Středa 30. listopadu 1927

4. Řeč posl. Śliwky (viz str. 30 těsnopisecké zprávy):

Proszę Panów! Podczas gdy miarodajne pseudopacyfistyczne czynniki oficjalne I nieoficjalne zapewniają nas codziennie w sejmie I w komisjach, że żadne państwo dziś nie myśli o wojnie, agreaywnych planach, ani o aneksji cudzego kraju, jesteśmy świadkami tego, jak ministerstwa wojny pochłaniają wprost olbrzymie miliardy za zbrojenia, przewyższające wszystkie dotychczasowe wydatki na mołocha militaryzmu. Nie dzieje się to nadarmo I bez celu.

Właśnie w tych dniach został świat wzburzony I zaskoczony nieoczekiwanym wypadem nienasyconego imperjalizmu na wschodzie Europy.

Żagiew wojny I nieobliczonych następstw rzuca Polska szlachecka międzi narody. Piłsudzki, agent imperjalizmu angielskiego I francuskiego I Waldemaras, faszysta, grożą nową zaborczą wojną I najazdem. Niebezpieczeństwo wojny wisi na włosku. Niebezpieczeństwo wojny jest tem większę, że jest popierane I zasilane przez sołdateskę zachodniego militaryzmu.

Tak, jak przed 7 laty nikt nie przeczuwał, że szlachta polska sprowokuje wojnę, z sowietami I pochód na Kijów - stało się to nagle I nie dało się powstrzymać -, tak też I teraz ta nowa prowokacja może wywołąć krwawą wojnę I zamieszki. Imperjalizm dąży do opanowania I otoczenia sowieckiej Rosji wałem silnych państw nieprzyjacielskich I w tym celu zezwala Piłsudzkiemu na zabór I aneksję Litwy.

W obliczu tego niebezpieczeństwa wojny wolamy pod adresem rzeźników ludzkiego mięsa: Ręce precz od zaborów, od wojny I aneksji! Wara wam od zamieszek wojennych!

Akcja Piłsudzkiego nie jest odosobniona. Ma ona przyjaciół licznych w Polsce I za granicami. Ma ona przyjaciół I tutaj w Czeskosłowackiej republice. Sołdateska czeskosłowacka radaby przyjść na pomoc Piłsudzkiemu, ale proletarjat Czeskosłowackiej republiki ostrzega kategorycznie I stanowczo przed tym szalonym krokiem. Każda pomoc imperjalistom znaczy dla nas wezwanie do wojny domowej, hasło do rewolucji.

Polska szlachta kresowa, znana ze swego egoizmu klasowego straciła olbrzymie obszary latyfundyj na Litwie I Ukrainie. Chciałaby je oderwać z powrotem. Dlatego popiera wszelkie zaborcze ataki I prowokacje Piłsudzkiego. Minister Meysztowicz I Niezabitowski, to słupy szlachty, magnetów polskich. I oto dla zadowolenia zrywa się nowa burza na wschodzie.

Nacisk Polski na Litwę I groźba aneksji jej przez Polskę ma pozatem jeszcze takie same tło, jak akcja Rothermera, który groźbami I terorem chce zmusić Cz. S.R. do podporządkowania się republiki planom dyplomacji I imperjalizmu przeciwsowieckiego. Ale akcja Rothermera znalazła przygotowany proletarjat, który odrzucił precz te plany. Tak samo akcja Piłsudzkiego na Litwie znajdzie nas I polski proletarjat przygotowany na wszystko. Albowiem jest to pośredni cios wymierzony przeciw sowietom dla odgrodzenia Rosji od Europy. Jeśli imperjaliści mobilizują się dla wojny, to I my towarzysze, cały proletarjat musi się zmobilizować do zdecydowanego noju przeciw nim. Wojna socjalna, wojna domowa wojnie imperjalistycznej!

Że incydent litewski jest poważny, świadczy o tem kilka okoliczności. Oto w przeddzień prowokacji wileńskiej przyjechał do Polski razem z całą komisją wojskową marszałek Francji Franchet d'Esperey, ten sam, który prowadził dessaut francuski w Odessie przeciw sowietom. Celem przyjazdu było dodanie odwagi Piłsudzkiemu do zamachu stanu. "Berliner Tagblatt" tak o tem pisze 26. Listopada 1927 r.: "In politischen Kreisen mißt man dem Besuch eine gewisse Bedeutung, die über den polnischen Rahmen hinausgehe und im Zusammenhang mit der wieder der bemerkbaren Aktivität der französischen Politik am Balkan und Osteuropa stehen könne, bei. Der Besuch Franchet d'Esperey in Pultusk kann als Demonstration gegen Sowietrußland ausgelegt werden".

Impertynenckie zachowanie się Franchet d'Esperey przeciwko sowieckiej Rosji wyraźnie świadczy o przeciwsowieckiej tendencji całego tego postępu I całego tego zamachu. Jeśli chcą wojny, dobrze! Już raz skosztowała szlachta polska, co znaczy wojna z bolszewikami I aneksja Kijova w 1920 r. Śkończyło się to sromotną porażka. Przyszła szlachta polska pod Kijów z wojskiem, z armatami, a uciekła bez armat, bez kawalerji I artylerji, a bolszewicy dali poznać ciężką pięść swej czerwonej armji na karku szlachty I magnatów polskich.

Proletarjat Czechosłowacji stoi twardo I solidarnie za proletarjatem Polski I sowietów. Posyłamy im w tej godzinie serdeczne wyrazy solidarności z nimi w boju z wrogami I zapewniamy, że w rażie potrzeby ruszy proletarjat Czechosłowackiej Republiki na pomoc braciom w Polsce i SSSR.

Ostrzegamy I wołamy: Wara I ręce precz od wojen I aneksji. Wara wam I ręce precz od wszystkich intryg przeciw sowieckiej Rosji, albowiem w samej Polsce istnieją siły potężne, a właśnie istnieje polska partja komunistyczna. Jest ona illegalna, ale jest ona siłą, jest mocą, jest potęga. Chociaż dziś blizko 6 tysięcy komunistów, jako politycznych więźniów, politycznych przestępców, więcej niż za caratu, siedzi w polskich katorgach, w kazamatach I więzieniach, chociaż najlepsi wodzowie jak Łańcucki, Prystupa I cała masa innych komunistycznych posłów parlamentarnych siedzi teraz w kazamatach, to jeśli Piłsudzki będzie miął tę impertynencję I podnesie walkę przeciwko sowietom, albo przeciwko niektórych sąsiednich państw, wtedy proletarjat komunistycznej Polski, pod wodzą swoich zastępców odpowie imperjalistowi Piłsudzkiemu nową rewolucją zwycięską I triumfem przeciw imperjalizmowi. (Potlesk komunistických poslanců.)

My sami jako polskr proletarjat ślubujemy, że wąlke proletarjatu polskiego przeciwko polskiej szlachty I magnatów napewno zatknięciem na murach Warszawy, na murach Belwederu Piłsudzkiego I Mościckiego sztandaru sowetów a na miejsce Piłsudzkiego I Mościckiego I innych bandytów imperjalistycznych nastąpi sowiet ludowych komisarzy polskiej republiki sowieckiej. (Potlesk komunistických poslanců.)

A jeśliby tutaj imperjalizm czechosłowacki, jeśliby armja różnych Udrżalów, rozgajdowanych Gajdów chciała przyjść z interwencją przeciwko sowietom, my komuniści tutaj oświadczamy, że na interwencję armji czechosłowackiego na pomoc Piłsudzkiemu odpowiemy interwencją proletarjatu polskiego, czeskiego I niemieckiego przeciw swej własnej burżuazji w Czechosłowacji. (Potlesk komunistických poslanců.)

A skończy się to tak samo, jak się to skończyło niefortunnie burżuazji polskiej pod Kijowem, chociaż pod Kijowem miał Piłsudzki wszystkich świętych I Matkę Boską kalwaryjską na pomoc. Ale ani Matka Boska ani święci nie pomogli od bolszewickiej twardej pięści.

I zaznaczam w tym wypadku, że stosunki polityczne w Polsce są tego rodzaju, że dalej już proletarjat wytrzymać nie może I jak podnesie się jeszcze raz, to pokaże, że on, robotnik, jest panem w Polsce, a nie burżuazja, nie magnyci, nie szlachta. W tym wypadku jako polski proletarjusz, jako komunista muszę te słowa pod adresem polskiej magnaterji i Izlachty jako agentów imperjalizmu angielskiego I francuskiego podnieść, aby widziała szlachta I magnaterja polska, że jest jeszcze siła, jest potęga, która może ich rachuby przekreślić.

Teraz pozwólcie mi powiedzieć parę słów w sprawie budżetu, względnie drugiej jego części, budżetu ministerstwa oświaty I szkolnictwa w naszej Czeskosłowackiej republice. Dla nas komunistów I dla uświadomionego proletarjatu niema już żadnej wątpliwości co do tego, jak rządy burżuazyjne w szczególności w państwach, mających swe mniejszości innonarodowe regulują I załatwiają kwestję oświaty I wychowania szkolnego. Cała kultura kapitalistyczna ma na celu wychowanie społeczeństwa od najmłodszego pokolenia aż do najstarszego wieku, na obywateli "błagonadiożnych", w prawdziwem tego słowa znaczeniu, na obywateli niewolników ideologji burżuaznej. W tym celu, aby sobie społeczeństwo, a zwłaszcza niższe jego warstwy, zupełnie podbić, podporządkuje sobie rząd cały aparat wychowania szkolnego I poszkolnego dla młodzieży I dorosłych, którzy po przejściu całego szeregu szół I kursów stają się rzeczywistymi I zapalonymi nieraz zwolennikami ustroju, jaki panuje, chociaż ten ustrój jest dla niego szkodliwy I wprost wrogi jego materjalnym I moralnym interesom I wymaganiom. Rządy kapitalistycznych państw dobrze wiedzą, co znaczy zgoda ludów I ich wspólpraca. Wiedzą zarazem, że z chwilą zapanowania zupełnej zgody międzynarodowej poszczególnych narodowości I na obszarach danego państwa stają się rządzenie I panowanie uprzywilejowanej grupki bogaczy iluzoryczne I wątpliwe I mogą się rychle skończyć upadkiem takiego rządu I ustroju.

Aby do tego nie dopuścić, musi aparat państwowy uciekać się do gwałtów I ucisku narodowości, w tym wypadku narodowości mniejszości I faworyzowania języka panującego. W ten spośob osiąga się naraz dwa rezultaty: po pierwsze następuje uproszczenie rządzenia I skonsolidowanie zróżniczkowanych stosunków a następnie wnosi się do życia spokojnych I żyjących w zgodzie ludów a zwłaszcza klasy robotniczej pierwiastek nienawiści I nierówności, wywołujący wieczne walki I boje narodowościowe, które osłabiają wolę proletarjatu, marnują jego energję I odwracają - co jest dla burżuazji najważniejsze - uwagę ludu roboczego od jego głównego zagadnienia, a mianowicie od walki klasowej.

Historja ostatnich poprzewrotowych lat wykazała to jasno I niezbicie. Burżuazja panujących narodów zyskała sobie tymczasem pomoc swych innonarodowych popleczników nie przez ustępstwa na polu kulturalnem, ale kompenzacjami na polu podziału w ogólnym zysku z ucisku. Burżuazja mniejszości narodowych została pozyskana obietnicą równego podziału łupów I zysków powstałych z intenzywniejszego ucisku I wyzysku całego społeczeństwa. Oczywiście że za to musiało zaś drobnomieszczaństwo mniejszości dać gwarancję, że w boju przeciw swemu własnemu ludowi robotniczemu pójdzie z całym aparatem państwowym I klasowym burżuazji.

U nas, w Czechosłowacji, się to w zupełności udało. Niemiecka, słowacka I polska burżuazja I małomieszczaństwo podało już sobie rękę do zgody I pracuje wspólnie nad tem, by cały proletarjat jeszcze bardziej skrępować I uczynić zeń niewolników, odbierając im wszystkie zdobycze.

W mej mowie zajmę się scharakteryzowaniem I reasumpcją polityki polskiego drobnomieszczaństwa, reprezentowanego tutaj przez p.posła dr. Wolfa oraz stosunkiem rządu Czeskosłowackiej republiki do kulturnych potrzeb ludu polskiego I do drobnomieszczaństwa na Śląsku, względnie do jego przedstawicieli.

O ile dawnej polscy nacjonaliści przesadzali w hypernacjonalizmie, kiedy jeszcze mieli nadzieję, że granice polskie się mogą jeszcze posunąć aż po Ostrawicę, o tyle teraz, kiedy przyszli do przekonania, że się tu już nic zmienić nie da, porzucili zupełnie swe dawne haslą szowinistyczne, porzucili I gros swych dawnych zwoleników I szukają zawzięcie dróg do wpólpracy z czeska burżuazja, z czieskiemi rządowemi kolami, które inscenizowaly nieslychane gwalty, popelnione na ludności polskiej na Śłasku przez caly okres panowania.

Ze skruchą przychodzą do swych niedawnych przeciwników I proscąc o przebaczenie, przyrzekają zupełną poprawę, co jego wysokość rząd podyktuje t co rozkaże. Wzamian za tospodziewają się ugudowcy, że otrzymają coś w prezencie dla siebie. Rząd, jak widzimy z wielu przykładów, jest dość szczodry, reprezentujących ogół. Jest to znana drogą korupcji I przekupstwa. Przyczem dzieje się zawsze tak, że im większa jest ugoda I lojalność I gwałt na stronie silniejszego. Dla proletarjatu jest to ugoda wilka z owcą. Wilk jest syty, a owca zdechnie.

Krótkie zestawienie statystyczne I porównanie obecnego stanu szkolnictwa polskiego na Śląsku ze stanem szkolnictwa za Austrji, przedstawiające olbrzymi ubytek dzieci I szkół polskich, jest potwornem oskarżeniem I straszliwym wyrokiem jak na rząd Czeskosłowackiej Republiki tak też I na ugodowców polskich, którzy ponoszą odpowiedzialność za te straty. Oto przed przewrotem uczęszczało do szkół polskich w powiatach frysztackim I cieszyńskim 21.995 dzieci, a już w r.1925/26 doliczyć się ich można zaledwie 10.732, czyli o 11.263 mniej. Straszliwe spustoszenie kultury I szkolnictwa, to owoc 9letniej zbożnej pracy rządów republiki, której czynniki grasowały wprost I niszcyły z zapamiętałóscią godną lepszej sprawy "słowiańskie" szkolnictwo "braci polskich". Nie obchodziło się to bez tragedji, gwałtów, nadużyć I niecnych skandali. Gwałty popełniano bezpośrednio przez nagybywanie I zmuszanie, a tam, gdzie gwałt nie pomagał, tam działały groźby, terror lub obietnice. Przyznaje to sam organ koalicyjnego posła p.Wolfa "Gazeta Kresowa" w n-rze 43. Tutaj wpraedzie p.poseł siedzi, ale nie chce wystąpić z protestem przeciw tym gwałtom, ale w gazecie swojej we Frysztacie, której nikt z władców dzisiejszych w Pradze nie czyta, kiwa palcem. Kiwa palcem p.dr. Wolf, ale nie w powietrzu - kiwa palcem w bucie. A o takiem kiwaniu palcem w bucie przeczytam Wam z jego gazety:

"Presję na podwładnych robotników polskich, aby dzieci oddali do szkół czeskich, wywierali następujący urzędnicy kopalniani w Karwinie: szyb Jana: inż.Lipovsky, szyb Franciszki: inż. Riman, szygarzy I dozorcy Repka, Klus, Svenda; szyb Gabrieli: inż.Pstruzina, nadsztygar Kordia, szygarzy Koncny, Hordy, kajser Kratochvil; w Orłowie - Dąbrowie: szyb Betina - Eleonora I Główny: inż. Dusek I urzędnik kop. Sekera. Przydiał pola przy parcelacji obiecywali, chodząc od domu do domu kierownik czeskiej szkoły w Szumbarku, Sobek, oraz nauczyciel Konecny - tym obywatelom, którzy poślą dzieci do czeskiej szkoły. Pozbawieniem pracy, względnie deputatu groził swoim podwładnym dzierżawcy dworu w Stanisłowicach, Temer, w wypadku, gdyby nie ulegli jego namowom. To samo robiły administracje dóbr I lasów, zwłaszcza zaś adjunkci I gajowi. Znane są konkretne wypadki tego rodzaju z Nydku."

Okazuje się, że naszego p.hospitanta agrarnego klubu poselskiego biją mianowicie w "pozemkovém" urzędzie sami agrarnicy, posyłają p. dr. Wolfa do wszystkich djabłow. Powiadają, że nie dadzą nic, dokąd się petent nie zrzeknie swego języka, swej szkoły, swej tradycji i swej historji. A p. dr. Wolf nic, on muzykant, on tu nie powie, siedzi tutaj i ma gębę jak panna na wydaniu - w ciup.

Dla większej jasności należi dodać, że zpośród tych dzieci i szkół jest jeszcze duża część szkół, ale do szkół prywatnych. Dobrze, że słyszał, nie wiem, czy mnie zechce zrozumieć. Istnienie prywatnych szkól jest i będzie zawsze dla każdego państwa hańba, ponieważ jest świadectwem niedbalstva, sanotażu i braku zrozumenia rządu dla szkolnictwa i kultury, dla wychowania i kształcenia obywatelstwa.

Przed wojna była największa ilość prywatnych szkół w Rosji carskiej, tam też rzad najmniej się starał o szkolnictwo a raczej je niszczył. I tylko dzięki prywatnej inicjatywie mogło się tam jakie takie szkolnictwo utrzymać. Nikt by jednak nie pomyślał, że i w Czeskosłowackiej republice, która chce uchodzić za granicami za kulturalne państwo, na maleńkim Ślasku czeskim musi szkoły polskie utrzymywać prywatne towaryzstwo "Macierz szkolna" stosukowo utrzymuje olbrzymi procent szkól, a mianowicie: 1 gimnazjum (411 wychowanków), 6 prywatnych szkół wydziałowych, oraz 4. klasę szkoły wydziałowej w Frysztacie (1500 dzieci), dalej 11 szkół ludowych i aż 24 ochronek poza wielu szkołami uzupelniającemi, które subwencjonuje.

Rząd krajowy i centralny daje na te szkoły krezusową sumę, godna kpin i szyderstw, bo aż296.000 Kč rocznie. To jest w toce 1926/27 w centralnej Europie, w państwie, gdzie prezydentem jest znany humanista prof. Masaryk. Te cyfry o ilości prywatnych szkół na małym skrawku Śląska czeskiego, oraz śmiesznie mała suma subwncji na nie są bijącym w oczy dowodem, że ministerstwo oświaty Czeskosłowackiej republiki nie chce mieć szkół, że za mało ich jest, kiedy prywatna inicjatywa musi się o ich utrymanie starać. Nie jest o srom i policzek dla państwa? Zaznaczyć należy, że szkoły te nie stoją próżne, lecz cieszą się liczną frekwencja. Dlatego też domagamy się kategorycznie, aby rząd upaństwowił te szkoły lub wyposażył je tak, aby mogły żyć i rozwijać się, ale nie tak nędznie wgetować.

To jest pobieżny obraz i historja szkolnictwa polskiego na Śląsku. Jest to eielkie pasmi naduzyć ze strony rządu. A jestli czeska burżuazja wspólnie z polską uciska tutaj szkolnixtwo i stara się je zabagnić wstecznictwem, to nie inaczej postępuje każda innaburżuazja w swem państwie. U nas p. Wolf stara się resztkę tych szkół polskich na Śląsku wziąść pod wpływ księży, pod wpływ klerykalizmu i związku śląskich katolików, którego prezesem p. Wolf był a który domaga się u władzy, u rządu tego samego, oczem tutaj mówił p. Stašek i p. Roudnický, mianowicie zupełnego zklerykalizowania szkółpolskich na Śląsku z tą tylko różnicą, że patrinem dla czeskich szkół ma być sw. Wacław a u nas kalwaryjska Matka Boska, ostrobramska i częstochowska. Ale czy na tem wyjdziemy dobrze, to wielka wątpliwość.

Zupełnie podobne do naszego jest położenie mniejszościowego szkolnictwa białoruskiego w Polsce to obraz upadku i pogromu tego szkolnictwa. Szkoły powszechne istniały na terenie Polski w ziemi wileńskiej w latach 1918. a 1919. w liczbie 90, w ziemi nowogrodzkiej 116, w ziemi grodzieńskiej 140, razem 346 powszechnych szkół ludowych, ale w latach 1925. a 1926 według budżetu rządowego istniała tylko jedna szkoła w każdej z tych ziemi, a więc z 346 szkół pozostalo po 7 latach tylko. Taki wandalizm tam zapanował. Na prywatne szkoŁy biaŁoruskie powszechne inspektotowie szkolni koncesji zasadniczo nie wydają.

Nie inaczej jest sprawa z ukraińskiem szkolnictwem w Polsce. W zachodniej Ukrainie będącej pod polskiem paniwaniem było podxzas przewrotu około 3200 szkół ukraińskich - z tego zostało, jak podaje "Diło" mieszczańska gazeta ukraińska, z 16. listopada 1927, zaledwie 700 szkół częstokroć jeszcze utrakwistycznych.

Podczas gdy tam się takie rzeczy, zupełnie inne sąstosunki w dzisiejszej sowieckiej Ukrainie. Tam obradują wszystkie rady wiejskie w języku polskim, których liczymi na Ukrainie 139, a także urzędują wszystkie instytucje państwowe polskim rejonie im. Marchlewskiego na Wołyniu. Na progu nowego 10-ciołecia posiadamy na Ukrainie przeszło 364 szkoły polskie, w których się uczy zgóra 22.500 dzieci, oraz zespół nauczycielski składający się z 596 ludzi. A tutaj mamy 10 szkół a kiedy byŁo potrzeba inspektora szkolnego, musiałem interpelację w tej sprawie podawać i zdaje się p. Wolf musiał chodzić jeszcze do ówczesnego ministra socjał-demokrata Bechyni, wreszcie i do teraźniejszego ministra p. Hodži, aby dla całego powiatu był dany jeden inspektor.

Porównawszy ten stan z stanem i uciskiem mniejszościowego shkolnictwa w Czeskosłowackiej republice i Polsce, oświadczamy, że jedynie tylko rząd sowietów może nas od tego gwałtu uwolnić i zaręxzyć rozwój wolnej szkoły. Burżuazja Czeskołowackiej republiki nie stara się o szkolnictwo, o elementarne potrzeby kultury i oświaty wogóle, pieniądze wydaje na inne nieproduktywne rzeczy, na militaryzm i t. p., a na szkoły nic.

Toteż wychodząc z tego założenia, że budżet ten nie odpowiada słusznym i usprawiedliwionym żądaniom proletarjatu, w dziedzinie szkolnictwa proletarjatu polskiego w szczególności, oświadczamy, że za budżetem tym głosować nie bdziemy, bo nie chcemy popierać ani też dawać grubych miljonów na cele militarne i szowinistyczne, na cele zbytecznego szowinizującego szkolnictwa czeskiego w polskich gminach przeciw mniejszościom narodowym. Nie chcemy, by rząd w dalszym ciągu dawał olbrzymie krocie miljonów koron na rzecz zbytecznych luksusuwych szkół państwowych czeskich, stawianych w celu czechizowania ludu ślaskiego i roznamiętniania nienawiści narodowych.

Domagamy się od rządu, aby usunął plamę i piętno hańby prywatnych szkół i przejął je na koszt i utrzymanie swoje, aby ulżył ludowi śląskiemu w jego ciążarach albo też dał im takie subwencje, któreby na przyszłość nie uzależniały szkół tych od jałmużny i żebroty kwesty prywatnej. Żądamy oswobodzenia szkolnictwa z klerykalnych i rządowych injekcyj. Domagamy się włastnej wolnej szkoły dla każdego naroda. (Potlesk komunistických poslanců.)

Související odkazy



Přihlásit/registrovat se do ISP