Wysoka Izbo! Rzadko kiedy znajdzie się w życiu państwowem
i parlamentarnem taki paradoks, jak osnowa będąca treścią
nam dzisiaj przedstawionego projektu ustawy o odnowieniu pełnomocnictwa
dla rządu dla rozwiązywania stronnictw oraz stronnictw
zastępczych. Pomijam już to, że śmiesznem
wydaje mi się, że się ma odnowić przepisy
ustawy z 25. września 1933, Zb. u. p. i r. L. 201, o rozwiązvwaniu
politycznych stronnictw, ustawy, która przestała już
dawno istnieć, bo naturalnym objawem wszelkich zjawisk życia
jest to, że, co raz nie istnieje, nie może być
odnowione, - ale największy paradoks spoczywa w tem, že
cała ta ustawa jest w rażącej sprzeczności
z konstytucją i całym ustrojem państwa i zadaje
największy cios jego demokratyczno-republikańskiej
formie, dla której obrony ma być powołana do
życia - jak to głosi § 1. przedmiotowej ustawy.
Zdawałoby się, iż czynniki kierujące i odpowiedzialne
w tem państwie od czasu, gdy ta ustawa powstała, powinne
się były przekonać o nielogiczności i szkodliwości
takiej ustawy dla całego ustroju państwowego i dla
jego opinji zagranicą i raczej cieszyć się z
tego, że przez upływ czasu już raz ta czarna plama
zniknęła z ekranu republiki, tymczasem dziś znowu
przychodzą z jej odnowieniem.
Lud jest jedynem źródłem wszelkiej mocy państwowej
w Czechosłowackiej Republice, głosi jako najwyższą
zasadę dekret konstytucyjny w § 1., a cały nasz
ustroj państwowy ma być oparty na równości
wobec prawa, na wolności i prawach obywatelskich, zagwarantowanych
w części V. dekretu konstytucyjnego i na tej równości
zbudowana jest instytucja, przez którą lud ma wykonywać
tę swoją moc, t. j. Narodowe Zgromadzenie. Dlatego
też słusznie konstytucja w §§ 8 i 13 wprowadza
wybory do obu Izb Narodowego Zgromadzenia nie tylko powszechne,
równe, bezpośrednie i tajne, lecz także według
zasad proporcjonalnego zastąpienia, a nasze ordynacje wyborcze
na tej podstawie wprowadzają w życie stronnictwa polityczne,
by to proporcjonalne zastępstwo umożliwić.
Stronnictwa zatem są wyrażeniem woli ludu, a zatem podstawą
demokratycznego ustroju państwa, ale zarazem w tem ujęciu
są one ludem samym, względnie jego składowemi
częściami, który jest nosicielem i wyrazem źródła
wszelkiej mocy państwowej. Wyłączenie tedy z
wykonywania tej mocy państwowej stronnictwa jest zachwianiem
i narażeniem zagwarantowanych praw i wolności obywatelskich
a zarazem demokratyczno-republikańskiej formy państwa,
a to musi być bezpośrednim skutkiem ustawy, którą
nam przedłożono do uchwalenia. Ustawa ta daje bowiem
możność nawet jednemu stronnictwu, które
choćby tylko przypadkowo zawładło urzędami,
rozstrzygającemi o rozwiązywaniu stronnictw, usunięcia
wszystkich niewygodnych sobie przedstawicieli innych stronnictw,
pozbawienia nawet większości obywateli praw wyborczych,
praw piastowania urzędów, oraz wszelkich swobód
obywatelskich. Czyli odrazu na podstawie ustawy uchwalonej przez
parlament może zmienić demokratyczno-republikański
ustrój państwa, w którego obronie rzekomo
ta ustawa została zaprojektowana.
Nad tymi argumentami przechodzą nosiciele władzy w tem
państwie, stronnictwa większości koalicyjnej
z pobłażliwym uśmiechem do porządku dziennego,
w przekonaniu, że im samym nic nie zagraża, że
przy pomocy tej ustawy będą mogły usunąć
z areny życia politycznego i gospodarczego niewygodne sobie
stronnictwa opozycji rządowej, lub przynajmniej groźbą
sankcyj, z tej ustawy wypływających, trzymać ich
w szachu i zamknąć im usta krytyki.
Nie wiem, czy to ich zaufanie w pewność własną
jest tak ufundamentowane, jak sobie wyobrażają? Czyž
ci, co dzisiaj tak zawzięcie zwalczają opozycję,
jutro sami nie znajdą się w opozycji i jako stronnictwo
niewygodne nie padną ofiarą ustawy, którą
sami ukuli? Ale przecież oni sami, przecież głowa
naszego państwa, przewodniczący rządu, jeszcze
niedawno nawet zagranicą chlubili się czystą demokracją
naszego państwa i stawiali ją jako wzór specjalnego
systemu demokracji, opartego na podstawie kolaboracji stronnictw
politycznych. Nie rozumiem tego, jak można mieć na
ustach nieustannie demokrację, a czynić wszystko przeciw
niej, jak posłowie i senatorzy wybrani na program demokratyczny
mogą uchwalać ustawy, sprzeczne z duchem i pojęciem
demokracji i stwarzające możliwość pogrzebania
tej demokracji. Jeżeli władza wykonawcza postępuje
często w sprzeczności ze zasadami demokracji, jest
to karygodne, ale daje się to czasem wytłumaczyć,
ale jeśli władze ustawodawcze stwarzają choćby
tylko możliwość niebezpieczeňstwa dla ustroju
demokratycznego, to jest to zbrodnia, dla której niema
środków łagodzących. Mamy cały szereg
różnych ustaw na ochronę republiki i jej demokratycznego
ustroju. Czyż ci, co stwarzają ustawy godzące w
ten ustroj republikańsko-demokratyczny, nie zdają
sobie sprawy, że to prawie oni powinni być na podstawie
tych ustaw ukarani?
Z dyskusji prowadzonych na ten temat znana jest nam wymówka,
że demokracji należy bronić wszystkimi środkami
nawet niedemokratycznymi. Zgoda na to, że w konieczności
obrony należy wyzyskać wszelkie możliwości,
ale co innego jest obrona demokracji, a co innego niszczenie tej
demokracji. Czegoż będziecie bronić, gdy tę
demokrację zniszczycie? Nie łudzimy się, nie
chodzi tu o obronę demokracji, lecz o zabezpieczenie środkami
niedemokratycznymi tych, którzy władzę trzymają
w ręku, o utrwalenie ich mocy i uniemożliwienie niewygodnej
krytyki zaczepiania sposobu ich rządzenia.
Do tego celu służy już cały szereg ustaw,
będących w sprzeczności z duchem demokratyzmu
i z naszą konstytucją. Oto mamy n. p. ustawę o
organizacji politycznej administracji, w której postanowieniach
o zestawianiu zastępstw krajowych i powiatowych skorygowano
wolę ludu przez nominacje członków tych zastępstw
i podporządkowano je kierownictwu i woli urzędników.
Mamy ustawę o nowelizacji gminnych ordynacji wyborczych,
gdzie naczelnictwo gmin może być oddane osobie upatrzonej
przez większość rządową wbrew woli
ludu. Mamy kilka ustaw nowych, które podporządkowują
gospodarkę gminną pod wolę urzędników
państwowych. W nowszych czasach uchwalono liczne zmiany
ustaw prasowych, umożliwiających władzy wielki
wpływ na wyjawienie zapatrywań ludu w prasie, umieszczanie
w prasie stronnictw zapatrywań sffer rządowych i konfiskowanie
przejawów woli ludu nieodpowiadających interesom i
zapatrywaniom tych, co stoją na czele władzy, a wreszcie
mamy niedawno przedłużoną ustawę o pełnomocnictwach
dla władzy do zawieszania pism perjodycznych i wydawnictw,
przy pomocy której mogą stronnictwa rządowe na
długi czas wyeliminować nieprzychylną sobie prasę
i bez obawy krytyki kierować nawą państwa tak,
jak się im podoba.
Dla dopełnienia tych środków obronnych przedłożył
nam obecny rząd w swoim projekcie ustawy o obronie państwa
cały szereg postanowień, według których
nawet w czasach pokoju będzie mógł w niesłychanie
dotkliwy sposób ograniczyć najistotniejsze prawa
demokracji, prawa i swobody obywatelskie, a rozstrzygać
o tych ograniczeniach mają znowu ze stanowiska swoich zapatrywań
ci, co dzięki tak ufortyfikowanej większości
niepodzielnie posiadają władzę w tem państwie.
Zdawałoby się, że tymi środkami dostatecznie
już zabezpieczona jest władza obecnego rządu, lecz
mu to nie wystarcza. Obecnie przedłożył naszej
Izbie do uchwalenia projekt, aby na nowo stworzyć możliwość
rozwiązania stronnictw i stronnictw zastępczych. Zawieszenie
lub rozwiązanie stronnictw ma być karą za zagrażanie
niezawisłości, konstytucyjnej jedności, całości,
demokratyczno-republikańskiej formie, lub bezpieczeństwu
republiki. Ale o winie i karze nie rozstrzyga tu, jak to, jako
zasadnicze prawo, gwarantuje rozdział czwarty dekretu konstytucyjnego
- sąd, lecz zainteresowany w tych sprawach rząd, który
jest w jednej osobie stroną, oskarżycielem i sędzią.
A jakże drakońską i niesłychaną w pojęciu
nowoczesnego prawa karnego jest wyznaczona w tej ustawie kara!
Niedopuszczalny jest jakikolwiek objaw istnienia zawieszonego
lub rozwiązanego stronnictwa, ale równocześnie
z niem mogą być według § 3 projektu rozwiązane
wszelkie organizacje gospodarcze, kulturalne i socjalne, które
rząd, względnie odnośna władza administracyjna
uzna za będące w związku z rozwiązanem stronnictwem,
lub na których czele przypadkowo stoją przywódcy
takiego stronnictwa. Członkowie rozwiązanych stronnictw
mogą zostać pozbawieni prawie wszystkich praw obywatelskich
na przeciąg aż 3 lat, a zatem prawa zgromadzania się,
wolności stowarzyszeń, prawa wydawania i rozszerzania
perjodycznych i nieperjodycznych pism drukowanych, prawa tajemnicy
listowej; policyjny urząd (§ 7) może zarządzić
cenzurę ich telegramów, może ich wypowiedzieć
z ich siedziby w odnośnym okręgu, może im zakazać
zmianę pobytu i poddać pod dozór policyjny.
Zawieszenie lub rozwiązanie stronnictwa politycznego pociąga
za sobą stratę mandatu tak w Narodowem Zgromadzeniu,
jak i w zastępstwach krajowych, powiatowych i gminnych oraz
w innych reprezentacjach ludowych, nie wyłączając
reprezentacji stanowych, oraz utratę biernego prawa wyborczego
wszystkich członków tego stronnictwa i osób,
które kandydowały na listę, oznaczoną nazwą
rozwiązanego stronnictwa. Jest to bardzo wygodny sposób
unieszkodliwienia całych warstw społeczeństwa
i zabezpieczenia wolności postępowania tych, co stoją
u władzy, ale jest to bezprawie, które ma być
usankcjonowane literą ustawy.
Znamy wszyscy życie i sposób prowadzenia stronnictw
oraz ich działalności. Wiemy, że zazwyczaj szerokie
koła członków tych stronnictw nie mają wpływu
na tę działalność, nieraz nie znają
nawet dokładnie programu swego stronnictwa, często
tylko przypadkowo, bez zamiaru spełniania programu, znajdą
się jako kandydaci na listach stronnictw, szczególnie
gdy chodzi o zastępstwa poza zastępstwem w Narodowym
Zgromadzeniu, nie ponoszą żadnej winy za czynność,
którą kierują i prowadzą tylko przywódcy
i zarządy. A pomimo to mają ponosić tak dotkliwe
kary.
Mamy ustawy karne, mamy specjalną ustawę szczegółową
na ochronę republiki, jeśli ci, co stoją na czele
stronnictw zawinili, jeśli zawinili i dopuścili się
czynów karygodnych przeciw republice i jej fo rmie demokratyczno-republikańskiej
poszczególni członkowie jakiegoś stronnictwa,
ma państwo tę moc ustawową, aby ich pociągnąć
do odpowiedzialności, ale karać i pozbawiać praw
i swobód konstytucyjnych całe masy, bez udowodnienia
im winy, to jest rzecz niesłychana i sprzeczna z zasadami
procedury karnej całego świata cywilizowanego i konstytucyjnego
ustroju państwa.
Szczególnie ja jako przedstawiciel mniejszości polskiej,
najmniejszej narodowej mniejszości w tem państwie
jestem zobowiązany do wniesienia najostrzejszego protestu
przeciw uchwaleniu proponowanej przez rząd niniejszej ustawy,
dającej tak daleko idące możliwości do wydania
na zgubę praw wielkiej części ludu tego państwa
a temsamem zniszczenia jej pod względem materjalnym i moralnym.
Jako mniejszość mała, jeśli chcemy także
w życiu politycznem i społecznem tego państwa
zabrać głos, nie możemy występować
jako różne oddzielne stronnictwa polityczne na podstawie
różnic społecznych czy zawodowych. Szczególnie
przy wyborach do Narodowego Zgromadzenia musimy iść
pod wspólną nazwą i jeśli mamy stronnictwa
polityczne, to muszą one być związane ze sobą
na podstawie wspólnego interesu narodowego. Rozwiązanie
zatem musiałoby za sobą pociągnąć -
według rzeczonej ustawy - rozwiązanie całego naszego
życia narodowego, zatem zniszczenie całego życia
gospodarczego i kulturalnego naszej mniejszości. Przestrzegam,
żeby znaczyło tyle, co masowe gwałtowne wynaradawienie,
zatem poruszenie dalszej zasady naszej konstytucji, wyrażonej
w § 134 dekretu.
Aczkolwiek nigdy nie występowaliśmy przeciw państwu
ani jego ustrojowi, to jednakowoż wskutek walki naszej o
byt narodowy i równouprawnienie obywatelskie, dzięki
zbiegowi zjawisk polityki wewnętrznej i zewnętrznej
czynników rządowych w tem państwie i zmuszenia
nas do opozycji rządowej, oraz dzięki nieuzasadnionym
oskarżeniom przez prasę i czynniki większości,
znaleźliśmy się w podejrzeniu nielojalności
i działalności przeciw państwu i jego republikańsko-demokratycznemu
ustrojowi. Nie mamy gwarancji, że podejrzenia takie i nieuzasadnione
oskarżenia także w przyszłości nie będą
przeciw nam rozsiewane. W znanej nam dążności do
zlikwidowania naszej mniejszości narodowej musimy tedy żywić
uzasadnione obawy, że ostrze tej ustawy zostanie skierowane
także przeciwko nam, zwłaszcza, że wobec wielkiego
upośledzenia naszej narodowości nie możemy się
zgodzić na system rządów koalowanych stronnictw
większości.
Protestując przeciw uchwaleniu tej ustawy, a stojąc
na gruncie tego państwa, nie myślimy wcale odmawiać
państwu prawa o troszczenie się o swoją egzystencję
i przyszłość i zabezpieczać je także
przez odpowiednie zgodne z konstytucją ustawodawstwa, uznajemy,
że to jest jego obowiązkiem. Najlepszą gwarancją
siły i przyszłości państwa jest jednak obywatelstwo
przekonane o tem, że to państwo jest jego najlepszym
opiekunem, zadowolone a zatem gotowe także zawsze do ofiar
na jego rzecz. Przekonania zaś tego nie da się zyskać
żadnym dyktatem z góry, żadną drakoniczną
ustawą, bo te tylko rozgoryczają dotkniętych.
Zadowolenie i gotowość do ofiar można wytworzyć
tylko przez bezwzględne spełnianie także obowiązków
państwa wobec ludności, przez bezwzględną
sprawiedliwość, równą wobec wszystkich,
przez równomierne traktowanie ich ze strony wszystkich
organów państwowych i najściślejsze poszanowanie
praw ludzkich i obywatelskich mieszkańców państwa.
Do nic innego, tylko do takich warunków w tem państwie
dążymy i na drodze do uzyskania tego stanu rzeczy nie
ustaniemy. Aby nasz lud mógł z czystem sumieniem i
chętnie spełniać obowiązki wobec republiki,
ubiegamy się według naszych możności i sił
w ramach tego państwa o równouprawnienie narodowe
i obywatelskie. Teror i groźba choćby takiemi ustawami,
jaką nam dzisiaj przedłožono, nie skłoni nikogo
do szanowania republiki, wywoła tylko poczucie krzywdy i
odrębności i kopie tem większą przepaść
między mniejszościami i większością.
Mogę zapewnić, że gdy nastaną wspomniane
przezemnie warunki równouprawnienia narodowego i obywatelskiego
nie tylko na papierze, ale w czynach i w życiu, wtedy pań
stwo w każdej potrzebie będzie moglo liczyć na
naszą mniejszość, bo wtedy nie z przymusu, lecz
z poczucia wdzięczności i własnego interesu gotowa
będzie do największych ofiar.
Meine Damen und Herren! Gestatten Sie, daß ich die Diskussion
in diesem Hause wieder zurückleite zu dem auf der Tagesordnung
stehenden Gesetz der Auflösung politischer Parteien. (Výkřiky
komunistických poslanců: Das über den "Phönix"
Gesagte war Ihnen nicht angenehm!) Wir haben gar keine Ursache,
zum "Phönix" etwa anders zu sprechen als Sie.
Das Parteienauflösungsgesetz ist von Seite meines Koll. Dr.
Kellner bereits vom Gesichtspunkte des Verfassungs- und
Verwaltungsrechtes einer Kritik unterzogen worden. Ich möchte
vom Gesichtspunkte des Wirtschaftlichen, Sozialen und auch des
Humanen, sowie vom Gesichtspunkte der innerpolitischen Lage einiges
zu dieser Vorlage und darüber hinaus noch sagen. Von diesem
Gesichtspunkte aus ist es eine inhumane Hartherzigkeit, daß
man sich im Parteienauflösungsgesetz nicht beschränkt
auf die Einstellung einer eindeutig staatsfeindlichen Partei,
sondern daß man darüber hinaus sozusagen soziale Sanktionen
gegen Anhänger, Mitglieder dieser aufgelösten Parteien,
aufrecht erhält. Sie haben aus den inhumanen und unsozialen
Auswirkungen der bereits vollzogenen Auflösung keine einzige
Konsequenz der Humanität gezogen, die zu ziehen. Sie verpflichtet
gewesen wären.
Warum sind im Zusammenhang mit dem Parteienauflösungsgesetz
durch die Bestimmungen dieses Gesetzes, die allein wir bekämpfen,
nicht den Tatbestand eines Parteienauflösungsgesetzes, Massen
von Menschen ganz einfach ins Elend gestoßen worden dadurch,
daß es gewissen deutschen Parteien, besonders einer Partei,
recht war, daß eine Gewerkschaft aufgelöst wurde, weil
sie glaubte, die Arbeite rmassen werden dann zu ihr zurückkommen.
Man hat doch bekanntlich die Bergarbeiter- und die Eisenbahnergewerkschaft
aufgelöst. (Výkřiky poslanců sudetskoněmecké
strany: Das hat die deutsche sozialdemokratische Partei direkt
gefordert!) Ja, das ist von der sozialdemokratischen Partei
gefordert worden, die ja glaubt, wenn sie andere zugrunde richtet,
sich noch retten zu können. Und da hat man nicht das getan,
was im Staatsinteresse genügt hätte, in diese Gewerkschaftsorganisationen
wie auch in andere parteipolitische Organisationen verläßliche
Kommissäre hineinzusetzen, damit ihre Funktion und damit
auch die Arbeitslosenunterstützung aufrecht erhalten bleibe,
sondern man hat durch die Auflösung der Gewerkschaften mit
einem Schlag 20.000 Arbeitslose samt ihren Familien um den kargen
Rest der üblichen Arbeitslosenunterstützung überhaupt
gebracht. Man kann die Ersparnisse der Arbeitermassen, die seit
Jahrzehnten mit Recht glauben konnten, daß sie einer Arbeitergewerkschaft,
die vom Sozialfürsorgeministerium genehmigt und kontrolliert
ist, ihr Geld anvertrauen, man hat diese Arbeitergelder über
Antrag der sogenannten deutschen Arbeiterpartei, von Seite der
deutschen Sozialdemokratie glatt geraubt. Man hat die Massen,
die nicht wissen, wie die Gesichtspunkte der politischen Parteiführung
der entsprechenden Partei sind und das auch nicht verstehen können,
samt ihren Frauen und Kindern einfach dem Hunger und Elend preisgegeben,
ihr Vertrauen getäuscht. Das liegt nicht im Sinne des Interesses
der inneren Sicherheit eines Staates, sondern ist die Fortsetzung
der bereits üblichen Methoden zur Unsicherheit innerhalb
des Staates. Wenn Sie Loyalität von den Arbeitern verlangen,
die doch auch die Masse der Soldaten stellen, müssen Sie
dafür sorgen, daß diese Arbeiter zu einem Vaterland
loyal sein können, das ihnen gegenüber sich als Vater
benommen hat, (Potlesk poslanců sudetsko-německé
strany.) aber nicht die Arbeitermassen dem Hunger und Elend
überantworen. Wenn die Frauen der Arbeiter heute nicht wissen,
wo sie das Stückchen Brot oder einen schwarzen Kaffee für
ihre Kinder hernehmen sollen, dann können Sie von diesen
Menschen keine Loyalität verlangen. In diesem Falle hat sich
aber offen gezeigt, daß das Partei enauflösungsgesetz
nicht zum Schutze des Staates und der Demokratie gemacht war,
sondern zur Zerstörung von Arbeitergewerkschaften aus parteipolitischen
Gründen ohne Rücksicht darauf, daß man diese 20.000
Arbeitslose und die 100.000 darin organisierten Arbeiter an dem
wahren Willen einer Verständigung und an der wahren Loyalität
der Regierungskoalition gegenüber diesen Menschen zweifeln
läßt.