Proszę Panów! Podczas gdy miarodajne pseudopacyfistyczne
czynniki oficjalne I nieoficjalne zapewniają nas codziennie
w sejmie I w komisjach, że żadne państwo dziś
nie myśli o wojnie, agreaywnych planach, ani o aneksji cudzego
kraju, jesteśmy świadkami tego, jak ministerstwa wojny
pochłaniają wprost olbrzymie miliardy za zbrojenia,
przewyższające wszystkie dotychczasowe wydatki na mołocha
militaryzmu. Nie dzieje się to nadarmo I bez celu.
Właśnie w tych dniach został świat wzburzony
I zaskoczony nieoczekiwanym wypadem nienasyconego imperjalizmu
na wschodzie Europy.
Żagiew wojny I nieobliczonych następstw rzuca Polska
szlachecka międzi narody. Piłsudzki, agent imperjalizmu
angielskiego I francuskiego I Waldemaras, faszysta, grożą
nową zaborczą wojną I najazdem. Niebezpieczeństwo
wojny wisi na włosku. Niebezpieczeństwo wojny jest
tem większę, że jest popierane I zasilane przez
sołdateskę zachodniego militaryzmu.
Tak, jak przed 7 laty nikt nie przeczuwał, że szlachta
polska sprowokuje wojnę, z sowietami I pochód na
Kijów - stało się to nagle I nie dało się
powstrzymać -, tak też I teraz ta nowa prowokacja może
wywołąć krwawą wojnę I zamieszki. Imperjalizm
dąży do opanowania I otoczenia sowieckiej Rosji wałem
silnych państw nieprzyjacielskich I w tym celu zezwala
Piłsudzkiemu na zabór I aneksję Litwy.
W obliczu tego niebezpieczeństwa wojny wolamy pod adresem
rzeźników ludzkiego mięsa: Ręce precz
od zaborów, od wojny I aneksji! Wara wam od zamieszek wojennych!
Akcja Piłsudzkiego nie jest odosobniona. Ma ona przyjaciół
licznych w Polsce I za granicami. Ma ona przyjaciół
I tutaj w Czeskosłowackiej republice. Sołdateska czeskosłowacka
radaby przyjść na pomoc Piłsudzkiemu, ale proletarjat
Czeskosłowackiej republiki ostrzega kategorycznie I stanowczo
przed tym szalonym krokiem. Każda pomoc imperjalistom znaczy
dla nas wezwanie do wojny domowej, hasło do rewolucji.
Polska szlachta kresowa, znana ze swego egoizmu klasowego straciła
olbrzymie obszary latyfundyj na Litwie I Ukrainie. Chciałaby
je oderwać z powrotem. Dlatego popiera wszelkie zaborcze
ataki I prowokacje Piłsudzkiego. Minister Meysztowicz I Niezabitowski,
to słupy szlachty, magnetów polskich. I oto dla zadowolenia
zrywa się nowa burza na wschodzie.
Nacisk Polski na Litwę I groźba aneksji jej przez Polskę
ma pozatem jeszcze takie same tło, jak akcja Rothermera,
który groźbami I terorem chce zmusić Cz. S.R.
do podporządkowania się republiki planom dyplomacji
I imperjalizmu przeciwsowieckiego. Ale akcja Rothermera znalazła
przygotowany proletarjat, który odrzucił precz te
plany. Tak samo akcja Piłsudzkiego na Litwie znajdzie nas
I polski proletarjat przygotowany na wszystko. Albowiem jest to
pośredni cios wymierzony przeciw sowietom dla odgrodzenia
Rosji od Europy. Jeśli imperjaliści mobilizują
się dla wojny, to I my towarzysze, cały proletarjat
musi się zmobilizować do zdecydowanego noju przeciw
nim. Wojna socjalna, wojna domowa wojnie imperjalistycznej!
Że incydent litewski jest poważny, świadczy o tem kilka okoliczności. Oto w przeddzień prowokacji wileńskiej przyjechał do Polski razem z całą komisją wojskową marszałek Francji Franchet d'Esperey, ten sam, który prowadził dessaut francuski w Odessie przeciw sowietom. Celem przyjazdu było dodanie odwagi Piłsudzkiemu do zamachu stanu. "Berliner Tagblatt" tak o tem pisze 26. Listopada 1927 r.: "In politischen Kreisen mißt man dem Besuch eine gewisse Bedeutung, die über den polnischen Rahmen hinausgehe und im Zusammenhang mit der wieder der bemerkbaren Aktivität der französischen Politik am Balkan und Osteuropa stehen könne, bei. Der Besuch Franchet d'Esperey in Pultusk kann als Demonstration gegen Sowietrußland ausgelegt werden".
Impertynenckie zachowanie się Franchet d'Esperey przeciwko
sowieckiej Rosji wyraźnie świadczy o przeciwsowieckiej
tendencji całego tego postępu I całego tego zamachu.
Jeśli chcą wojny, dobrze! Już raz skosztowała
szlachta polska, co znaczy wojna z bolszewikami I aneksja Kijova
w 1920 r. Śkończyło się to sromotną
porażka. Przyszła szlachta polska pod Kijów z
wojskiem, z armatami, a uciekła bez armat, bez kawalerji
I artylerji, a bolszewicy dali poznać ciężką
pięść swej czerwonej armji na karku szlachty
I magnatów polskich.
Proletarjat Czechosłowacji stoi twardo I solidarnie za proletarjatem
Polski I sowietów. Posyłamy im w tej godzinie serdeczne
wyrazy solidarności z nimi w boju z wrogami I zapewniamy,
że w rażie potrzeby ruszy proletarjat Czechosłowackiej
Republiki na pomoc braciom w Polsce i SSSR.
Ostrzegamy I wołamy: Wara I ręce precz od wojen I aneksji.
Wara wam I ręce precz od wszystkich intryg przeciw sowieckiej
Rosji, albowiem w samej Polsce istnieją siły potężne,
a właśnie istnieje polska partja komunistyczna. Jest
ona illegalna, ale jest ona siłą, jest mocą, jest
potęga. Chociaż dziś blizko 6 tysięcy komunistów,
jako politycznych więźniów, politycznych przestępców,
więcej niż za caratu, siedzi w polskich katorgach,
w kazamatach I więzieniach, chociaż najlepsi wodzowie
jak Łańcucki, Prystupa I cała masa innych komunistycznych
posłów parlamentarnych siedzi teraz w kazamatach,
to jeśli Piłsudzki będzie miął tę
impertynencję I podnesie walkę przeciwko sowietom,
albo przeciwko niektórych sąsiednich państw,
wtedy proletarjat komunistycznej Polski, pod wodzą swoich
zastępców odpowie imperjalistowi Piłsudzkiemu
nową rewolucją zwycięską I triumfem przeciw
imperjalizmowi. (Potlesk komunistických poslanců.)
My sami jako polskr proletarjat ślubujemy, że wąlke
proletarjatu polskiego przeciwko polskiej szlachty I magnatów
napewno zatknięciem na murach Warszawy, na murach Belwederu
Piłsudzkiego I Mościckiego sztandaru sowetów
a na miejsce Piłsudzkiego I Mościckiego I innych bandytów
imperjalistycznych nastąpi sowiet ludowych komisarzy polskiej
republiki sowieckiej. (Potlesk komunistických poslanců.)
A jeśliby tutaj imperjalizm czechosłowacki, jeśliby
armja różnych Udrżalów, rozgajdowanych
Gajdów chciała przyjść z interwencją
przeciwko sowietom, my komuniści tutaj oświadczamy,
że na interwencję armji czechosłowackiego na pomoc
Piłsudzkiemu odpowiemy interwencją proletarjatu polskiego,
czeskiego I niemieckiego przeciw swej własnej burżuazji
w Czechosłowacji. (Potlesk komunistických poslanců.)
A skończy się to tak samo, jak się to skończyło
niefortunnie burżuazji polskiej pod Kijowem, chociaż
pod Kijowem miał Piłsudzki wszystkich świętych
I Matkę Boską kalwaryjską na pomoc. Ale ani Matka
Boska ani święci nie pomogli od bolszewickiej twardej
pięści.
I zaznaczam w tym wypadku, że stosunki polityczne w Polsce
są tego rodzaju, że dalej już proletarjat wytrzymać
nie może I jak podnesie się jeszcze raz, to pokaże,
że on, robotnik, jest panem w Polsce, a nie burżuazja,
nie magnyci, nie szlachta. W tym wypadku jako polski proletarjusz,
jako komunista muszę te słowa pod adresem polskiej
magnaterji i Izlachty jako agentów imperjalizmu angielskiego
I francuskiego podnieść, aby widziała szlachta
I magnaterja polska, że jest jeszcze siła, jest potęga,
która może ich rachuby przekreślić.
Teraz pozwólcie mi powiedzieć parę słów
w sprawie budżetu, względnie drugiej jego części,
budżetu ministerstwa oświaty I szkolnictwa w naszej
Czeskosłowackiej republice. Dla nas komunistów I dla
uświadomionego proletarjatu niema już żadnej wątpliwości
co do tego, jak rządy burżuazyjne w szczególności
w państwach, mających swe mniejszości innonarodowe
regulują I załatwiają kwestję oświaty
I wychowania szkolnego. Cała kultura kapitalistyczna ma na
celu wychowanie społeczeństwa od najmłodszego
pokolenia aż do najstarszego wieku, na obywateli "błagonadiożnych",
w prawdziwem tego słowa znaczeniu, na obywateli niewolników
ideologji burżuaznej. W tym celu, aby sobie społeczeństwo,
a zwłaszcza niższe jego warstwy, zupełnie podbić,
podporządkuje sobie rząd cały aparat wychowania
szkolnego I poszkolnego dla młodzieży I dorosłych,
którzy po przejściu całego szeregu szół
I kursów stają się rzeczywistymi I zapalonymi
nieraz zwolennikami ustroju, jaki panuje, chociaż ten ustrój
jest dla niego szkodliwy I wprost wrogi jego materjalnym I moralnym
interesom I wymaganiom. Rządy kapitalistycznych państw
dobrze wiedzą, co znaczy zgoda ludów I ich wspólpraca.
Wiedzą zarazem, że z chwilą zapanowania zupełnej
zgody międzynarodowej poszczególnych narodowości
I na obszarach danego państwa stają się rządzenie
I panowanie uprzywilejowanej grupki bogaczy iluzoryczne I wątpliwe
I mogą się rychle skończyć upadkiem takiego
rządu I ustroju.
Aby do tego nie dopuścić, musi aparat państwowy
uciekać się do gwałtów I ucisku narodowości,
w tym wypadku narodowości mniejszości I faworyzowania
języka panującego. W ten spośob osiąga się
naraz dwa rezultaty: po pierwsze następuje uproszczenie
rządzenia I skonsolidowanie zróżniczkowanych
stosunków a następnie wnosi się do życia
spokojnych I żyjących w zgodzie ludów a zwłaszcza
klasy robotniczej pierwiastek nienawiści I nierówności,
wywołujący wieczne walki I boje narodowościowe,
które osłabiają wolę proletarjatu, marnują
jego energję I odwracają - co jest dla burżuazji
najważniejsze - uwagę ludu roboczego od jego głównego
zagadnienia, a mianowicie od walki klasowej.
Historja ostatnich poprzewrotowych lat wykazała to jasno
I niezbicie. Burżuazja panujących narodów zyskała
sobie tymczasem pomoc swych innonarodowych popleczników
nie przez ustępstwa na polu kulturalnem, ale kompenzacjami
na polu podziału w ogólnym zysku z ucisku. Burżuazja
mniejszości narodowych została pozyskana obietnicą
równego podziału łupów I zysków
powstałych z intenzywniejszego ucisku I wyzysku całego
społeczeństwa. Oczywiście że za to musiało
zaś drobnomieszczaństwo mniejszości dać
gwarancję, że w boju przeciw swemu własnemu ludowi
robotniczemu pójdzie z całym aparatem państwowym
I klasowym burżuazji.
U nas, w Czechosłowacji, się to w zupełności
udało. Niemiecka, słowacka I polska burżuazja I
małomieszczaństwo podało już sobie rękę
do zgody I pracuje wspólnie nad tem, by cały proletarjat
jeszcze bardziej skrępować I uczynić zeń
niewolników, odbierając im wszystkie zdobycze.
W mej mowie zajmę się scharakteryzowaniem I reasumpcją
polityki polskiego drobnomieszczaństwa, reprezentowanego
tutaj przez p.posła dr. Wolfa oraz stosunkiem rządu
Czeskosłowackiej republiki do kulturnych potrzeb ludu polskiego
I do drobnomieszczaństwa na Śląsku, względnie
do jego przedstawicieli.
O ile dawnej polscy nacjonaliści przesadzali w hypernacjonalizmie,
kiedy jeszcze mieli nadzieję, że granice polskie się
mogą jeszcze posunąć aż po Ostrawicę,
o tyle teraz, kiedy przyszli do przekonania, że się
tu już nic zmienić nie da, porzucili zupełnie
swe dawne haslą szowinistyczne, porzucili I gros swych dawnych
zwoleników I szukają zawzięcie dróg do
wpólpracy z czeska burżuazja, z czieskiemi rządowemi
kolami, które inscenizowaly nieslychane gwalty, popelnione
na ludności polskiej na Śłasku przez caly okres
panowania.
Ze skruchą przychodzą do swych niedawnych przeciwników
I proscąc o przebaczenie, przyrzekają zupełną
poprawę, co jego wysokość rząd podyktuje
t co rozkaże. Wzamian za tospodziewają się ugudowcy,
że otrzymają coś w prezencie dla siebie. Rząd,
jak widzimy z wielu przykładów, jest dość
szczodry, reprezentujących ogół. Jest to znana
drogą korupcji I przekupstwa. Przyczem dzieje się zawsze
tak, że im większa jest ugoda I lojalność
I gwałt na stronie silniejszego. Dla proletarjatu jest to
ugoda wilka z owcą. Wilk jest syty, a owca zdechnie.
Krótkie zestawienie statystyczne I porównanie obecnego
stanu szkolnictwa polskiego na Śląsku ze stanem szkolnictwa
za Austrji, przedstawiające olbrzymi ubytek dzieci I szkół
polskich, jest potwornem oskarżeniem I straszliwym wyrokiem
jak na rząd Czeskosłowackiej Republiki tak też
I na ugodowców polskich, którzy ponoszą odpowiedzialność
za te straty. Oto przed przewrotem uczęszczało do szkół
polskich w powiatach frysztackim I cieszyńskim 21.995 dzieci,
a już w r.1925/26 doliczyć się ich można
zaledwie 10.732, czyli o 11.263 mniej. Straszliwe spustoszenie
kultury I szkolnictwa, to owoc 9letniej zbożnej pracy rządów
republiki, której czynniki grasowały wprost I niszcyły
z zapamiętałóscią godną lepszej sprawy
"słowiańskie" szkolnictwo "braci polskich".
Nie obchodziło się to bez tragedji, gwałtów,
nadużyć I niecnych skandali. Gwałty popełniano
bezpośrednio przez nagybywanie I zmuszanie, a tam, gdzie
gwałt nie pomagał, tam działały groźby,
terror lub obietnice. Przyznaje to sam organ koalicyjnego posła
p.Wolfa "Gazeta Kresowa" w n-rze 43. Tutaj wpraedzie
p.poseł siedzi, ale nie chce wystąpić z protestem
przeciw tym gwałtom, ale w gazecie swojej we Frysztacie,
której nikt z władców dzisiejszych w Pradze
nie czyta, kiwa palcem. Kiwa palcem p.dr. Wolf, ale nie w powietrzu
- kiwa palcem w bucie. A o takiem kiwaniu palcem w bucie przeczytam
Wam z jego gazety:
"Presję na podwładnych robotników polskich,
aby dzieci oddali do szkół czeskich, wywierali następujący
urzędnicy kopalniani w Karwinie: szyb Jana: inż.Lipovsky,
szyb Franciszki: inż. Riman, szygarzy I dozorcy Repka, Klus,
Svenda; szyb Gabrieli: inż.Pstruzina, nadsztygar Kordia,
szygarzy Koncny, Hordy, kajser Kratochvil; w Orłowie - Dąbrowie:
szyb Betina - Eleonora I Główny: inż. Dusek I
urzędnik kop. Sekera. Przydiał pola przy parcelacji
obiecywali, chodząc od domu do domu kierownik czeskiej szkoły
w Szumbarku, Sobek, oraz nauczyciel Konecny - tym obywatelom,
którzy poślą dzieci do czeskiej szkoły.
Pozbawieniem pracy, względnie deputatu groził swoim
podwładnym dzierżawcy dworu w Stanisłowicach, Temer,
w wypadku, gdyby nie ulegli jego namowom. To samo robiły
administracje dóbr I lasów, zwłaszcza zaś
adjunkci I gajowi. Znane są konkretne wypadki tego rodzaju
z Nydku."
Okazuje się, że naszego p.hospitanta agrarnego klubu
poselskiego biją mianowicie w "pozemkovém"
urzędzie sami agrarnicy, posyłają p. dr. Wolfa
do wszystkich djabłow. Powiadają, że nie dadzą
nic, dokąd się petent nie zrzeknie swego języka,
swej szkoły, swej tradycji i swej historji. A p. dr. Wolf
nic, on muzykant, on tu nie powie, siedzi tutaj i ma gębę
jak panna na wydaniu - w ciup.
Dla większej jasności należi dodać, że
zpośród tych dzieci i szkół jest jeszcze
duża część szkół, ale do szkół
prywatnych. Dobrze, że słyszał, nie wiem, czy mnie
zechce zrozumieć. Istnienie prywatnych szkól jest
i będzie zawsze dla każdego państwa hańba,
ponieważ jest świadectwem niedbalstva, sanotażu
i braku zrozumenia rządu dla szkolnictwa i kultury, dla
wychowania i kształcenia obywatelstwa.
Przed wojna była największa ilość prywatnych
szkół w Rosji carskiej, tam też rzad najmniej
się starał o szkolnictwo a raczej je niszczył.
I tylko dzięki prywatnej inicjatywie mogło się
tam jakie takie szkolnictwo utrzymać. Nikt by jednak nie
pomyślał, że i w Czeskosłowackiej republice,
która chce uchodzić za granicami za kulturalne państwo,
na maleńkim Ślasku czeskim musi szkoły polskie
utrzymywać prywatne towaryzstwo "Macierz szkolna"
stosukowo utrzymuje olbrzymi procent szkól, a mianowicie:
1 gimnazjum (411 wychowanków), 6 prywatnych szkół
wydziałowych, oraz 4. klasę szkoły wydziałowej
w Frysztacie (1500 dzieci), dalej 11 szkół ludowych
i aż 24 ochronek poza wielu szkołami uzupelniającemi,
które subwencjonuje.
Rząd krajowy i centralny daje na te szkoły krezusową
sumę, godna kpin i szyderstw, bo aż296.000 Kč
rocznie. To jest w toce 1926/27 w centralnej Europie, w państwie,
gdzie prezydentem jest znany humanista prof. Masaryk. Te
cyfry o ilości prywatnych szkół na małym
skrawku Śląska czeskiego, oraz śmiesznie mała
suma subwncji na nie są bijącym w oczy dowodem, że
ministerstwo oświaty Czeskosłowackiej republiki nie
chce mieć szkół, że za mało ich jest,
kiedy prywatna inicjatywa musi się o ich utrymanie starać.
Nie jest o srom i policzek dla państwa? Zaznaczyć
należy, że szkoły te nie stoją próżne,
lecz cieszą się liczną frekwencja. Dlatego też
domagamy się kategorycznie, aby rząd upaństwowił
te szkoły lub wyposażył je tak, aby mogły
żyć i rozwijać się, ale nie tak nędznie
wgetować.
To jest pobieżny obraz i historja szkolnictwa polskiego na
Śląsku. Jest to eielkie pasmi naduzyć ze strony
rządu. A jestli czeska burżuazja wspólnie z polską
uciska tutaj szkolnixtwo i stara się je zabagnić wstecznictwem,
to nie inaczej postępuje każda innaburżuazja w
swem państwie. U nas p. Wolf stara się resztkę
tych szkół polskich na Śląsku wziąść
pod wpływ księży, pod wpływ klerykalizmu
i związku śląskich katolików, którego
prezesem p. Wolf był a który domaga się
u władzy, u rządu tego samego, oczem tutaj mówił
p. Stašek i p. Roudnický, mianowicie
zupełnego zklerykalizowania szkółpolskich na
Śląsku z tą tylko różnicą, że
patrinem dla czeskich szkół ma być sw. Wacław
a u nas kalwaryjska Matka Boska, ostrobramska i częstochowska.
Ale czy na tem wyjdziemy dobrze, to wielka wątpliwość.
Zupełnie podobne do naszego jest położenie mniejszościowego
szkolnictwa białoruskiego w Polsce to obraz upadku i pogromu
tego szkolnictwa. Szkoły powszechne istniały na terenie
Polski w ziemi wileńskiej w latach 1918. a 1919. w liczbie
90, w ziemi nowogrodzkiej 116, w ziemi grodzieńskiej 140,
razem 346 powszechnych szkół ludowych, ale w latach
1925. a 1926 według budżetu rządowego istniała
tylko jedna szkoła w każdej z tych ziemi, a więc
z 346 szkół pozostalo po 7 latach tylko. Taki wandalizm
tam zapanował. Na prywatne szkoŁy biaŁoruskie powszechne
inspektotowie szkolni koncesji zasadniczo nie wydają.
Nie inaczej jest sprawa z ukraińskiem szkolnictwem w Polsce.
W zachodniej Ukrainie będącej pod polskiem paniwaniem
było podxzas przewrotu około 3200 szkół
ukraińskich - z tego zostało, jak podaje "Diło"
mieszczańska gazeta ukraińska, z 16. listopada 1927,
zaledwie 700 szkół częstokroć jeszcze
utrakwistycznych.
Podczas gdy tam się takie rzeczy, zupełnie inne sąstosunki
w dzisiejszej sowieckiej Ukrainie. Tam obradują wszystkie
rady wiejskie w języku polskim, których liczymi na
Ukrainie 139, a także urzędują wszystkie instytucje
państwowe polskim rejonie im. Marchlewskiego na Wołyniu.
Na progu nowego 10-ciołecia posiadamy na Ukrainie przeszło
364 szkoły polskie, w których się uczy zgóra
22.500 dzieci, oraz zespół nauczycielski składający
się z 596 ludzi. A tutaj mamy 10 szkół a kiedy
byŁo potrzeba inspektora szkolnego, musiałem interpelację
w tej sprawie podawać i zdaje się p. Wolf musiał
chodzić jeszcze do ówczesnego ministra socjał-demokrata
Bechyni, wreszcie i do teraźniejszego ministra p.
Hodži, aby dla całego powiatu był dany jeden
inspektor.
Porównawszy ten stan z stanem i uciskiem mniejszościowego
shkolnictwa w Czeskosłowackiej republice i Polsce, oświadczamy,
że jedynie tylko rząd sowietów może nas
od tego gwałtu uwolnić i zaręxzyć rozwój
wolnej szkoły. Burżuazja Czeskołowackiej republiki
nie stara się o szkolnictwo, o elementarne potrzeby kultury
i oświaty wogóle, pieniądze wydaje na inne nieproduktywne
rzeczy, na militaryzm i t. p., a na szkoły nic.
Toteż wychodząc z tego założenia, że
budżet ten nie odpowiada słusznym i usprawiedliwionym
żądaniom proletarjatu, w dziedzinie szkolnictwa proletarjatu
polskiego w szczególności, oświadczamy, że
za budżetem tym głosować nie bdziemy, bo nie chcemy
popierać ani też dawać grubych miljonów
na cele militarne i szowinistyczne, na cele zbytecznego szowinizującego
szkolnictwa czeskiego w polskich gminach przeciw mniejszościom
narodowym. Nie chcemy, by rząd w dalszym ciągu dawał
olbrzymie krocie miljonów koron na rzecz zbytecznych luksusuwych
szkół państwowych czeskich, stawianych w celu
czechizowania ludu ślaskiego i roznamiętniania nienawiści
narodowych.
Domagamy się od rządu, aby usunął plamę
i piętno hańby prywatnych szkół i przejął
je na koszt i utrzymanie swoje, aby ulżył ludowi śląskiemu
w jego ciążarach albo też dał im takie subwencje,
któreby na przyszłość nie uzależniały
szkół tych od jałmużny i żebroty kwesty
prywatnej. Żądamy oswobodzenia szkolnictwa z klerykalnych
i rządowych injekcyj. Domagamy się włastnej wolnej
szkoły dla każdego naroda. (Potlesk komunistických
poslanců.)