający, gdyby
nie był komunista?Czem byłby, gdyby wśród
robotników nie było niezaadowolenia? Z niezadowolenia
klasy robotniczej żyje, przeto też szerzyć musi
nieustannie niezadowolenie wśród tej klasy robotniczej
i choćby jakaś ustawa lub umowa najlepsze przyniosła
tej klasie korzyści,musi ją zohydzić, musi z niej
zrobić przedmiot niezadowolenia.
Z tego powodu nazwał przedmiotowe umowy jako antyrobotnicze
służace burżuazji do zgniecienia robotnika, a nawet
widzi w nich środek przygotowawczy do napaści na Republikę
sowiecką i t. p. głupstwa. Jakże umowa umożliwiająca
rozwój przemysłu a zatem umożliwiająca rozwój
przemzsłu a zatem możność zarobkowania i
poprawienia doli robotniczej może być nazwana antyrobotniczą?
Ze stanowiska posła z obozu komunistycznego lepiej będzie
dla klasy robotniczej, gdy przemysł zastawi wyroby a robotnik
nie znajdzie pracy i chleba! Przyznaję, że wtedy będzie
lepiej dla partji komunistycznej, dla jej przewódców,
ale skrupi się to na egzystencji i doli robotniczej.
Pan poseł Śliwka rzucił we swej przemowie,
jak ze stenogramu skonstatowałem,na mnie podejrzenie uprawiania
dwulicowości, a mianowicie, że nie przedłożyłem
protestu polskiej ludności przeciw połączeniu Śląska
i Moraw. Szanuję przekonania wszystkich, nawet komunistów,
ale brzydzę się szpiclowstwem, do którego się
pan poseł Śliwka przyznał w swem przemówieniu,
a mianowicie że szperał w ministerstwu spraw wewnętrznych
i skonstatował tam, że tam tych podpisów niema.
Ja nie uprawiam dwulicowości.Przedmiotowe podpisy,zbierane
z ramienia zrzeszenia zastępstw gmin, zostałz też
wniesione do rady ministrów, która wydawała
się nam wtedy za kompetentną. Mogę to udowodnić
każdemu zainteresowanemu, ale nie dla celów szpiclowskich.
Kto by chciał z krzykactw i zachowania się p. posła
Śliwki osądzić naszego polskiego robotnika,
ten myliby się bardzo. Wielka część robotników,
należących na Śląsku Cieszyńskim do
obozu komunistycznego,idzie z tą partją dając wyray
niezadowolenia ze stosunków, jakie w naszych powiatach
istnieją ale daleko im od myśli jakiegoś rewolucjonizmu
lub od sztucznie wywoływanych ataków wściekłości
przezkrzykaczy tej partji.
Starajmy się usunąć przyyczyny tego niezadowolenia,
wpłyńmy na władze i czynniki miejscowe, aby one
odnosiły się do tego robotnika sprawedliwie i z wyrozumieniem
dla jego sposobu myślenia, a wtedy widmo komunizmu się
rozpłynie.
Nasza ludność robotnicza cierpi na skutek ogólnego
złego położenia robotnika, ale ona cierpi także
we wielu wypadkach z powodu przekonań narodovych i z powodu
posyłania dzieci do szkół polskich. Wprawdzie
otwarte prześladowanie z tych powodów we wielkiej
mierze ostało w ostatnich czasach, ale nacisk na robonika
polskiego, aby wstępował do organizacyj czeskich i
ażeby posyłał dzieci do szkół czeskich,
zawsze istnieje i mamy do zanotowania wiele wypadków, gdzie
robotnik został przeniessiony na stanowisko gorsze z tego
powodu, że został zadenuncjowany z powodu przekonań
narodowych lub przeniesiony, względnie wydalony ze służby
przez jego przełożonych narodowości czeskiej. Dzieje
się tak w przedsiębiorstwach państwowych, jak
i w przedsiębiorstwach prywatnych, gdzie wszędzie
został usuniętyz miarodajnych urzędniczych stanowisk
żywiół polski.
Takie niesprawiedliwe traktowanie robotnika najbardziej go drażni
i boli, a że mu komuniści, udający wśród
naszego ludu nawet patrjotów polskich, przyoobiecują
w komunistycznem państwie zmianę pcd tym względem,
więc zbierają żniwo.
W ręku urzędów i czynników lokalnych
jest naprawa pod tym względem. Dot ychczas jednak one przycyzniły
się w znacznej mierze przez swoje nienawistne stanowisko
do polskiego robotnika do wzrostu komunistycznej partji wśród
polskiej ludności. Wiem, że to powiedzenie będzie
niemiłe przedstawicielom urzędu na Śląsku
Cieszyńskim, alemuszę to stwierdzić i powtarzać,
aby wykazać zło i ażeby skłonić rząd
do naprawy tych stosunków. Mam tu na myśli dobro ludności,
a także dobro państwa: jestem zdania, że osoby,
które nie potrafią odczuć niebzpieczeństwa,
na stanowiskach urzędowych w tych stosunkach pozostawać
nie powinny.
Jako członek narodu polskiego a obywatel Republiki Czechosłowackiej
cieszę się z tego, że stwierdzono z tej trybuny
parlamentarnej, że przy pertraktacjach wielki wpływ
na pomyślne załatwienie drażliwych kwestyj gospodarczych
obu państw odgrywały coraz bardziej ścieśniające
się węzły przyjażni czeskosłowacko-polskiej.
Jestem przedstawicielem mniejszości polskiej i jestem zdania,
że mniejszość ta zawsze odgrywać będzie
także pewna, choćby niewielką rolę w stosunkach
przyjażni obu państw. Chcę być dobrym
obywatelem państwa i jako takiemu zależy na tem, aby
te oba państwa słowiańskie żyły w
jak najlepszej przyjażni. Przyczyni się zaś do
tego z pewnością dobre traktowanie naszej mniejszości.
Nie żądam żadnych przywilejów.
Dążnością naszej polskiej mniejszości
przy zachowaniu lojalności wobec państwa jest stworzyć
sobie w niem możliwość egzystencji szczęśliwej
zachowując swój narodowy stan posiadania, swoją
kulturę narodową, język i wszystko to, co stanowi
naszą odrębność narodową. Lojalnie
muszę przyznać, że ustawodawstwo czeskosłowackie
nam tę możność daje i że za czasów
władzy ostatniego rządu mniejszość polska
uzyskala łagodniejsze traktowanie jej strony władzy
i uznanie niektórych praw, które jej według
ustaw czeskosłowackichs
Dążnością zaś naszą jest, ażeby
wobec mniejszości naszej stosowano te prawa, które
się jej z ustaw czeskosłowackich i traktatów
międzynarodowych należa, a ludność nasza
czuła się w tem państwie zadowolona i mogła
z życzliwem sercem spełniać obowiązki wobec
państwa.
Dlatego teżboli nas wszelka niesprawiedliwość,
stosowana wobec naszej mniejszości, i nieufność,
z jaką do niej odnoszą się władze nieraz
wskutek wpływów różnych pokątnych
doradców wrogo usposobionych do naszej mniejszości.
Taką nieufność i niesprawiedliwość
okazano nam przy nominacji czkonków do zastępstwa
powiatowego w powiecie frysztackim i w powiecie cieszyńskim.
W powiecie frysztackim według spisu ludności jest Polaków
35.57%, Czechów 51.96%.
Przy wyborach do zastępstw powiatowych uzyskały listy
polskie 20.29%, listy zaś czeskie 42.35%.
Należało zatem, uwzględniając stosunki narodowe,
z 12 członków mianowanych dać Polakom przynajmniej
3 mandaty, względnie 4, a zamianowano do zastępstwa
powiatowego we Frysztacie tylko 1 Polaka.
W powiecie cieszyńskim spis ludności wykazuje 54.93%
Polaków, zaś 35.38% Czechów.
Według oddanych głosów przy wyborach do zastępstwa
powiatowego uzyskały listy polskie 43.48%
głosów, zaś czeskie tylko 27.97%.
W stosunku narodowych mieli zatem z 10 mianowanych członków
zastępstwa uzyskać Polacy przynajmniej 6 mandatów,
a Czesi tylko 3 mandaty, stało się tak, że Polacy
otrzymali tylko 2 członków w nominacji a Czesi 7.
Takie traktowanie nie może wywolać zadowolenia, wywołało
ogromne rozżalenie i wołanie o naprawę stosunków.
Nie będę tu wyliczał wszystkich spraw, które
nas bolą, dla których pragniemy naprawy, gdyż
nie jest to odpowiednia okazja, ale muszę zwrócić
uwagę jednak na bolączki, które nas drażnią
a które powodują niezadowolenie wśród
naszego ludu w znacznej mierze.
Przedewszystkiem muszę zwrócić uwagę
na to, że przy każdej sposobności miejscowe czynniki
starają się wmówić w nas i wykazać
nam nielojalność wobec państwa, aby nasze najlepsze
zamiary spaczyć i ażeby spowodować rząd
do traktowania nas jako szkodników państwa.
Każda obrona naszych praw wywołuje cały szereg
podejrzeń i napaści ze strony miejscowej prasy czeskiej
i czynników czeskich. Gdy my się bronimy, to wtedy
cenzura pism ściśle bada, czy w tej obronie niema coś
drażliwego i czy nie da się lada głupstwo, za
każdą ostrzejszą krytykę, gdy tymczasem pisma
innych narodowości pod tym względem cieszą się
pobłażliwościa cenzora.
Największe kalumnie można rzucać na narodowość
polska, wszystko się może dziać bezkarnie, chociaż
ustawa tak samo broni narodowości czeskiej jak i polskiej.
Pisma polskie, mające na celu ustalenie stosunków
w kraju i wywalczenie dla ludności polskiej sprawiedliwego
traktowania, jak "Robotnik Śląski", "Gazeta
Kresowa" i inne co chwilę są skonfiskowanie z
krzywdą dla tych pism i dla naszej ludności. Tymczasem
pisma innych narodowości nawet vz tą samą treścią
przechodzą uwagi cenzora.
Jak drastyczny przykład podaję skonfiskowanie tygodnika
polskiego " Nasz Lud" z dnia 1. grudnia 1928. Pismo
to podało w dniu 1. grudnia, jako w dniu, kiedy przestał
istnieć samodzielny kraj śląski, artykuł
wstępny pod napisem " Nad grobem śląskiej
samoistności". W artykule tym wyrażony jest żal
nad utratą Śląska i wskazano na skutki połączenia
tego kraju z Morawami. Przy artykule tym skonfiskowano przedewszystkiem
czarną obwódkę oraz napis "Nad grobem śląskiej
samoistności". A jednak taki sam napis podały w
swoich artykułach inne gazety czeskie i niemieckie i posługiwały
się sto razy takiemi określeniami. Również
w czarnem obramowaniu wyszła gazeta niemiecka "Teschner
Anzeiger" i czeska "Opavan" z dnia 29. listopada
1928. Żadnego z tych pism nie skonfiskowano. Skonfiskowano
takie zdanie jak "Zgubne następstwa tej ustawy po części
już się okazały a po części ujawią
się dopiero w latach następnych".
Nie wiadomo, czem się ten mądry cenzor kierował,
że nawet widział we wyrażeniu boleści i żalu
ludności z powodu straty Śląska występek.
Przy tem należy wytknąć postępowanie przy
konfiskacji. Oto gazeta została oddana do cenzury w dniu
29. listopada 1928 o godzinie 11/2 po południu. Zawiadomienie
o konfiskocie zaś przyszło do redakcji, względnie
administracji gazety dopiero na drugi dzień o godzinie
2-giej, kiedy już gazeta była na poczcie ofrankowana
i kiedy już nie było czasu na ponowne rozesłanie
gazety do prenumeratorów przed wyborami, w następnym
dniu bowiem miały się odbyć wybory i gazeta przynosiła
wiele ważnych wiadomości dla wyborców, wskutek
tego dzięki takiemu postępowaniu władzy politycznej
administracja poniosła nieobliczalną szkodę.
Postąpienie takie należy stanowczo potępić
i odnoszę się do pana ministra spraw wewnętrznych
z wezwaniem, aby cenzorującą władzę pouczył,
że konfiskatę można przeprowadzić tylko
we wypadkach rzeczywistych przestępstw i to tak, aby nie
narazić pisma na niepotrzebną szkodę.
Ze względu na to, że chodzi tu o umowę z Polską,
muszę zwrócić jeszcze uwagę na jedną
niezagojoną ranę wśród naszego społeczeństwa,
a to jest sprawa obywatelstwa. Żyje wśród nas
od dawna kilka tysięcy mieszkańców, którzy
w tym kraju jako swoim się osiedlili, z nim zrośli,
w nim mają swe rodziny, gospodarstwa i wszystko, co człowieka
łączy ze ziemią i społeczeństwem, a
jednak ciąży nad nimi nieustannie jeszcze stygmat obcokrajowstwa.
Ludzie ci wnoszą jedno podanie za drugiem o obywatelstwo,
a osiągnąć go nie mogą. Powodem tego jest
znowu zazwyczaj denuncjacja i obawa o czeski charakter narodowy
kraju. Spodziewaliśmy się, że podania o obywatelstwo
będą traktowane lepiej, gdy sprawa zostanie przeniesiona
do Berna, które jest bardziej odległe od tych, co
ciągle muszą denuncjować i obawiają się,
aby im jaki Polak nie zjadł kawałka chleba. Niestety
sprawy obywatelskie w urzędzie krajowym w Bernie otrzymał
ten sam referent, który je miał w Opawie i znowu prowadzi
się nadal Gołgotę dla tych ludzi bezdomnych.
Najbiedniejsi pod tym względem są robotnicy i kolejarze,
którym odbiera się z tytułu nieposiadania obywatelstwa
służbę i pracę i pozbawia możności
egzystencji.
Wstawiałem się już nieraz za nimi, czynię
to dziś ponownie i aczkolwiek wiem, że uczucia w polityce
nie odgrywają żadnej roli, jednak apeluję do ludzkości
i miłosierdzia miarodajnych czynników i proszę
dla nich o zlitowanie. Z lekkiem sercem urzędnik, załatwiający
podanie o obywatelstwo wyda uchwałę odmawiającą,
ale nie rozważy, że przez to niszczy egzystencję
tego biedaka i jego rodziny. Skończmy już raz z denuncjatorskiemi
opinjami, a nie róbmy dla hańby naszego stulecia
z kwestji przynależności państwowej narzędzi
tortur godnych tortur inkwizycyj.
Poruszam te wszystkie sprawy nie dla senzacji i nie dlatego, aby
wywołać krzyk, ale dlatego, aby dobra ludności
i dla dobra państwa. Zdaję sobie sprawę z tego,
że nasza mniejszość, aczkolwiek mała, ma
być pomostem dla zbliżenia się nie tylko obu
państw, Polski i Czechosłowacji, ale także obu
narodów słowiańskich.
Domagamy się w naszem państwie przestrzegania praw
naszej ludności, ażeby tem skuteczniej móc z
czystem sumieniem pracować dla tem ściślejszego
zbliżenia.
Hohes Haus! Die Behandlung des III. und IV.
Zusatzprotokolles zum polnischen Handelsvertrag gibt heute neuerdings
Gelegenheit, eine Frage aufzuwerfen, deren Regelung nicht mehr
auf sich warten läßt, nämlich die Frage des Schutzes
der tierischen Produktion und die Einschränkung der
übermäßigen Einfuhr polnischer Schweine in die
Čechoslovakei. Ich habe bereits am 12. Juli v. J. von dieser
Stelle aus die Forderung meiner Partei, deren vornehmste Aufgabe
es ist, dem Bauern- und Kleinbauernstand die Lebensmöglichkeit
zu schaffen, klar ausgesprochen. Keine Frage ist dringender als
die, wie man die Landwirtschaft aus dieser schweren Krise befreien
kann, in die sie durch die anhaltende Dürre des vergangenen
Jahres und eine einseitige verfehlte Wirtschaftspolitik gekommen
ist. Meinen diesbezüglichen Antrag zum Schutze der tierischen
Produktion der gesamten Landwirtschaft dieses Staates vom Juli
1928 nochmals in Erinnerung zu bringen, halte ich angesichts der
veränderten innenpolitischen Situation für notwendig:
Erstens die Erhöhung der Schutzzölle für
tierische Produktion durch Umwandlung der Stückzölle
in Gewichtszölle, für Rindvieh 150 Kč bei 100
kg Lebendgewicht autonom, minimal 120 Kč, für Sehweine
150 autonom und 110 minimal, für Ferkel per Stück 30
autonom und 20 minimal, für Fleisch für
100 kg 350 autonom und 250 minimal, usw. - ich will die Zahlen,
die ich bereits hier im Hause vorgebracht habe, nicht weiter wiederholen
und halte dies für überflüssig - Zollfreiheit für
Zuchttiere zur Veredelung der Zucht, Kontingentierung der
Einfuhr, sowie 25% niedrigere Zollsätze bei einer bestimmten
Anzahl von Tieren als Minimalsätze, da die Exportindustrie
der Čechoslovakei in erster Linie mit ihren Erzeugnissen
auch die benachbarten Agrarstaaten aufzusuchen gezwungen ist,
welche ihrerseits wiederum eine Begünstigung
für die Einfuhr ihrer wichtigsten Erzeugnisse, vor allem
auch von Vieh und Schweinen erwarten. Die Begünstigungen
können aber nur so weit gehen, als sie nicht die Existenz
der eigenen Tierproduktion gefährden und einem tatsächlieh
bestehenden Bedürfnisse entsprechen.
Zweitens die Aufhebung des administrativen
Bewilligungsverfahrens als handelspolitische Maßnahme, drittens
die Beschränkung der Schweineeinfuhr aus Polen, viertens
Erhöhung der Umsatzsteuer für eingeführte Ware,
fünftens Einleitung der seit 2 Jahren ins Stocken geratenen
Verhandlungen wegen eines Veterinärabkommens mit Deutschland,
sechstens Ausfuhrverbot für alle Futtermittel bis 15. Mai
1929, siebentens die Herabsetzung der Frachttarife für den
Bezug von Futtermitteln und achtens Herabsetzung des Umsatz- und
Einkommensteuerpauschales für das Jahr 1928.
Zu diesem letzteren Punkte möchte ich
erwähnen, daß uns zu Ohren gekommen ist, daß
im Finanzministerium die Absicht besteht, das Umsatzsteuerpauschale
um 25% zu erhöhen. Die Gründe sind uns nicht bekannt.
Als Landwirte müssen wir aber heute von dieser Stelle aus
feststellen, daß das Einkommen der Landwirtschaft im Jahre
1928 weit geringer war, als in den vorangegangenen Jahren, und
selbst die čechoslovakische Nationalbank,
an deren Objektivität zu zweifeln wir nicht notwendig haben,
hat festgestellt, daß zwei Milliarden weniger an Einkommen
in der Landwirtschaft im Jahre 1928 zu verzeichnen sind, als 1927.
Es wird deshalb notwendig sein, daß das Finanzministerium
von der geplanten Erhöhung des Umsatzsteuerpauschales abgehe,
und ich habe namens der Landwirtschaft diese Forderung von dieser
Stelle aus vorzutragen.
Am 12. Juli v. J. habe ich für meine Anträge
eine eingehende Begründung hier im Parlament gegeben und
ich will heute nur noch einige Ergänzungen hinzufügen.
Bisher wurde die industrielle Prosperität auf Kosten der
Landwirtschaft gesichert und es ist hoch an der Zeit, daß
endlich der größte Fehler, die Vernachlässigung
der Landwirtschaft in der Staatswirtschaft der Nachkriegszeit
behoben werde. Der Industrie wurde es möglich gemacht, sich
auf den Weltmärkten einzuführen, ohne daß die
Frage des Schutzes der landwirtschaftlichen Produktion überhaupt
untersucht wurde. Die politischen Verhältnisse von damals
haben es ermöglicht, daß der Herr Abg. Srba als
Ernährungsminister zu Weihnachten 1922 anläßlich
einer Aussprache über den Agrarzoll den Antrag auf Übergang
zur Tagesordnung stellte. Der Bericht der čechoslovakischen
Nationalbank für 1928 stellt fest, daß
der Gesamtwert unserer Getreide-, Kartoffel- und Rübenernte
1928 um 2 Milliarden geringer war als 1927, während der Beschäftigungsgrad
in der Industrie höher war als 1927. Dabei stellt die über
den Parteien stehende Nationalbank, der man wohl Objektivität
zubilligen kann, weiters fest, daß es, der Industrie wesentlich
besser geht als der Landwirtschaft. Angesichts dieser Tatsachen
und der Hilferufe der Landwirtschaft klingt es wie eine Frotzelei,
wenn am 28. Juli 1928 eine Prager Tageszeitung schreibt: "Vor
etwa ein em Menschenalter waren in Deutschböhmen die Städter,
Beamten, Hausbesitzer und die kleinen Häusler die Wohlhabenden
und den Bauern ging es schlecht. Heute ist es gerade umgekehrt.
Die Landwirte, die sieh mit dem Staate ausgeglichen haben, kommen
langsam vorwärts, machen wieder Einlagen in ihre Sparkassen,
während die Städter im Vermögen und Einkommen zurückbleiben."
Dieser Prager Tageszeitung wird empfohlen, sich über die
Verschuldung der Landwirtschaft in den letzten 4 Jahren in den
Raiffeisenkassen und landwirtschaftlichen Bezirksvorschußkassen
zu überzeugen, und sie wird bald anderer Meinung sein. Wenn
in der letzten Zeit der handelspolitische Ausschuß der čechoslovakischen
Handels- und Gewerbekammern und der Vorstand des Allgemeinen Verbandes
für Textilindustrie in Reichenberg zur Einsicht gekommen
sind, daß eine Verständigung zwischen Landwirtschaft
und Industrie notwendig ist, so werden die Vertreter der Landwirtschaft
diese etwas sehr spät gekommene Erkenntnis nur begrüßen.
Durch eingehendes Studium der Frage der Agrarzölle
werden die industriellen Interessenvertreter zur Überzeugung
kommen, daß ein vernünftiger zweckentsprechender Zollschutz,
wie er heute von uns verlangt wird, für die landwirtschaftliche
Produktion in der Čechoslovakei
den Interessen der Industrie nicht zuwiderläuft, sondern
eine notwendige Voraussetzung für gewisse Zweige der Exportindustrie
bei Festsetzung von günstigen Tarifsätzen bedeutet.
In den ersten Jahren des Bestandes der Čechoslovakischen
Republik sind die Vertreter der handelspolitischen
Interessen der Landwirtschaft mit Bereitwilligkeit der Verständigung
zwischen Industrie und Landwirtschaft gefolgt, sie haben aber
schlechte Erfahrungen gemacht, weshalb die neu aufgetauchte Verständigungsbereitschaft
von Seite der Industrie in landwirtschaftlichen Kreisen einen
etwas schwächeren Widerhall finden wird als im Jahre 1919.
Eine bereits in den ersten vier Nachkriegsjahren
bestandene handelspolitisehe Kommission aus den Vertretern der
Landwirtschaft und Industrie hat seinerzeit kein praktisches Ergebnis
gezeitigt, trotzdem eine Fülle von Arbeit geleistet wurde.
Die Landwirtschaft wurde dadurch schwer benachteiligt, daß
ohne Anhörung der Kommission durch Regierunsverordnung vom
1. Jänner 1922 ein provisorischer autonomer Zolltarif
erlassen wurde, der der čechoslovakischen Industrie einen
20 bis 40fachen Zoll brachte, ihr alles gab, was sie verlangte.
Der Landwirtschaft aber verweigerte die Regierungsverordnung für
alle Getreidearten, Hülsenfrüchte und Mehl den Schutzzoll,
für tierische Produkte wurde er in so bescheiden em Maße
zugestanden, daß von einer Wirksamkeit nicht die Rede sein
konnte. Die landwirtschaftlichen Bedarfsartikel, namentlich landwirtschaftliche
Maschinen und Geräte, mußten von uns sehr teuer bezahlt
werden, der Preis der landwirtschaftlichen Erzeugnisse fiel von
Tag zu Tag, und es kam die Stunde, wo das Versäumnis von
ehedem nachgeholt werden mußte und auch der landwirtschaftlichen
Produktion einigermaß en Schutz geboten wurde.