Pátek 1. července 1927

Túlságosan tág felhatalmazásnak tartom a 4. és 5. szakaszban a kormány részére biztosított ama jogkört, hogy egyes ügyeket valamely hivatal vagy testület hatáskör éből tetszése szerint kivegyen és más hivatalhoz vagy testülethez utaljon. A büntetéspénzek felét ezideig a községek szegényalapjai kapják. Nem igazságos a javaslat amaz intézkedése, mely szerint ezen büntetéspénzeket a községektől elvonja, miáltal azok jövedelmét csökkenti.

A tartománygyűlés tárgyalási rendje egyelőre a jelenlegi zsupai tárgyalási rend marad mindazideig, amíg újat nem ad ki a kormány. Minthogy ezen tárgyalási rendszabályok a nemzeti kisebbségek nyelvhasználati jogának gyakorlása és érvényesítése szempontjából sérelmesek és nem kielégítők, kötelezendő volna a kormány, a nyelvtörvény rendelkezéseinek megfelelő tárgyalási rendnek ezen törvény életbeléptetése napjától számított hat hónapon belül való kiadására.

Elvileg szilárdan állunk azon állásponton, hogy a tartományi és járási képviselőtestületek kizárólag csakis a nép által vála'sztott tagokból álljanak és a tartományi gyűlés elnökét a tartomány sajátmaga válassza.

A tartománygyűlés hatáskör e kibővítendő oly módon, hogy az politikai ügyekkel is foglalkozhassék és ilyenekben határ ozatokat is hozhasson. A tartományi hivatalos lap magyar nyelven is jelenjen meg, úgyszintén a tartománygyűlés meghívója, tárgysorozata, továbbá az összes tárgyalás alá bocsátandó javaslatok és indítványok magyar nyelven is kinyomattassanak. A tartománygyűlés feloszlatási joga ne a kormányt, hanem a köztársasági elnököt illesse meg.

Jelen törvényjavaslatot nem szavazom meg, mivel abban csak a demokratikus önkényuralom megvalósításának eszközét látom, ami az igazi demokrácia intézményes megtagadását jelenti, mivel abban a személyes szabadság alkotmányos biztosítékának hatalmi megtámadását, illetve a már megtörtént megtámadások tendenciózus folytatását… ismerjük fel és végül, mivel arról szereztünk kétségtelen bizonyítékot, hogy a nemzeti kisebbségek nyelvhasználati jogának a javaslatban kifejezésre juttatott negligálása által, a kormány a nemzeti egyenjogúság fennen hirdetett programmját bizonyítottan megtagadta, cserbenhagyta.

Súlyos, mondhatnánk elvisélhetetlen .felelősséget vesznek vállaikra mindazon német képviselők, akik a törvényjavaslat tető alá hozásában segédkeznek, a népük és a többi nemzeti kisebbségek politikai szabadságának biztosítékát képező helyi önkormányzati jogok megcsonkításához hozzájárulnak és a helyi önkormányzati testületekben az eddigi mérvben érvényesülő nyelvhasználati jogot is kétségessé teszik. E javaslat megszavazása esetén miként felelhetnek meg azon állalt kötelezettségüknek, amelyet a kormánybalépésükkor a nemzeti kisebbségek kellő jogképviselete érdekében nyilvánosan és kifejezetten magukra vettek, amikor e törvényjavaslat megszavazásával a nemzeti kisebbségi jog érvényesülésének és kiépítésének útjába akadályt gördítenek és a nemzeti egyenjogúság megvalósítását célzó törekvésekkel ellenkezésbe kerülnek?

A szlovenszkói és ruszinszkói országrészekben ezeréves múlttal bír ó és teljes önkor mányzatot jelentő megyerendszer alapján állunk és a régi megyék visszaállítását követeljüli.

A törvényjavaslatot nem fogadom el. (Potlesk maďarských poslanců.)

5.Řeč posl.Śliwky (viz str.2190 těsnopisecké zprávy):

Olbrzymie niezadowolenie i fala protestów nieustających były natychmiastową odpowiedzią na pierwsze kroki i zamiary rządu około przeprowadzenia reformy administracji publicznej "reformy veřejné správy". Wszystek lud, nie tylko proletarjat, ale także i wielkie masy drobnomieszczaństwa i małorolników uwiadomiły sobie w lot, co to za straszliwe niebezpieczeństwo czyha z każdego obywatela, ponieważ każdy obywatel w państwie ciągle ma do czynienia z urzędami politycznymi, starostwem i t.d. Góry protestów posypały się zewsząd, zwłaszcza ze ślłskich okolic na wszystkie urzędy ze stanowczem protestem przeciw tego rodzaju carskim systemom rządzenia.

Ogólny tylko poglad na całość reformy podanej przez rzad, później zmienionej w pewnych nieznacznych szczegółach w brzmieniu oficjalnem komisji administracyjnej i konstytucyjnej, sejm daje już aż nadto wiele przyczyn do poważnego zastanowienia się i do rozgorszenia w najwyższej mierze. Zyjemy przecie według legendy - dotąd dziewiczo utrzymywanej - w państwie demokracji, wolności osobistej i nienaruszonych swobód obywatelskich. Stąd też uzasadniana i nieposkromiona wola ludu do użycia i korzystania z tej swobody obywatelskiej, zalecanej i zachwalanej przez wszelakie miarodajne czynniki. Ale niestety zamiast tej zachwalanej swobody daje rząd ludności republiki już od wielu lat ciężkie lekcje gwałtu i bezkarnego pozbawiania elementarnych praw.

Ostatni zaś wniosek rządu i większości sejmowej, traktujący o reformie administracji publicznej jest dalszym ciosem rzadu, wymierzonym w piersi ludu robotniczego i rolniczego e czeskosłowackiej republice. Zamiast spodziewanych i obiecywanych całemu ludowi obietnic i przyżeczeń, spada na niego coś wręcz przeciwnego, dla ludu szkodliwego, czego się ten lud nigdy nie spodziewal i o czem się napewno nigdy nie sniło nawet w chwilach najczarniejszego pessymizmu temu największemu niedowiarkowi patrjotycznemu, mającemu jeszcze jake take illuzje co do tego państwa demokratycznego.

Reforma administracji publicznej postara się już dokładnie o rozbicie wszelkich illuzji u wszystkich warstw na temat wartości wszelkich zdobyczy demokratycznych w rządach burżuazyjnych. Albowiem jedyne jeszcze szczątki i resztki ostatnich zdobyczy t.zw.demokratycznych to zn. prawo wyborcze, prawo rozstrzygania gmin o swym losie, usunięcie swawoli policji zostało przez tę ustawę bezpowrotnie zniesione i skasowane a zaprowadzony suchy faszyzm ukoronowany Prugelpatent-em 100%.

Administracja publiczna porusza i potrąca o wszystkie zprężymy życia obywatelstwy całego, dlatego też każda jej reforma na gorsze znaczy pogorszenie warunków życia tej ludności. W epoce "rozkwitu demokracji" dożyliśmy się tego, że centralizm, ktąry w zarodku dusi jakiekolwiek poczynania demokratyczne, święci prawdziwe orgje. Biurokracja, mafja urzędowa otrzymuje z łaski obecnego rządu suwerenne wprost prawa ponad wszelkie wybrane instytucje i korporacje. Niewidziana u nas dotychczas dyktatura urzedów będzie następstwem uchwalenia tej grożnej a szkodliwej reformy. Zwykłą kradzieżą praw ludzkich by się to nazywało w Austrji, a u nas to chcą nazywać "pokrokiem" i postępem. Oczywiśce jest postęp, ale w kierunku reakcji.

Wszystko może być według jakiegokolwiek bądź paragrafu tego prawa karne, "trestné".Policja może uważać za karne każde słowo obywatela, każdy wyraz pochód lub demonstrację. Przy czem trzeba zauważyć, że urzędnik zwłaszca policyjny, który ma być suwerennym sędzią w tych drastycznych i palących sprawach winy czy kary, okazał się już w czasie kilkuletniego rządzenia w republice nie na wysokości zadania i nie tylko w niczem nie ustępuje grubowatości i bezczelności urzędnikom i policji austrjackiej, ale, co gorsza, zdoła ich przewyższyć w wysokim stopniu, ale tylko w jego złych właściwościach i nieprzystojności. Szereg wypadkóv z dziedzieny kryminalistyki a politycznej praktyki oswietla jaskrawo smutną rolę policji, jako ślepe głupie bezczelne i świadome swej bezkarności narzędzie mocy państwowej, kaleczące prawa i ustawy z wiedzą wyższych urzędów.

A teraz ta ustawa a zwłaszcza paragrafy specjalne tyczące się kompentencji policji w sprawie gwarancji spokoju publicznego, bezpieczeństwa publicznego, moralnósci publicznej, których definicja i interpretacja należy do urzędników, otwierają przed policją łaknącą zawsze szerokiej i nieorganiczonej wolności czy swawoli działania bezkarnego"w mezích zákona", olbrzymie pole do popisów iście stołypińskich starej carskiej pamięci. Kozackie kawały tryumfującego żołdactwa i sołdateski policyjnej będą na porzadku dziennym dzięki tej ustawie i szerokiej kompetencji państwowych urzędów. Policyjny zakaz lub rozkaz będzie prawem i zakonem, ba co więcej byle jaki rozkaz lub zakaz policyjny może być w sprzeczności z prawem a mimo to może być w sprzeczności z prawem a mimo to może obowiązywać. Jedno pociagnięcię pióra naczelnika powiatu może wprowadzić stan wyjątkowy.

Burżuazja wie dobrze, co robi i dlaczego obleka policję i aparat urzędowy w tak silną i niograniczoną moc. Należy to już do jej systemu wyzyskiwania i do planu kompletnej stabilizacji porządków kapitalistycznych w republice. Reforma administracji publicznej jest jednym z naczelnych środków do szybkiego I bezwłocznego przeprowadzania stabilizacji kapitalistycznej w republice w związku z ogólną polityka w Europie.

Ale stabilizacja gospodarcza przynosi z sobą kryzysy gospodarcze w przemyśle w następstwie racjonalizacji produkcji. Za kryzysem idą fatalne i katastrofalne wstrząsy w postaci bezwzględnych restrynkcji, które wrzucają setki i tysiące rodzin robotniczych w bezdenną przepaść nędzy i bezrobocia. Weźmy naprzykład tylko jeden rewir węglowy M.Ostrawy, to zauważymy, że tam zostało dzięki tym planom racjonalizacji wyrzuconych na 10.000 osób, które znalazły się bez chleba i pracy i bez zapomogi rządowej. Rozpacz, desperacja i straszliwa bieda rodzą nowe wybuchy jeszcze większego niezadowolenia w masach robotniczych, które wylewają się w otwarty bunt i walkę na ostrze miecza, radykalizują proletarjat. Wzburenie rośnie ogromnie.

Taki stan jest wsędzie w całej republice i to nie tylko w sferach robotniczych, ale i rolniczych, gdzie ucisk fiskalny i podatkowy dosiagnał także swego zenitu. Rząd miał z początku na to tylko dorywcze środki: żandarmerja, która też w ciagu kilku lat rzłdenia demokracji, strzelała kilkadziesiłt razy, zabijajac, na większa chwałę rządu i prezydenta Masaryka, nawet małe niemowlęta, jak w.Orlowej gdzie 3-miesięczne dziecko padło do kulki karabinu żandarmskiego w demostracji strejkowej.

Ale to nie wystarczało. Kompetencja policji i żandarmerji i urzędóv pażstwowych była za mała przeciw temu rozgoryczeniu ludu. Trzeba było reformy administracji i większych praw doraźnych kwarantan przeciw buntownikom głodującym, jeśli stabilizacja miała być przeprowadzona. Nie wystarczały jeszcze haniebne szeregi najmitów kapitału w postaci Narodniho sdrużeni faszystów, którzy mają robić usługi psa dla swych panów i prowadzić bezwzględny terror, panikę i postrach w klasie robotniczej, chcą jeszcze zwiększyć prawa ludu. Do tego służby ta ustawa i tak ją rozumi lud.

Przechodząc do specjalnej debaty, pojmę tylko pewną część tej ustawy, specjalnie nasz lud ślaski, interesującej śląsk. Reforma administracji publicznej znosi poza innymi zabytkami starych austrjackich praw, także jeden stary, tradycją uwieczniony zabytek przeszłości, a mianowicie samorząd śląska, oczywiście samorząd w potocznym tego slowa znaczeniu. Śląska jako kraju i podporządkowuje go pod państwowo bjurokratyczny urząd, który ma mieć w Bernie morawskiem swą siedzibę a cały śląsk wciela do Morav, tworząc z obu krajów jeden kraj.

Oczywiście, że ten krok, o ile do jego urzeczywistnienia przyjdzie, o czem wątpić niepodobna, oznacza ni mniej ni więcej jak zrabowanie resztek i tak już znikomych praw samorządu śląskiego i jakiej takiej krajowej odrębności, - a co dalej idzie- zredukowanie do minimum zastępstwa polskiej mniejszości w przyszłym zastępstwie morawskiem, a co najbardziej chodzi szowinistom. Klasa robotnicza niema żadnego szczególnego interesu na tem, by utrzymać jakeś przestarzałe historyczne szpargały, tradycją tchnące, zmurszałe już wiekem i przeżyte dawno jednostki krajowe, jakichkolwiek krajów korony świętego Wacława czy Piasta. Klasa robotnicza niema żadnego interesu w tem, by bić się o wątpliwej wartości historyczne prawa i historyczne granice państwowe wogóle. Dla nas niema żadnego prawa historycznego, czy datuje się ze średniowiecza, czy z r. 1919, nie uznajemy go wcale, nie widząc w niem zresztą nic innego, tylko przeszkodę w rozwoju. Ani granic, ani praw historycznych nie uznajemy. My uznajemy tylko i walczymy aż do zwycięstwa o nieograniczone prawo samookreślenia narodów bez względu na granice państwowe i przeciw tym granicim kapitalistycznym.

Wiemy zresztą dobrze z doświadczenia, że i ta resztka samorządu żląska, jaki z łaski na uciechę rząd praski na lat kilka na śląsku zostawił, był najhaniebniej pod słońcem skarykaturowany, skaleczony i ograniczony do absurdu, bo nie dawał ludowi śląskiemu żadnej gwarancji poprawy jego kulturalnych, gospodarczych i socjalnych warunków życia i to każdego z narodów jak polskiego, czeskiego tak też niemieckiego. Tem nie mniej zwracamy całe ostrze swej krytyki nie tylko przeciw temu, że ta ustawa, cały lud śląski bez różnicy pochodzenia rzuca pod nogi policyjno państwowego urzędu w Bernie, ale wogóle przeciv całej ustawie, która oznacza koniec jakichkolwiek, chóćby najskromniejszych praw samorządu i wolnósci obywatelskiej, i że tych ustaw nieda się usunąć żadnym głosowaniem w sejmie w tych warunkach, w jakich żyjemy.

Ta da się zrobić tylko z pomocą całego proletarjatu i walki, która wstrząśnie zaśniedziałemi podstawami wszelkich praw historycznych i da nam nowy kraj w myśl wymóg kultury, gospodarki i narodowościowych potrzeb. Zadna burżuazja, ani czeska, ani polska, ani niemecka nie może nigdy dać swemu narodowi jego praw.

Szwindlem jest, jeśli burżuazja udaje lub chce udać przed ludem, że walczy, ona ją gwałci w kolonjach i tutaj w kraju. Dlatego też niema chyba na świecie człowieka, któryby wierzyl tym złudnym i kłamliwym oświadczeniom narodowych demokratów, agrarników, że ta reforma administracji publicznej i połączenia śląska z Morawą ma na celu polepszenia bytu ślązaków.

W rzeczywistości nie ulega najmniejszej wątpliwości, że burżuazja nie myśli wcale na dotrzymanie jakichkolvek przyrzeczeń i zobowiązań danych ludowi, o ile się to nie kryje i nie zgadza z jej interesem i zyskiem. Najlepiej to stanowisko charakteryzuje wlaśnie sprawa śląska, który ma być na podstawie tej reformy przyłączony do Moraw i stracić swą samorządową odrębność. Cały proletarjat śląska pod przewodem partji komunistycznej podniósł stanowczy i energiczny sprzeciw przeciw takiemu bezapelacyjnemu rozstrzyganiu sprawy Śląska bez i wbrew jego wyraźnej woli i pytania. Protestując przeciw formie załatwienia tak ważnej sprawy, protestował zarazem przeciw dotychczasovym metodom rządzenia Śląskiem ludźmi nikim nieobranymi i domagał sie zupełnego usamodzielnienia Śląska na zasadzie samookreślenia narodów w myśl narodowych i kulturalnych potrzeb ludów Śląsk zamieszkujłcych, Niemców, Polaków i Czechów. Lud poznal już rzady praskie i gdyby jeszcze raz przyszło do głosowania i plebiscytu, ani pies by się nie giał za Czechoslowacją czy Polska.

Boć właśnie te miarodajne sfery, które obiecywały w plebiscycie dla Ślązaków raj w republice, teraz same przychodzą, aby zrabować resztki fikcyjnego samorządu śląskiego. Czemże to tłumaczą ludowi? Wbrew temu, że pierwszy lepszy laik wie, że główną przyczyną ich kroku jest zesznurowania go, oświadcza rząd przez usta swego ministra msgr. Šrámka, że to prawa historyczne tego domagają się. Bo Śląsk był pono już raz z Morawą połączony. Dalej względy oszczędnożciowe, jakoby urządzenie wielkiego centralnego aparatu w Bernie nie pociągało za sobą olbrzymich kosztów. Zresztą koszta delegacji, komisji, wyjazdów gmin i pojedńczych ze Śląska do Berna będą czyniły dwa razy większy decifyt w budżecie niż dotychczas, tak że oszczędności nie będzie żadnych, lecz wydatki jeszcze większe.

Prócz tego stworzenie specjalnych komisji dla śląskich instytucji krajowych, złożonej ze śląskich zastępćow, pociągnie też za sobą nowe wydatki. A zresztą powołanie tych komisji przez rząd wyraźnie dowodzi potrzeby specjalnego samorządu dla Śląska. Bo:

albo Śląsk nie potrzebuje samorządu a więc ani żadnych komisji specjalnych, albo też go potrzebuje, więc po cóż go znosić, kasować i łaczyć z Morawa? Ale daremne dowody i argumenty! Rząd ma jeden argument tajny: znieść za każdą cenę radykalny Śląsk czerwony, grożący zalewem socjalizmu i komunizmu, a dalej zmniejszyć wpływy nacjonalnych mniejszości niemieckiej i polskiej na Śląsku do minimum i zlać te mniejszości z morzem morawskiem i wydać je na łup większości.

Tak to rozumieją warstwy ludowe Śląska! Nawet te warstwy, które dotychczas były zawsze "státotvorné" albo inaczej mówiąc czechofilskie t. zw.Ślązakowcy z p.Kożdoniem w czele, który głównie fiedrował w plebiscycie myśl przyłączenia Śląska do Czeskosłowackiej republiki i który w tej sprawie bardzo się przysłużył państwowości czechosłowackiej, jak widać ku szkodzie samych Ślązaków - nawet ci ludzie protestują po niewczasie przeciw tej ustawie, względnie przeciw połączeniu Śląska z Morawami. Jest to protest późny, ale zawsze lepiej późno, niż nigdy!

Oto co pisze o tem czechofilski organ "Nasz lud" w numerze 8. T.r.: Pan Kożdoń wracając z Paryża z deputacją wstąpił do Pragi i tutaj ozwał się na audjencji u p. Tusara i prez. Masaryka.

"Przypuszczam przeto też, że władza Republiki czeskosłowackiej w przyszłości odnośnie do kraju mojego rodzinnego kierować się będzie zasadą, że nie gwałtem i przemocą zyskają sobie państwa wiernych obywateli, ale zaczej drogą równego prawa i prawdy, które jedyne prowadzą do szczęścia i wolności."

A na to odpowiedział p. Tusar ówczesny prezydent ministrów:

"Co do wywodów zastępcy Śląskiej partji ludowej p.Kożdonia, to mogę powiedzieć: Nasza Republika Czechosłowacka jest państwem nawskroś demokratycznem, w którem o wszystkiem rozstrzyga wola ludu. W republice naszej nie będzie możebne, żeby jeden naród udręczał lub uciskał drugiego, to też proszę p.Kożdonia powiedzieć Slezanom, że oni mieć będą w Republice te same prawa i wolności, jakie mieli za czasów Austryi, a pod niejednym wzgledem będą mieli jeszcze większą swobodę niż datąd. Slezanie mogą być przekonani, że żyć chcemy z nimi, jak równi z równymi, a oni żyć będą między nami jak wolni między wolnymi."

A nadto po przemówieniu premiera Tusara powitał jeszcze prezydent Republiki p.Masaryk i powiedział mniejwięcej te slłowa: "Ja jako prezydent Republiki dziękuję p. Kożdoniowi za jego przemówienie I oświadczam, że zgadzam się w zupełności (souhlasím úplně) z oświadczeniem p. prez. Ministrów. Proszę zarówno p.Kożdonia i upoważniam go, by doniósł o tem swoim zwolennikom."

Czyli między nami mówiąc premier Tusar i prez. Masaryk obiecali dla Śląska prawdziwy raj, a przynajmniej te prawa, które mieli Ślązacy za Austryi.

W rzeczywistości widzimy, że gwałt i bezceremonialny wyzysk jest jedyną podstawą rządzenia na Śąsku, jak o tem już nieraz w licznych interpelacjach pisaliśmy, domagając się - niestety bezskutecznie - jakiejkolwiek naprawy. Rząd był i jest głuchy na wszelkie tego rodzaju skargi o bezprawiu urzędów miejscowych wobec ludności tamtejszej.

Z wielu faktów już znanych szerszemu ogółowi przytoczę tutaj tylko kilka jaskrawszych świeższej daty. Krwawą ironią równości obywatelstwa i sprawiedliwości urzędów miejscowych władz politycznych względem ludności polskiej na Śląsku jest sprawa nauczyciela Guziura z Karwiny, który został wprost jako dla szykany przez władzę szkolną przeniesiony do odległego miejsca dla wykonania tam urzędu, aby w ten sposób mogły władze pozbyć się niewygodnego konkurenta burżuazyjnej kamaryli miejscowych drabantów rządowych. Nauczyciel ten został wybrany do gminnego zastępstwa w Karwinie jako stale tamże zamieszkały obywatel od lat 15, a na konstytuujecęm posiedzieniu zastępstwa gminnego pełnoprawnie wybrany burmistrzem jako kontrkandydat czeskiego mniejszościowego bloku. Wówczas powitowa władza polityczna we Frysztacie pozbawia go poprostu jednem pociągnięciem pióra mandatu burmistrza i zastępcy gminnego bez żadnej faktycznej i prawnej przyczyny dlatego tylko, by oczyścić drogę czeskiemu kandydatowi, co też się stało dzięki użyciu korrupcji i terroru ze strony miejscowych czynników. Jest to gwałt tak krzyczący i skandaliczny, że niema drugiego podobnego w historji husarskich kawałów nawet austrjackiego szymla urzędowego. Cały Śląsk się na to uburzył, ale polityczny urząd ma silne plecy i może robić, co chce. A p.Černý, do którego chodziła koalicyjna delegacja, tylko wzruszy ramionami i mźwi, że wszystko jest w porządku, że nic się nie stało.

Drugim takim faktem i przykładem bezkarności urzędów politycznych na Śląsku jest przeniesienie nauczyciela i kierownika p.Walacha z Wendryni na inne miejsce wbrew - jak się później okazało - wymogom prawa. Najwyższy trybunał zniósł to bezprawne rozporządzenie władz miejscowych, ale tymczasem już pieczeń była upieczona, a przeciwnik albo zastraszony albo też zniszczony nie korzysta z satysfakcji opóźnionej. Jeden i drugi wypadek miał swój początek i powód w politycznych poglądach prześladowanych i ich przynależności nacjonalnej i partyjnej.

Podczas gdy na jednej stronie przeciw polskim nauczycielom stosuje się najdziksze metody persekucji ze strony inspektoratu, to znów ciemne kreatury z grona "statotwornego" nauczycielstwa, stosujące haniebne metody walki faszystów, mają popełniać cokolwiek chcą. Przykład: nauczyciel Urbaniec z Tyry, który wywołuje swemi karczemnemi burdami ogólne zgorszenie publiczne i stanowczy protest ludności, jest nie tylko cierpiany, ale faworyzowany kosztem wielu starszych od siebie nauczycieli.

Koroną tych skandali jest wreszcie fakt, że dzieje się to w zakresie wpływów inspektora p.Glajcara, który niema kwalifikacji potrzebnych ani egzaminów wymaganych od inspektora, szkoły wydziałowej, ani też pono nie należy do narodoeości dzieci w szkołach jego opiece powierzonych. Ten pan inspektor, tak pobłażliwy dla jednych a surowy dla drugich, jest wbrew protestom i życzeniu olbrzymiej ilości nauczycielstwa i wbrew paragrafom unowy czeskopolskiej dalej na swem stanowisku.

Tysiące innych sprąw, jak sprawa bezrobocia, prżynależności obywatelskiej i t.d., należących do kompetencji urzedów politycznych a odbijających się przedewszystkiem na plecach proletarjatu tamstejsego, jest ropiejącą raną na ciele Śląska. Lud śląski ma smutne doświadczenia z praktyki urzędów, wie i widzi, jak cierpi. A coż to będzie, gdy te urzędy dostaną jeszcze większą moc i kompetencię? Już teraz niema rady na ich szykany i ekstrawagancje, a cóz dopiero będzię, gdy siedziba powiatowej władzy politycznej będzie źródłem ustaw, rozkazów i zakazów, gdy dalekie, nieznające stosunków Berno będzie miało decydować o nas i naszych krzywdach gospodarczych i kulturalnych; Toż to będzie miało piekło dla ludu śląskiego, piekło tem gorsze, że przyszło po uroczystych przyrzeczeniach i obietnicach na ziemi dla Śląska ze strony najwyższych przedstawicieli rządu!

Za to nosą odpowiedzialność panowie z większości. Ze zgrozą ale zarazem z największem oburrzeniem musimy stwierdzić, że jak niemiecke partje większósci sejmowej, t.zw. aktywiścci, jak też i nasz polski aktywista p.dr Wolf, poseł polskiego drobnomieszczaństwa na Śląsku teraz milczy i nie zakłada swego veta przeciw tej krzywdzącej ustawie. Milczenie jego jest mile witane przez rząd praski, albowiem nie oznacza nic innego jeno - horribile dictu - milczącą zgodę polskiego posła klerykalnego na ten dyktat, kajdany i ten kaganiec, nałożony na ciało polskiej mniejszości na Śląsku. Jako hospitant klubu agrarnego nie zaprotestował tutaj ani słowem jeszcze przeciw tej haniebnej faszystycznej ustawie, przeciw temu morderstwu z premedytacją popełnionemu w biały dzień na ludzie tamtejszym.


Související odkazy



Přihlásit/registrovat se do ISP