Túlságosan tág felhatalmazásnak tartom
a 4. és 5. szakaszban a kormány részére
biztosított ama jogkört, hogy egyes ügyeket valamely
hivatal vagy testület hatáskör éből
tetszése szerint kivegyen és más hivatalhoz
vagy testülethez utaljon. A büntetéspénzek
felét ezideig a községek szegényalapjai
kapják. Nem igazságos a javaslat amaz intézkedése,
mely szerint ezen büntetéspénzeket a községektől
elvonja, miáltal azok jövedelmét csökkenti.
A tartománygyűlés tárgyalási
rendje egyelőre a jelenlegi zsupai tárgyalási
rend marad mindazideig, amíg újat nem ad ki a kormány.
Minthogy ezen tárgyalási rendszabályok a
nemzeti kisebbségek nyelvhasználati jogának
gyakorlása és érvényesítése
szempontjából sérelmesek és nem kielégítők,
kötelezendő volna a kormány, a nyelvtörvény
rendelkezéseinek megfelelő tárgyalási
rendnek ezen törvény életbeléptetése
napjától számított hat hónapon
belül való kiadására.
Elvileg szilárdan állunk azon állásponton,
hogy a tartományi és járási képviselőtestületek
kizárólag csakis a nép által vála'sztott
tagokból álljanak és a tartományi
gyűlés elnökét a tartomány sajátmaga
válassza.
A tartománygyűlés hatáskör e kibővítendő
oly módon, hogy az politikai ügyekkel is foglalkozhassék
és ilyenekben határ ozatokat is hozhasson. A tartományi
hivatalos lap magyar nyelven is jelenjen meg, úgyszintén
a tartománygyűlés meghívója,
tárgysorozata, továbbá az összes tárgyalás
alá bocsátandó javaslatok és indítványok
magyar nyelven is kinyomattassanak. A tartománygyűlés
feloszlatási joga ne a kormányt, hanem a köztársasági
elnököt illesse meg.
Jelen törvényjavaslatot nem szavazom meg, mivel abban
csak a demokratikus önkényuralom megvalósításának
eszközét látom, ami az igazi demokrácia
intézményes megtagadását jelenti,
mivel abban a személyes szabadság alkotmányos
biztosítékának hatalmi megtámadását,
illetve a már megtörtént megtámadások
tendenciózus folytatását… ismerjük
fel és végül, mivel arról szereztünk
kétségtelen bizonyítékot, hogy a nemzeti
kisebbségek nyelvhasználati jogának a javaslatban
kifejezésre juttatott negligálása által,
a kormány a nemzeti egyenjogúság fennen hirdetett
programmját bizonyítottan megtagadta, cserbenhagyta.
Súlyos, mondhatnánk elvisélhetetlen .felelősséget
vesznek vállaikra mindazon német képviselők,
akik a törvényjavaslat tető alá hozásában
segédkeznek, a népük és a többi
nemzeti kisebbségek politikai szabadságának
biztosítékát képező helyi önkormányzati
jogok megcsonkításához hozzájárulnak
és a helyi önkormányzati testületekben
az eddigi mérvben érvényesülő
nyelvhasználati jogot is kétségessé
teszik. E javaslat megszavazása esetén miként
felelhetnek meg azon állalt kötelezettségüknek,
amelyet a kormánybalépésükkor a nemzeti
kisebbségek kellő jogképviselete érdekében
nyilvánosan és kifejezetten magukra vettek, amikor
e törvényjavaslat megszavazásával a
nemzeti kisebbségi jog érvényesülésének
és kiépítésének útjába
akadályt gördítenek és a nemzeti egyenjogúság
megvalósítását célzó
törekvésekkel ellenkezésbe kerülnek?
A szlovenszkói és ruszinszkói országrészekben
ezeréves múlttal bír ó és teljes
önkor mányzatot jelentő megyerendszer alapján
állunk és a régi megyék visszaállítását
követeljüli.
A törvényjavaslatot nem fogadom el. (Potlesk maďarských
poslanců.)
Olbrzymie niezadowolenie i fala protestów nieustających
były natychmiastową odpowiedzią na pierwsze kroki
i zamiary rządu około przeprowadzenia reformy administracji
publicznej "reformy veřejné správy".
Wszystek lud, nie tylko proletarjat, ale także i wielkie
masy drobnomieszczaństwa i małorolników uwiadomiły
sobie w lot, co to za straszliwe niebezpieczeństwo czyha
z każdego obywatela, ponieważ każdy obywatel w
państwie ciągle ma do czynienia z urzędami politycznymi,
starostwem i t.d. Góry protestów posypały się
zewsząd, zwłaszcza ze ślłskich okolic na wszystkie
urzędy ze stanowczem protestem przeciw tego rodzaju carskim
systemom rządzenia.
Ogólny tylko poglad na całość reformy podanej
przez rzad, później zmienionej w pewnych nieznacznych
szczegółach w brzmieniu oficjalnem komisji administracyjnej
i konstytucyjnej, sejm daje już aż nadto wiele przyczyn
do poważnego zastanowienia się i do rozgorszenia w
najwyższej mierze. Zyjemy przecie według legendy - dotąd
dziewiczo utrzymywanej - w państwie demokracji, wolności
osobistej i nienaruszonych swobód obywatelskich. Stąd
też uzasadniana i nieposkromiona wola ludu do użycia
i korzystania z tej swobody obywatelskiej, zalecanej i zachwalanej
przez wszelakie miarodajne czynniki. Ale niestety zamiast tej
zachwalanej swobody daje rząd ludności republiki już
od wielu lat ciężkie lekcje gwałtu i bezkarnego
pozbawiania elementarnych praw.
Ostatni zaś wniosek rządu i większości sejmowej,
traktujący o reformie administracji publicznej jest dalszym
ciosem rzadu, wymierzonym w piersi ludu robotniczego i rolniczego
e czeskosłowackiej republice. Zamiast spodziewanych i obiecywanych
całemu ludowi obietnic i przyżeczeń, spada na
niego coś wręcz przeciwnego, dla ludu szkodliwego,
czego się ten lud nigdy nie spodziewal i o czem się
napewno nigdy nie sniło nawet w chwilach najczarniejszego
pessymizmu temu największemu niedowiarkowi patrjotycznemu,
mającemu jeszcze jake take illuzje co do tego państwa
demokratycznego.
Reforma administracji publicznej postara się już dokładnie
o rozbicie wszelkich illuzji u wszystkich warstw na temat wartości
wszelkich zdobyczy demokratycznych w rządach burżuazyjnych.
Albowiem jedyne jeszcze szczątki i resztki ostatnich zdobyczy
t.zw.demokratycznych to zn. prawo wyborcze, prawo rozstrzygania
gmin o swym losie, usunięcie swawoli policji zostało
przez tę ustawę bezpowrotnie zniesione i skasowane
a zaprowadzony suchy faszyzm ukoronowany Prugelpatent-em 100%.
Administracja publiczna porusza i potrąca o wszystkie zprężymy
życia obywatelstwy całego, dlatego też każda
jej reforma na gorsze znaczy pogorszenie warunków życia
tej ludności. W epoce "rozkwitu demokracji" dożyliśmy
się tego, że centralizm, ktąry w zarodku dusi
jakiekolwiek poczynania demokratyczne, święci prawdziwe
orgje. Biurokracja, mafja urzędowa otrzymuje z łaski
obecnego rządu suwerenne wprost prawa ponad wszelkie wybrane
instytucje i korporacje. Niewidziana u nas dotychczas dyktatura
urzedów będzie następstwem uchwalenia tej grożnej
a szkodliwej reformy. Zwykłą kradzieżą praw
ludzkich by się to nazywało w Austrji, a u nas to chcą
nazywać "pokrokiem" i postępem. Oczywiśce
jest postęp, ale w kierunku reakcji.
Wszystko może być według jakiegokolwiek bądź
paragrafu tego prawa karne, "trestné".Policja
może uważać za karne każde słowo obywatela,
każdy wyraz pochód lub demonstrację. Przy czem
trzeba zauważyć, że urzędnik zwłaszca
policyjny, który ma być suwerennym sędzią
w tych drastycznych i palących sprawach winy czy kary, okazał
się już w czasie kilkuletniego rządzenia w republice
nie na wysokości zadania i nie tylko w niczem nie ustępuje
grubowatości i bezczelności urzędnikom i policji
austrjackiej, ale, co gorsza, zdoła ich przewyższyć
w wysokim stopniu, ale tylko w jego złych właściwościach
i nieprzystojności. Szereg wypadkóv z dziedzieny kryminalistyki
a politycznej praktyki oswietla jaskrawo smutną rolę
policji, jako ślepe głupie bezczelne i świadome
swej bezkarności narzędzie mocy państwowej,
kaleczące prawa i ustawy z wiedzą wyższych urzędów.
A teraz ta ustawa a zwłaszcza paragrafy specjalne tyczące
się kompentencji policji w sprawie gwarancji spokoju publicznego,
bezpieczeństwa publicznego, moralnósci publicznej,
których definicja i interpretacja należy do urzędników,
otwierają przed policją łaknącą zawsze
szerokiej i nieorganiczonej wolności czy swawoli działania
bezkarnego"w mezích zákona", olbrzymie
pole do popisów iście stołypińskich starej
carskiej pamięci. Kozackie kawały tryumfującego
żołdactwa i sołdateski policyjnej będą
na porzadku dziennym dzięki tej ustawie i szerokiej kompetencji
państwowych urzędów. Policyjny zakaz lub rozkaz
będzie prawem i zakonem, ba co więcej byle jaki rozkaz
lub zakaz policyjny może być w sprzeczności z
prawem a mimo to może być w sprzeczności z prawem
a mimo to może obowiązywać. Jedno pociagnięcię
pióra naczelnika powiatu może wprowadzić stan
wyjątkowy.
Burżuazja wie dobrze, co robi i dlaczego obleka policję
i aparat urzędowy w tak silną i niograniczoną
moc. Należy to już do jej systemu wyzyskiwania i do
planu kompletnej stabilizacji porządków kapitalistycznych
w republice. Reforma administracji publicznej jest jednym z naczelnych
środków do szybkiego I bezwłocznego przeprowadzania
stabilizacji kapitalistycznej w republice w związku z ogólną
polityka w Europie.
Ale stabilizacja gospodarcza przynosi z sobą kryzysy gospodarcze
w przemyśle w następstwie racjonalizacji produkcji.
Za kryzysem idą fatalne i katastrofalne wstrząsy w postaci
bezwzględnych restrynkcji, które wrzucają setki
i tysiące rodzin robotniczych w bezdenną przepaść
nędzy i bezrobocia. Weźmy naprzykład tylko jeden
rewir węglowy M.Ostrawy, to zauważymy, że tam
zostało dzięki tym planom racjonalizacji wyrzuconych
na 10.000 osób, które znalazły się bez
chleba i pracy i bez zapomogi rządowej. Rozpacz, desperacja
i straszliwa bieda rodzą nowe wybuchy jeszcze większego
niezadowolenia w masach robotniczych, które wylewają
się w otwarty bunt i walkę na ostrze miecza, radykalizują
proletarjat. Wzburenie rośnie ogromnie.
Taki stan jest wsędzie w całej republice i to nie tylko
w sferach robotniczych, ale i rolniczych, gdzie ucisk fiskalny
i podatkowy dosiagnał także swego zenitu. Rząd
miał z początku na to tylko dorywcze środki: żandarmerja,
która też w ciagu kilku lat rzłdenia demokracji,
strzelała kilkadziesiłt razy, zabijajac, na większa
chwałę rządu i prezydenta Masaryka, nawet
małe niemowlęta, jak w.Orlowej gdzie 3-miesięczne
dziecko padło do kulki karabinu żandarmskiego w demostracji
strejkowej.
Ale to nie wystarczało. Kompetencja policji i żandarmerji
i urzędóv pażstwowych była za mała
przeciw temu rozgoryczeniu ludu. Trzeba było reformy administracji
i większych praw doraźnych kwarantan przeciw buntownikom
głodującym, jeśli stabilizacja miała być
przeprowadzona. Nie wystarczały jeszcze haniebne szeregi
najmitów kapitału w postaci Narodniho sdrużeni
faszystów, którzy mają robić usługi
psa dla swych panów i prowadzić bezwzględny
terror, panikę i postrach w klasie robotniczej, chcą
jeszcze zwiększyć prawa ludu. Do tego służby
ta ustawa i tak ją rozumi lud.
Przechodząc do specjalnej debaty, pojmę tylko pewną
część tej ustawy, specjalnie nasz lud ślaski,
interesującej śląsk. Reforma administracji publicznej
znosi poza innymi zabytkami starych austrjackich praw, także
jeden stary, tradycją uwieczniony zabytek przeszłości,
a mianowicie samorząd śląska, oczywiście samorząd
w potocznym tego slowa znaczeniu. Śląska jako kraju
i podporządkowuje go pod państwowo bjurokratyczny
urząd, który ma mieć w Bernie morawskiem swą
siedzibę a cały śląsk wciela do Morav, tworząc
z obu krajów jeden kraj.
Oczywiście, że ten krok, o ile do jego urzeczywistnienia
przyjdzie, o czem wątpić niepodobna, oznacza ni mniej
ni więcej jak zrabowanie resztek i tak już znikomych
praw samorządu śląskiego i jakiej takiej krajowej
odrębności, - a co dalej idzie- zredukowanie do minimum
zastępstwa polskiej mniejszości w przyszłym zastępstwie
morawskiem, a co najbardziej chodzi szowinistom. Klasa robotnicza
niema żadnego szczególnego interesu na tem, by utrzymać
jakeś przestarzałe historyczne szpargały, tradycją
tchnące, zmurszałe już wiekem i przeżyte dawno
jednostki krajowe, jakichkolwiek krajów korony świętego
Wacława czy Piasta. Klasa robotnicza niema żadnego interesu
w tem, by bić się o wątpliwej wartości historyczne
prawa i historyczne granice państwowe wogóle. Dla
nas niema żadnego prawa historycznego, czy datuje się
ze średniowiecza, czy z r. 1919, nie uznajemy go wcale, nie
widząc w niem zresztą nic innego, tylko przeszkodę
w rozwoju. Ani granic, ani praw historycznych nie uznajemy. My
uznajemy tylko i walczymy aż do zwycięstwa o nieograniczone
prawo samookreślenia narodów bez względu na
granice państwowe i przeciw tym granicim kapitalistycznym.
Wiemy zresztą dobrze z doświadczenia, że i ta resztka
samorządu żląska, jaki z łaski na uciechę
rząd praski na lat kilka na śląsku zostawił,
był najhaniebniej pod słońcem skarykaturowany,
skaleczony i ograniczony do absurdu, bo nie dawał ludowi
śląskiemu żadnej gwarancji poprawy jego kulturalnych,
gospodarczych i socjalnych warunków życia i to każdego
z narodów jak polskiego, czeskiego tak też niemieckiego.
Tem nie mniej zwracamy całe ostrze swej krytyki nie tylko
przeciw temu, że ta ustawa, cały lud śląski
bez różnicy pochodzenia rzuca pod nogi policyjno państwowego
urzędu w Bernie, ale wogóle przeciv całej ustawie,
która oznacza koniec jakichkolwiek, chóćby
najskromniejszych praw samorządu i wolnósci obywatelskiej,
i że tych ustaw nieda się usunąć żadnym
głosowaniem w sejmie w tych warunkach, w jakich żyjemy.
Ta da się zrobić tylko z pomocą całego proletarjatu
i walki, która wstrząśnie zaśniedziałemi
podstawami wszelkich praw historycznych i da nam nowy kraj w myśl
wymóg kultury, gospodarki i narodowościowych potrzeb.
Zadna burżuazja, ani czeska, ani polska, ani niemecka nie
może nigdy dać swemu narodowi jego praw.
Szwindlem jest, jeśli burżuazja udaje lub chce udać
przed ludem, że walczy, ona ją gwałci w kolonjach
i tutaj w kraju. Dlatego też niema chyba na świecie
człowieka, któryby wierzyl tym złudnym i kłamliwym
oświadczeniom narodowych demokratów, agrarników,
że ta reforma administracji publicznej i połączenia
śląska z Morawą ma na celu polepszenia bytu ślązaków.
W rzeczywistości nie ulega najmniejszej wątpliwości,
że burżuazja nie myśli wcale na dotrzymanie jakichkolvek
przyrzeczeń i zobowiązań danych ludowi, o ile
się to nie kryje i nie zgadza z jej interesem i zyskiem.
Najlepiej to stanowisko charakteryzuje wlaśnie sprawa śląska,
który ma być na podstawie tej reformy przyłączony
do Moraw i stracić swą samorządową odrębność.
Cały proletarjat śląska pod przewodem partji komunistycznej
podniósł stanowczy i energiczny sprzeciw przeciw takiemu
bezapelacyjnemu rozstrzyganiu sprawy Śląska bez i wbrew
jego wyraźnej woli i pytania. Protestując przeciw formie
załatwienia tak ważnej sprawy, protestował zarazem
przeciw dotychczasovym metodom rządzenia Śląskiem
ludźmi nikim nieobranymi i domagał sie zupełnego
usamodzielnienia Śląska na zasadzie samookreślenia
narodów w myśl narodowych i kulturalnych potrzeb ludów
Śląsk zamieszkujłcych, Niemców, Polaków
i Czechów. Lud poznal już rzady praskie i gdyby jeszcze
raz przyszło do głosowania i plebiscytu, ani pies by
się nie giał za Czechoslowacją czy Polska.
Boć właśnie te miarodajne sfery, które
obiecywały w plebiscycie dla Ślązaków raj
w republice, teraz same przychodzą, aby zrabować resztki
fikcyjnego samorządu śląskiego. Czemże to
tłumaczą ludowi? Wbrew temu, że pierwszy lepszy
laik wie, że główną przyczyną ich
kroku jest zesznurowania go, oświadcza rząd przez usta
swego ministra msgr. Šrámka, że to prawa
historyczne tego domagają się. Bo Śląsk był
pono już raz z Morawą połączony. Dalej względy
oszczędnożciowe, jakoby urządzenie wielkiego centralnego
aparatu w Bernie nie pociągało za sobą olbrzymich
kosztów. Zresztą koszta delegacji, komisji, wyjazdów
gmin i pojedńczych ze Śląska do Berna będą
czyniły dwa razy większy decifyt w budżecie niż
dotychczas, tak że oszczędności nie będzie
żadnych, lecz wydatki jeszcze większe.
Prócz tego stworzenie specjalnych komisji dla śląskich
instytucji krajowych, złożonej ze śląskich
zastępćow, pociągnie też za sobą nowe
wydatki. A zresztą powołanie tych komisji przez rząd
wyraźnie dowodzi potrzeby specjalnego samorządu dla
Śląska. Bo:
albo Śląsk nie potrzebuje samorządu a więc
ani żadnych komisji specjalnych, albo też go potrzebuje,
więc po cóż go znosić, kasować i
łaczyć z Morawa? Ale daremne dowody i argumenty! Rząd
ma jeden argument tajny: znieść za każdą
cenę radykalny Śląsk czerwony, grożący
zalewem socjalizmu i komunizmu, a dalej zmniejszyć wpływy
nacjonalnych mniejszości niemieckiej i polskiej na Śląsku
do minimum i zlać te mniejszości z morzem morawskiem
i wydać je na łup większości.
Tak to rozumieją warstwy ludowe Śląska! Nawet te
warstwy, które dotychczas były zawsze "státotvorné"
albo inaczej mówiąc czechofilskie t. zw.Ślązakowcy
z p.Kożdoniem w czele, który głównie fiedrował
w plebiscycie myśl przyłączenia Śląska
do Czeskosłowackiej republiki i który w tej sprawie
bardzo się przysłużył państwowości
czechosłowackiej, jak widać ku szkodzie samych Ślązaków
- nawet ci ludzie protestują po niewczasie przeciw tej ustawie,
względnie przeciw połączeniu Śląska
z Morawami. Jest to protest późny, ale zawsze lepiej
późno, niż nigdy!
Oto co pisze o tem czechofilski organ "Nasz lud" w numerze
8. T.r.: Pan Kożdoń wracając z Paryża z
deputacją wstąpił do Pragi i tutaj ozwał się
na audjencji u p. Tusara i prez. Masaryka.
"Przypuszczam przeto też, że władza Republiki
czeskosłowackiej w przyszłości odnośnie do
kraju mojego rodzinnego kierować się będzie
zasadą, że nie gwałtem i przemocą zyskają
sobie państwa wiernych obywateli, ale zaczej drogą
równego prawa i prawdy, które jedyne prowadzą
do szczęścia i wolności."
A na to odpowiedział p. Tusar ówczesny prezydent
ministrów:
"Co do wywodów zastępcy Śląskiej partji
ludowej p.Kożdonia, to mogę powiedzieć: Nasza
Republika Czechosłowacka jest państwem nawskroś
demokratycznem, w którem o wszystkiem rozstrzyga wola ludu.
W republice naszej nie będzie możebne, żeby jeden
naród udręczał lub uciskał drugiego, to
też proszę p.Kożdonia powiedzieć Slezanom,
że oni mieć będą w Republice te same prawa
i wolności, jakie mieli za czasów Austryi, a pod niejednym
wzgledem będą mieli jeszcze większą swobodę
niż datąd. Slezanie mogą być przekonani,
że żyć chcemy z nimi, jak równi z równymi,
a oni żyć będą między nami jak wolni
między wolnymi."
A nadto po przemówieniu premiera Tusara powitał
jeszcze prezydent Republiki p.Masaryk i powiedział
mniejwięcej te slłowa: "Ja jako prezydent Republiki
dziękuję p. Kożdoniowi za jego przemówienie
I oświadczam, że zgadzam się w zupełności
(souhlasím úplně) z oświadczeniem
p. prez. Ministrów. Proszę zarówno p.Kożdonia
i upoważniam go, by doniósł o tem swoim zwolennikom."
Czyli między nami mówiąc premier Tusar i
prez. Masaryk obiecali dla Śląska prawdziwy
raj, a przynajmniej te prawa, które mieli Ślązacy
za Austryi.
W rzeczywistości widzimy, że gwałt i bezceremonialny
wyzysk jest jedyną podstawą rządzenia na Śąsku,
jak o tem już nieraz w licznych interpelacjach pisaliśmy,
domagając się - niestety bezskutecznie - jakiejkolwiek
naprawy. Rząd był i jest głuchy na wszelkie tego
rodzaju skargi o bezprawiu urzędów miejscowych wobec
ludności tamtejszej.
Z wielu faktów już znanych szerszemu ogółowi
przytoczę tutaj tylko kilka jaskrawszych świeższej
daty. Krwawą ironią równości obywatelstwa
i sprawiedliwości urzędów miejscowych władz
politycznych względem ludności polskiej na Śląsku
jest sprawa nauczyciela Guziura z Karwiny, który został
wprost jako dla szykany przez władzę szkolną przeniesiony
do odległego miejsca dla wykonania tam urzędu, aby
w ten sposób mogły władze pozbyć się
niewygodnego konkurenta burżuazyjnej kamaryli miejscowych
drabantów rządowych. Nauczyciel ten został wybrany
do gminnego zastępstwa w Karwinie jako stale tamże
zamieszkały obywatel od lat 15, a na konstytuujecęm
posiedzieniu zastępstwa gminnego pełnoprawnie wybrany
burmistrzem jako kontrkandydat czeskiego mniejszościowego
bloku. Wówczas powitowa władza polityczna we Frysztacie
pozbawia go poprostu jednem pociągnięciem pióra
mandatu burmistrza i zastępcy gminnego bez żadnej faktycznej
i prawnej przyczyny dlatego tylko, by oczyścić drogę
czeskiemu kandydatowi, co też się stało dzięki
użyciu korrupcji i terroru ze strony miejscowych czynników.
Jest to gwałt tak krzyczący i skandaliczny, że
niema drugiego podobnego w historji husarskich kawałów
nawet austrjackiego szymla urzędowego. Cały Śląsk
się na to uburzył, ale polityczny urząd ma silne
plecy i może robić, co chce. A p.Černý,
do którego chodziła koalicyjna delegacja, tylko
wzruszy ramionami i mźwi, że wszystko jest w porządku,
że nic się nie stało.
Drugim takim faktem i przykładem bezkarności urzędów
politycznych na Śląsku jest przeniesienie nauczyciela
i kierownika p.Walacha z Wendryni na inne miejsce wbrew - jak
się później okazało - wymogom prawa. Najwyższy
trybunał zniósł to bezprawne rozporządzenie
władz miejscowych, ale tymczasem już pieczeń
była upieczona, a przeciwnik albo zastraszony albo też
zniszczony nie korzysta z satysfakcji opóźnionej.
Jeden i drugi wypadek miał swój początek i powód
w politycznych poglądach prześladowanych i ich przynależności
nacjonalnej i partyjnej.
Podczas gdy na jednej stronie przeciw polskim nauczycielom stosuje
się najdziksze metody persekucji ze strony inspektoratu,
to znów ciemne kreatury z grona "statotwornego"
nauczycielstwa, stosujące haniebne metody walki faszystów,
mają popełniać cokolwiek chcą. Przykład:
nauczyciel Urbaniec z Tyry, który wywołuje swemi karczemnemi
burdami ogólne zgorszenie publiczne i stanowczy protest
ludności, jest nie tylko cierpiany, ale faworyzowany kosztem
wielu starszych od siebie nauczycieli.
Koroną tych skandali jest wreszcie fakt, że dzieje się
to w zakresie wpływów inspektora p.Glajcara, który
niema kwalifikacji potrzebnych ani egzaminów wymaganych
od inspektora, szkoły wydziałowej, ani też pono
nie należy do narodoeości dzieci w szkołach jego
opiece powierzonych. Ten pan inspektor, tak pobłażliwy
dla jednych a surowy dla drugich, jest wbrew protestom i życzeniu
olbrzymiej ilości nauczycielstwa i wbrew paragrafom unowy
czeskopolskiej dalej na swem stanowisku.
Tysiące innych sprąw, jak sprawa bezrobocia, prżynależności
obywatelskiej i t.d., należących do kompetencji urzedów
politycznych a odbijających się przedewszystkiem na
plecach proletarjatu tamstejsego, jest ropiejącą raną
na ciele Śląska. Lud śląski ma smutne doświadczenia
z praktyki urzędów, wie i widzi, jak cierpi. A coż
to będzie, gdy te urzędy dostaną jeszcze większą
moc i kompetencię? Już teraz niema rady na ich szykany
i ekstrawagancje, a cóz dopiero będzię, gdy
siedziba powiatowej władzy politycznej będzie źródłem
ustaw, rozkazów i zakazów, gdy dalekie, nieznające
stosunków Berno będzie miało decydować
o nas i naszych krzywdach gospodarczych i kulturalnych; Toż
to będzie miało piekło dla ludu śląskiego,
piekło tem gorsze, że przyszło po uroczystych przyrzeczeniach
i obietnicach na ziemi dla Śląska ze strony najwyższych
przedstawicieli rządu!
Za to nosą odpowiedzialność panowie z większości.
Ze zgrozą ale zarazem z największem oburrzeniem musimy
stwierdzić, że jak niemiecke partje większósci
sejmowej, t.zw. aktywiścci, jak też i nasz polski aktywista
p.dr Wolf, poseł polskiego drobnomieszczaństwa na
Śląsku teraz milczy i nie zakłada swego veta przeciw
tej krzywdzącej ustawie. Milczenie jego jest mile witane
przez rząd praski, albowiem nie oznacza nic innego jeno -
horribile dictu - milczącą zgodę polskiego posła
klerykalnego na ten dyktat, kajdany i ten kaganiec, nałożony
na ciało polskiej mniejszości na Śląsku. Jako
hospitant klubu agrarnego nie zaprotestował tutaj ani słowem
jeszcze przeciw tej haniebnej faszystycznej ustawie, przeciw temu
morderstwu z premedytacją popełnionemu w biały
dzień na ludzie tamtejszym.